Hitów Serie A nigdy za mało, dlatego z zaciekawieniem czekamy na dzisiejsze starcie Romy z Juventusem, które może zaburzyć dotychczasową hierarchię w tabeli. Juventini liczą na to, że Sarriball w końcu odpali na dobre i będzie można pośmiać się z Conte. Giallorossi natomiast liczą na to, że Cristiano Ronaldo w stolicy Włoch zagra… tak jak zwykle.
Jak wrzucić granat do ogródka kibiców Juventusu? Wystarczy przed meczem z Romą przepytać Zbigniewa Bońka. Szef PZPN w rozmowie z jedną z rzymskich rozgłośni radiowych nie musiał nawet wiele mówić, po prostu wspomniał, że nie jest anty-juventino, ale troszkę bardziej lubi Giallorossich. Kibice z Turynu już rozpętali burzę w mediach społecznościowych, przypominając dlaczego Bello di Notte nie był godzien obecności w Galerii Sław ich klubu.
A przecież to kibice Romy mają więcej powodów do zazdrości. Nie chodzi już o liczbę mistrzowskich tytułów – pal licho. Bardziej o to, że Juventus od czasów Bońka zdaje się regularnie mścić na stołecznej ekipie. Stara Dama wyciąga każdego, kto tylko wyróżni się w Rzymie. Mirko Vucinić? Żadna gwiazda, ale bierzemy. Efekt? Dwa Scudetto, do których walnie się przyczynił. Miralem Pjanić? Groszowa sprawa, a Roma rozmontowana. Bierzemy. Wojciech Szczęsny? Majstersztyk. Nie dość, że Polak jak Boniek, to jeszcze najlepszy bramkarz ligi.
Wpadło, siadło, rzymianie znów wkurzeni. Podobno najnowszą inwestycją Romy jest budowa schronu nuklearnego, w którym będzie można zamknąć Nicolo Zaniolo, jak już wpadną po niego goście z Turynu.
Nic dziwnego, że włoskie media przed dzisiejszym hitem sięgnęły pamięcią do tej brutalnej historii transferowej rywalizacji. Brutalnej także dlatego, że jak już Romie wydawało się, że utarła rywalom nosa, wygrywając walkę o Schicka, Iturbe czy Destro, każdy z nich okazywał się totalnym rozczarowaniem.
Stara Dama natomiast po wczorajszym remisie Interu zaciera ręce. Skoro ustaliliśmy już, że Juventus lubi grać na nosie ligowym rywalom, to warto dodać, że stawką meczu z Romą jest wskoczenie przed Nerazzurrich w tabeli. Pierwsze miejsce na półmetku rozgrywek i tytuł „zimowego mistrza Włoch”? Zawsze coś. Co prawda Conte wspominał, że jego takie rzeczy nie obchodzą, ale w Turynie okazji do nabijania się ze swojego byłego trenera przepuścić nie mogą.
A że ostatnio Juventus zdemolował Cagliari przy dużym udziale Cristiano Ronaldo, istnieje szansa, że Portugalczyk w końcu pogodzi się z Rzymem. „La Gazzetta dello Sport” przypomina, że Stadio Olimpico to jeden z najbardziej nielubianych przez CR7 stadionów na świecie. Powody?
– 2009 rok, Barcelona wygrywa z United 2:0. To pierwsza porażka Manchesteru w tamtym sezonie Ligi Mistrzów, tak, dobrze myślicie, dopiero w finale rozgrywek. Do dziś jest to jedyny finał LM, przegrany przez Ronaldo
– 2019 rok, maj. Juve wygrało już Scudetto, ale w Rzymie ogoliła ich Roma. W dodatku CR7 troszkę poniosły nerwy, bo kapitana Giallorossich, Alessandro Florenziego, zwyzywał od kurdupli. „Jesteś za mały, żeby się odzywać”. Ale nie za mały, żeby strzelać, bo to on otworzył wynik spotkania. Koniec? Znajome 0:2.
– 2019 rok, grudzień. Juventus wychodzi na pewniaczka na Lazio. Kończy się bombą od Caicedo w 95 minucie, która ustala wynik na 3:1 dla rzymian. Porażka o tyle bolesna, że niedługo potem ekipa Inzaghiego zlała Starą Damę po raz drugi, dokładnie w taki sam sposób.
Tak, Ronaldo ma prawo być podwójnie zmotywowany. Tak, Ronaldo strzelił przynajmniej jednego gola w każdym z ostatnich pięciu meczów ligowych. Tak, Rzym igrał z nim tak długo, że chyba w końcu się doigra.
Właśnie dlatego warto dziś wieczorem śledzić kolejny hit Serie A w 19. kolejce. Oj obrodziło nam w arcyciekawe starcia na półmetku rozgrywek w Italii. A przecież trzeba pamiętać, że te same mecze czekają nas w ostatniej kolejce włoskiej ekstraklasy. Juve – Roma, Atalanta – Inter, Napoli – Lazio… Pozostaje mieć nadzieję, że do samego końca ligi niewiadomych będzie wiele, bo finisz z takim zestawem gier zapowiada się kosmicznie!
[etoto league=”ita”]
Fot.Newspix.pl