W trakcie trwającego wciąż okna transferowego osłabiło się wiele zespołów, ale zaryzykujemy stwierdzenie, że żaden z nich nie stracił tak ważnej postaci jak założony przez nas Klub Zero. Ideę pewnie znacie, ale skoro mamy stały przypływ czytelników, to szybkie przypomnienie – zrzesza on graczy z pola, którzy pomimo wielu występów w Ekstraklasie nigdy nie strzelili w niej gola. A że bierzemy pod uwagę tylko gości, którzy aktualnie znajdują się w kadrze któregoś z szesnastu klubów najwyższej polskiej ligi, latem doszło do niepowetowanej straty – status członka stracił dotychczasowy prezes Tadeusz Socha, który zamienił Arkę Gdynia na pierwszoligową Sandecję Nowy Sącz.
Jego licznik zatrzymał się więc na 151 grach w najwyższej klasie rozgrywkowej bez pokonania golkipera przeciwników. Sześć sezonów na poziomie Ekstraklasy w Śląsku Wrocław, trzy ostatnie w Arce Gdynia. Łącznie 10842 minuty, bez uwzględnienia czasu, który był do spotkań doliczany. Jeśli wydaje wam się, że przez taki okres na boisku po prostu trzeba coś strzelić, choćby przez przypadek, to Tadeusz Socha był biegającym dowodem na to, że niekoniecznie.
Bardzo ceniliśmy tego mistrza Polski, zdobywcę Pucharu Polski, trzech Superpucharów i Pucharu Ligi (uff!) jako prezesa, bo przebił on osiągnięcie człowieka, dla którego ten klub został utworzony. Pamiętacie Dariusza Łatkę, jedną z twarzy topornego Podbeskidzia? Wykrzykując właśnie jego imię rozbiliśmy butelkę szampana na tym okręcie, który od kilku lat pływa na ekstraklasowych wodach. Łatka w najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrał 130 spotkań, a pod koniec swojej kariery na tym poziomie zrobił nam psikusa i w 128. meczu trafił do siatki. Można powiedzieć, że rzutem na taśmę.
Jego wynik imponował, tym bardziej, że był pomocnikiem. Socha to z jednej strony obrońca, więc trochę łatwiej przychodziło mu unikanie strzelania, ale z drugiej – samą liczbą meczów zaimponował. Co prawda ma dopiero 31 lat, ale obawiamy się, że nie będzie mu już dane wrócić i jeszcze ją poprawić. Co ciekawe, po zejściu do pierwszej ligi błyskawicznie zdążył wpisać się na listę strzelców, a tylko za drobne nieporozumienie uznajemy fakt, że w spotkaniu z Miedzią trafił do swojej siatki.
Nie da się ukryć – zastąpić będzie go trudno. Życie jednak nie znosi próżni i na pewno znajdą się tacy, którzy będą próbować. Kto obecnie kontynuuje tę piękną, pacyfistyczną ideę? Może zacznijmy od nowego prezesa. To znany i lubiany Cezary Stefańczyk. Jesienią powinien dobić do setki występów w Ekstraklasie, które nie zostały okraszone żadnym golem.
AKTUALNY SKŁAD KLUBU ZERO
1. Cezary Stefańczyk (ŁKS Łódź, Wisła Płock) – 98 meczów bez gola
2. Hubert Matynia (Pogoń Szczecin) – 78 meczów
3. Patryk Stępiński (Widzew Łódź, Wisła Płock) – 78 meczów
4. Marcin Listkowski (Pogoń Szczecin) – 69 meczów
5. Damian Rasak (Wisła Płock) – 58 meczów
6. Diego Ferraresso (Cracovia) – 56 meczów
7. Michał Kopczyński (Legia Warszawa, Arka Gdynia) – 53 mecze
8. Maciej Ambrosiewicz (Górnik Zabrze) – 45 meczów
9. Luka Marić (Zawisza Bydgoszcz, Arka Gdynia) – 40 meczów
10. Damian Gąska (Śląsk Wrocław) – 31 meczów
11. Adrian Gryszkiewicz (Górnik Zabrze) – 31 meczów
12. Przemysław Wiśniewski (Górnik Zabrze) – 30 meczów
Jak zwykle uwzględniliśmy graczy, którzy rozegrali przynajmniej 30 spotkań na poziomie Ekstraklasy. Wracając do Stefańczyka, raczej do osiągnięcia Sochy nie nawiąże. Chłop pamięta czasy Adama Matyska, Zdzisława Leszczyńskiego i Mirosława Myślińskiego w RKS-ie Radomsko, ma już 35 lat i prawdopodobnie to jeszcze ostatni sezon w czymś, co szumnie niektórzy nazywają elitą. Czy zdąży się w tym czasie wypisać z klubu? Tego nie wykluczamy, bo to prezes o tyle nietypowy, że kiedyś… potrafił uderzyć.
Brzmi absurdalnie w kontekście gości, który dobija do setki meczów bez gola? No to zobaczcie pięć bramek, które strzelił dla Nafciarzy w pierwszej lidze. Jedna ładniejsza od drugiej.
Kto wie, być może kiedyś Dominik Furman jeszcze da mu podejść do wolnego i wpadnie.
Dlatego gdy myślimy o przebiciu Sochy, większe nadzieje wiążemy z grupą pościgową. Może niekoniecznie z Patrykiem Stępińskim, bo od dłuższego czasu nie potrafi się przebić w słabej Wiśle Płock, ale już na przykład Hubert Matynia ma skończone dopiero 23 lata, więc na poziomie Ekstraklasy może spokojnie spędzić kolejną dekadę. Idźmy dalej Marcin Listkowski, pierwszy stricte ofensywny piłkarz na liście (żarty żartami, ale to już naprawdę trochę wstyd), ciągle jest młodzieżowcem, więc przed nim fura grania. Niby wrócił z wypożyczenia do Rakowa odmieniony, ale na konkrety się to na razie nie przekłada, więc ciekawi jesteśmy, ile jeszcze na jego debiutanckie trafienie poczekamy.
Ambrosiewicz, Gryszkiewicz i Wiśniewski to kolejni młodzieżowcy. Gąska ma 22 lata, Rasak to ten sam rocznik, ale skończył 23. Diego Ferraresso i Michał Kopczyński mają po 27 wiosen na karku. Prędzej czy później zapewne ktoś wypali, w jego ślady zaraz pójdzie kolejny członek , a chwilę potem jeszcze następny, ale widoki na przyszłość – pomijając Maricia, który jest wiekowy i Arka chce się go pozbyć – są niezłe.
Klub Zero powinien spokojnie funkcjonować przez kolejne kilka lat. Panowie, być może i bywa niezręcznie, gdy laik prosi was o to, byście udowodnili, że gracie w Ekstraklasie przez pokazanie video z waszym golem, ale warto kultywować piękne tradycje.
PS Zgodnie z prawidłami tzw. Klątwy Weszło spodziewamy się dubletu Damiana Rasaka w dzisiejszym meczu z Piastem Gliwice.