U nas kręci się nosem na jakiś zabłąkany w terminarzu tydzień, gdy wyjątkowo trzeba zagrać dwa razy. Pucharowe granie? Niezwykłe utrudnienie, gotowe rozbić sezon, prześmiewczo nazywane pucharowym wirusem, bo – skandal – trzeba gdzieś pojechać i potem brakuje pięciu dni na przygotowanie się do starcia – powiedzmy – z Arką Gdynia.
Tymczasem nigdy w poważnym futbolu to standard. Na to, po prostu, trzeba być gotowym. Najlepszym dowodem Liverpool, który w grudniu zagra dziewięć razy.
Oczywiście to ekstremum, ale właśnie po tym poznaje się najlepszych, że są w stanie takie mordercze tempo wytrzymać. Liverpool wytrzymuje, z jednym osobliwym wyjątkiem, na który nie miał wpływu. LFC w grudniu:
4.12: Everton (d) 5:2
7.12: Bournemouth (w) 3:0
10.12: RB Salzburg (w) 2:0 Champions League
14.12: Watford (d) 2:0
17.12: Aston Villa (w) 0:5 EFL Cup
18.12: Monterrey (w Katarze) 2:1 Klubowe Mistrzostwa Świata
21.12: Flamengo (w katarze) Klubowe Mistrzostwa Świata
26.12: Leicester (w)
29.12: Wolverhampton (w)
A potem odpoczynku ile? A no relaks pierwszej klasy, aż do 2 stycznia, bo wtedy znowu meczyk w Premier League, więc można balować w sylwestra aż do dwudziestej drugiej.
Dobrze chociaż, że łaskawie przełożono Liverpoolowi mecz z 21, kiedy pierwotnie mieli zmierzyć się z West Hamem. Niby oczywistość, ale skoro LFC musiał grać dzień po dniu mecz z Aston Villą i półfinał KMŚ w Katarze, to kto ich tam wie – LFC nie miał wyjścia, wystawił młodzieżówkę – dosłownie, najmłodszy skład w historii klubu – a ta zebrała sroga lekcję.
Źródło: Squawka
Wiemy, że to tylko EFL Cup, trofeum trzeciej kategorii, ale z drugiej strony:
Dostali się do tego meczu po 5:5 z Arsenalem. I karnych. W których wygrali 10:9. W tamtym meczu urazu doznał Keita, a po drugiej stronie Kolasinac. Na Anfield przyszło ponad pięćdziesiąt tysięcy ludzi.
I co, i wszystko po to, cały ten trud, żeby w praktyce nie mieć uczciwej szansy w kolejnej rundzie?
Nic bardziej nie strzela w prestiż EFL Cup niż to, że Liverpool nie mógł w nim normalnie rywalizować tuż po tym, jak wspólnie z Arsenalem pokazał, że tu można naprawdę zrobić show.
Panowie ligowcy, panowie trenerzy – następnym razem, gdy będziecie chcieli za coś obwiniać terminarz albo konieczność pojechania w środę na Puchar Polski, przypomnijcie sobie grudzień LFC. Radzimy wręcz go wydrukować i wywiesić w szatni – nie zaszkodzi przypomnieć co robią najlepsi, podobno niektórzy z was mają ambicje, by uprawiać tą samą dyscyplinę, a nie jej karykaturę.
[etoto league=”eng”]
Fot. Newspix