Na powrót Łukasza Fabiańskiego po przerwie spowodowanej kontuzją kibice West Hamu wyczekiwali jak na szpilkach. I trudno się dziwić – polski golkiper często był wskazywany jako najlepszy zawodnik “Młotów”, absolutny fundament zespołu, piłkarz niezastąpiony. West Ham z Fabiańskim między słupkami przegrał wprawdzie na inaugurację Premier League z Manchesterem City aż 0:5, ale potem zanotował serię sześciu meczów bez porażki, a sam “Fabian” spisywał się kapitalnie i zanotował w tamtym okresie aż trzy czyste konta. Od jego urazu rozpoczęły się natomiast kłopoty klubu – osiem porażek w jedenastu meczach. Zastępujący polskiego golkipera Roberto i David Martin – delikatnie rzecz ujmując – nie udźwignęli tematu.
W dzisiejszym starciu z Leicester City sympatycy “Młotów” wreszcie się doczekali powrotu Łukasza do gry. Nie był to jednak powrót zwycięski., choć Polaka i tak co i rusz nagradzano burzliwymi oklaskami.
West Ham przegrał u siebie 1:2 z Leicester City i obecnie plasuje się na siedemnastej pozycji w ligowej stawce, tuż nad strefą spadkową. Fatalna passa trwa w najlepsze. Sam “Fabian” nie okazał się czarodziejem zdolnym, by ją przerwać za pomocą jakiejś magicznej sztuczki. Mało tego – niewiele brakowało, a jego hucznie ogłoszony przez klub powrót byłby kompletnie nieudany. Polak około dziesiątej minuty spotkania popełnił błąd, faulując wychodzącego na czystą pozycję Iheanacho. Napastnik Leicester dopadł do piłki zdecydowanie szybciej od golkipera West Hamu i zdążył ją jeszcze trącić szpicem buta, zanim rozpędzony Fabiański w niego wpadł i staranował. Wyszedł tutaj brak rytmu meczowego u “Fabiana”, który wszystko sobie źle w tej sytuacji obliczył. Całe zajście miało miejsce w polu karnym, więc sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr.
Do rzutu karnego podszedł Demarai Gray i dał bramkarzowi “Młotów” wymarzoną szansę do zrehabilitowania się. Strzał zawodnika Leicester był sygnalizowany, lekki, posłany na optymalnej wysokości dla Fabiańskiego. Polak bez problemu wyczuł intencje Graya i zanotował świetną interwencję, naprawiając swój poprzedni błąd.
Tak spektakularny początek spotkania kompletnie jednak nie rozpalił ognia pod cieniującą ekipą “Młotów”. Leicester, które po serii wymagających spotkań pojawiło się w Londynie w mocno rezerwowym zestawieniu, było zespołem zdecydowanie przeważającym przez praktycznie całe spotkanie. Może tego nie widać w statystykach, które sugerują, że mecz był dość wyrównany, ale przyjezdni naprawdę prezentowali się znacznie lepiej i zasłużyli na wywiezienie zwycięstwa. Gospodarze niby coś tam kombinowali, ale jakoś cały czas miało się podczas oglądania tego meczu świadomość, że Leicester ugra tutaj swój wynik.
Przy golach “Lisów” Fabiański, gwoli ścisłości, nie miał już absolutnie nic do powiedzenia. Natomiast postawa jego kolegów z linii defensywnej budzi wyłącznie politowanie. Zwłaszcza jeżeli chodzi o pierwsze trafienie dla gości. Gol padł po akcji, która mogła zostać przez obrońców West Hamu zatrzymana chyba z pięć razy.
Krótko mówiąc – powrót Fabiańskiego, choć nie do końca udany, to i tak jedyny pozytyw dla kibiców WHU po dzisiejszym spotkaniu. Cały zespół prezentował się bowiem jak zestaw piłkarzy, którzy w gruncie rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego. Mocna na papierze ofensywa – z Andersonem, Hallerem, Lanzinim, Fornalsem – miała olbrzymie kłopoty z wykreowaniem jakiejkolwiek czystej sytuacji pod bramką strzeżoną przez Kaspera Schmeichela. Leicester, nawet przystrojone w zapasowy garnitur, prezentowało się na tle West Hamu jak przykład piłkarskiej elegancji. Angielskie media sugerują zresztą, że dni Manuela Pellegriniego w roli menedżera “Młotów” są już policzone. Może to i słusznie, lecz rachunek sumienia powinni zrobić tam przede wszystkim ludzie, którzy odpowiadali za skonstruowanie takiej, a nie innej kadry. Bo West Ham dzisiaj nie jest zlepkiem piłkarzy słabych, ale – co znakomicie obnażyła między innymi dzisiejsza porażka – konglomeratem zawodników trochę przecenianych, którzy, na domiar złego, do siebie po prostu nie pasują. Angielski AC Milan, chciałoby się rzec.
West Ham – Leicester 1:2 (1:1)
0:1 – Iheanacho 40′
1:1 – Fornals 45′
1:2 – Gray 56′
fot. NewsPix.pl