Reklama

Szczyt piłkarskiej maestrii? Strzelić karnego Handanoviciowi!

redakcja

Autor:redakcja

11 stycznia 2020, 23:31 • 3 min czytania 0 komentarzy

Znów to zrobił. Samir Handanović po raz kolejny uratował Inter Mediolan, broniąc rzut karny w końcówce meczu i raz jeszcze udowadniając, że w kwestii wyjmowania strzałów z jedenastego metra to jeden z największych fachowców w historii futbolu. Jakaż to była piękna puenta tego wyjątkowego starcia. Reklamowane od początku jako bój najlepszej defensywy z najlepszą ofensywą ligi, długimi fragmentami gry wyglądało właśnie jak batalia dwóch odmiennych filozofii futbolu. 

Szczyt piłkarskiej maestrii? Strzelić karnego Handanoviciowi!

Czy Atalanta była zespołem lepszym? Nie, to trzeba sformułować bardziej dokładnie. Atalanta była zespołem, który posiadał lepszą linię ofensywną. Goście z Bergamo przyjechali do swoich sąsiadów z Lombardii i przez praktycznie całą drugą połowę dążyli najpierw do wyrównania, a następnie do zdobycia zwycięskiej bramki. Oglądało się to naprawdę wyśmienicie – Ilicić czy Gomez raz po raz niepokoili defensywę z Mediolanu, piłka dwukrotnie obijała konstrukcję bramki Handanovicia, a wisienką na torcie był rzut karny w samej końcówce. Gdyby Atalanta w ten sposób zagrała z dowolnym zespołem pozostającym niżej w tabeli, pewnie skończyłoby się kilkubramkowym zwycięstwem.

Ale przecież z drugiej strony był Inter, czyli właśnie ta najlepsza defensywa. No i jej szef, boss, Samir Handanović, który – jak wyliczył OptaPaolo – obronił 24. karnego spośród 79, które były strzelane na jego bramkę w lidze włoskiej. Dzisiaj sprzyjało Interowi szczęście, bo tak trzeba nazwać decyzję sędziego, który nie podyktował rzutu karnego za faul Martineza jeszcze przed przerwą, ale sprzyjały też zwyczajne umiejętności obronne. Nie da się zliczyć, ile razy dzisiaj wychodzili cało przy kąśliwych dośrodkowaniach, a trzeba tu też dodać udane pułapki ofsajdowe, które zmusiłyby sędziego choćby do anulowania gola Gomeza, gdyby oczywiście piłkarz Atalanty zamiast w poprzeczkę trafił do siatki.

Sam fakt, że przy tak ogromnej optycznej przewadze gości Atalanta oddała po przerwie tylko cztery celne strzały (w tym rzut karny zmarnowany przez Muriela) dość dobrze obrazuje, jak funkcjonowała defensywa zespołu Antonio Conte. Tak, miewali faule w bardzo nieprzyjemnych miejscach, najlepszym przykładem choćby przewinienie Valero w samej końcówce, ale praktycznie za każdym razem wychodzili z opresji obronną ręką. A przy stercie pochwał dla obrony, warto też dodać, że Inter znów był bardzo konkretny z przodu. Już w 20. sekundzie gry słupek bramki Golliniego obił Lukaku, który znalazł odrobinę miejsca na 16. metrze. Chwilę później po dwójkowej akcji Belga z Martinezem zrobiło się 1:0 – zasługuje tu na ciepłe słowo zwłaszcza ekwilibrystyczne przyjęcie Argentyńczyka.

Tak, potem Inter chyba trochę za mocno się cofnął, ale nawet w okresie dużej przewagi rywala wyprowadził dwa groźne ataki. Pierwszy to popis Brozovicia, który przerzucił sobie piłkę nad obrońcami i mocno uderzył z dystansu, drugi to niesygnalizowane uderzenie Valero, które minęło prawy słupek bramki. Gdybyśmy mieli porównywać wyłącznie te klarowne sytuacje z obu stron, wynik wcale nie byłby aż tak korzystny dla Atalanty.

Reklama

Kto powinien się cieszyć z tego remisu? Najprościej byłoby napisać, że Juventus, który stoi przed szansą na zepchnięcie mediolańczyków z pierwszego miejsca. Poprzestańmy może na tym, że wygrał futbol – bo choć obie filozofie futbolu były skrajnie różne, to obie oglądało się z przyjemnością. Warto tu zresztą zauważyć jeszcze jednego cichego zwycięzcę. Po dzisiejszym pokonaniu Napoli, Lazio traci już tylko 4 punkty do Interu, a ma przecież rozegrany jeden mecz mniej.

Walka o scudetto może być jeszcze ciekawsza niż w sezonie, gdy z Juventusem do końca ścigało się Napoli.

Inter Mediolan – Atalanta Bergamo 1:1 (1:0)

Martinez 4′ – Gosens 75′

Fot.Newspix

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...