Reklama

Świetny Inter, jeszcze lepszy Juventus. Derby Włoch nie zawiodły

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

06 października 2019, 23:31 • 5 min czytania 0 komentarzy

Ten mecz zapowiadał się wyjątkowo z – tak mniej więcej – miliarda powodów. Zresztą Derby Włoch, jak nazywane są starcia Interu Mediolan z Juventusem, to zawsze starcia o podwyższonej temperaturze, lecz trzeba zaznaczyć, już od lat paru ładnych nie toczyły się w równie gorącej atmosferze jak dzisiaj. Inter dowodzony przez Antonio Conte, legendę Juve, wygrał sześć ligowych meczów z rzędu na starcie sezonu 2019/10, otwarcie rzucając wyzwanie hegemonom z Turynu. „Stara Dama” wyzwanie przyjęła. I udowodniła na San Siro, że na razie w Italii jest tylko jeden klub, który w pełni zasługuje na miano futbolowego giganta. I nie jest nim na razie ekipa Nerazzurrich.

Świetny Inter, jeszcze lepszy Juventus. Derby Włoch nie zawiodły

Juventus zwycięża. Przekonująco, choć tylko 2:1 i po niezwykle wyrównanym spotkaniu. Ale ten mecz nie był wyrównany dlatego, że mistrzowie Włoch zagrali przeciętnie i zgarnęli trzy punkty tylko dlatego, że przeciwnik był jeszcze gorszy, albo straszliwie nieskuteczny. Nie, nic z tych rzeczy. Inter zagrał dzisiaj mecz… No, może nie od razu wielki, ale na pewno bardzo dobry. Juventus był po prostu jeszcze lepszy. Prawdziwa piłkarska uczta w Mediolanie, bez dwóch zdań.

Obie drużyny, Inter i Juve, mają nowych trenerów. Paradoksalnie nie tak łatwo jest wskazać, który z nich stanął przed trudniejszym zadaniem do wykonania. Z jednej strony – poważniejsza misja stoi przed Antonio Conte. Ten zwariowany pasjonat futbolu ma zaprowadzić Inter z powrotem na szczyt. Sprawić, że scudetto ponownie trafi do niebiesko-czarnej części Mediolanu. Wyzwania stojące przed Maurizio Sarrim są inne – dla niego utrzymanie Juventusu na samym czubku piramidy włoskiego futbolu ma być niejako formalnością. Były trener Napoli został sprowadzony do Turynu z zadaniem odczarowania stylu gry zespołu. Juventus ma imponować nie tylko liczbą punktów w tabeli, ale i stylem gry prezentowanym na boisku.

Po dzisiejszym meczu nasuwa się tylko jedna refleksja – obaj panowie robią w swoich klubach kapitalną robotę. Po Interze już dzisiaj widać, że to jest drużyna gotowa do walki na noże o najwyższe cele. Po Juventusie widać, że filozofia sarrismo trafiła tam na podatny grunt. Od lat pokonanie mediolańczyków nie było tak wielkim wyzwaniem dla Juve. Od lat „Stara Dama” nie grała w piłkę z aż takim rozmachem i polotem.

Reklama

Dzisiejsze spotkanie znacznie mocniej zaczęli goście. Nie przeraził ich ogłuszający doping kibiców zgromadzonych tłumnie na Stadio Giuseppe Meazza. Już po czterech minutach piłkę do siatki wpakował ten, którego w ogóle miało na boisku nie być. Ten, któremu zarzuca się, że jest przereklamowany i jedzie na opinii sprzed kilku lat. Ten, który zwykł znikać w ważnych meczach. Paulo Dybala zdecydował się na niesygnalizowany strzał i zaskoczył zasłoniętego Samira Handanovicia, który mógł się chyba trochę lepiej w tej sytuacji zachować. Potem brakowało naprawdę niewiele, by nawałnica Juventusu zakończyła się kolejnymi trafieniami. Ale piłkę do siatki wpakował Inter. Rzut karny po zagraniu ręką Matthijsa de Ligta wykonał pewnie Lautaro Martinez, nie dając szans Wojciechowi Szczęsnemu.

Tutaj jest dobry moment na trzy uwagi natury ogólnej. Po pierwsze, Szczęsny czystego konta nie zachował, ale generalnie zagrał znakomity mecz. Po drugie – prowadzący to spotkanie arbiter, pan Gianluca Rocchi, nie pomylił się wskazując na wapno i w ogóle można chyba stwierdzić, że przez cały mecz nie pomylił się ani razu. Doskonale prowadził zawody, z jednej strony pozwalając na twardą kontaktową grę, a jednak celnie piętnując zbyt gwałtowne zagrania. Wreszcie po trzecie – dla Martineza trafienie z jedenastu metrów było jednym z niewielu udanych zagrań w dzisiejszym spotkaniu. Argentyńczyk zdecydowanie za bardzo chciał być bohaterem, momentami grał swój własny mecz.

Wydawało się jednak, że jego gol mocno drużynę uskrzydlił. Lecz na Inter szybko spadł bardzo potężny cios – w 33 minucie murawę opuścił z konieczności Stefano Sensi. Jeden z najlepszych piłkarzy Serie A w ostatnich miesiącach. Gość, który – jak to się mówi – robi grę Interu w środkowej strefie boiska. To dość wyraźnie podcięło skrzydła mediolańczyków.

Co nie zmienia faktu, że ci mieli swoje dogodne sytuacje do wyjścia na prowadzenie. Choćby w 65 minucie meczu, gdy Romelu Lukaku był tuż, tuż od wyjścia na czystą pozycję, ale w ostatecznym rozrachunku przegrał pojedynek siłowy z Leonardo Bonuccim. Trzeba odnotować to wydarzenie – zawsze w tego rodzaju relacjach podkreśla się dorobek strzelców goli, genialne rozegrania pomocników, ewentualnie wspaniałe parady bramkarzy. Tymczasem Bonucci czysto powalający na murawę takiego tura jak Lukaku najprawdopodobniej wygrał Juventusowi dzisiejszy mecz. Ta interwencja dla stopera była jak gol z trzydziestu metrów po widłach dla napastnika. Pełna profesura.

Ostatecznie lekką, choć wyraźną przewagę Juventusu w drugiej połowie spuentował golem – jak na ironię – kolejny z tych zawodników, których w Turynie wielu nie chciało już widzieć. Gonzalo Higuain, który pojawił się na boisku po przerwie, wykończył genialną akcją kombinacyjną Juve. Sam strzał – ot, kąśliwy, płaski. W sumie nic specjalnego. Ale kombinacja? Klasa światowa. To są te schematy, które w zespole „Starej Damy” instaluje Sarri.

Summa summarum – trochę szkoda dzisiaj Interu. Wygrał lepszy, ale drużyna Nerazzurrich poprzeczkę zawiesiła rywalom wysoko, pomimo utraty Sensiego. To swoją drogą dość dobrze obrazuje, dlaczego ekipa Antonio Conte nie jest jeszcze gotowa na skuteczną grę na wielu frontach. Podczas gdy Maurizio Sarri może sobie pozwolić na taki luksus, by pełne 90 minut z perspektywy ławki rezerwowych oglądali Adrien Rabiot i Aaron Ramsey, manager Interu musi w drugiej połowie wpuszczać na boisko takiego gościa jak Matteo Politano. Fajnego, solidnego zawodnika, lecz niewiele ponadto. Jeżeli chodzi o głębię składu, z Juventusem nie może się równać nikt w Italii, a może i nawet w całej Europie.

Reklama

Tak czy owak – genialny mecz. Turyńczycy wskakują na fotel lidera ekstraklasy, lecz Inter traci do nich tylko jeden punkt. Jeżeli ekipa Conte do końca sezonu będzie prezentowała taki futbol jak dzisiaj, to „Stara Dama” jeszcze przez wiele miesięcy nie zaśnie spokojnie.

INTER MEDIOLAN 1:2 JUVENTUS FC

(L. Martinez 18′ (k.) – P. Dybala 4′, G. Higuain 80′)

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...