Reklama

Rozpędzający się Stomil, dołująca Odra. Olsztynianie przełamują wyjazdową niemoc

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

16 sierpnia 2019, 19:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Żeby przypomnieć sobie, kiedy w Stomilu Olsztyn panowała tak dobra atmosfera jak przed rozpoczęciem tego sezonu, trzeba cofnąć się niemal do futbolowej prehistorii. Do czasów gry olsztynian w Ekstraklasie, bo później było już tylko gorzej – zdarzało się, że piłkarze trenowali na wykopkach, dochodziło do sytuacji, że nie mieli pieniędzy tak długo, iż problematyczne stawało się opłacenie przedszkola dla swoich dzieci. W końcu, zeszłej zimy, nastąpiło apogeum – Stomil upadał, ale gdy do klubu wszedł Michał Brański, zmieniło się wszystko. Duma Warmii złapała stabilizację, poprawiła sytuację finansową, dość powiedzieć, że na dzisiejszy mecz przyjechała wczoraj i zamieszkała w czterogwiazdkowym hotelu. W ciągu trzech-czterech lat – słowa Brańskiego – ma podjąć próbę ataku na Ekstraklasę. I choć do tego jeszcze daleka droga, to Stomil małymi krokami buduje swoją pozycję w pierwszej lidze. Dziś przełamał wyjazdową niemoc i po porażkach w Bełchatowie i Radomiu zgarnął trzy punkty w Opolu.

Rozpędzający się Stomil, dołująca Odra. Olsztynianie przełamują wyjazdową niemoc

Trener Piotr Zajączkowski podkreślał przed meczem, jak dobra atmosfera panuje w olsztyńskiej drużynie i jak ważny jest fakt, że nie zmącił jej nawet nieco słabszy początek sezonu. Oczywiście, dwie porażki z rzędu z dwoma beniaminkami musiały wprowadzić trochę niepokoju, poczucie rozczarowania gdzieś tam między Warmią a Mazurami się unosiło, ale do bicia na alarm droga była jeszcze daleka.

Domowe zwycięstwo z GKS-em Jastrzębie uspokoiło sytuację, a dzisiejszy triumf w Opolu pokazał, że wszystko zmierza we właściwym kierunku.

Choć nie zachwycili nas swoją postawą gracze obu drużyn, oj nie zachwycili. Przede wszystkim w pierwszej – mało emocjonującej, mocno nużącej – połowie. Stomil zdobył bramkę z rzutu karnego w samej końcówce, gdy świetnym, otwierającym podaniem popisał się Lech, Gancarczyk został powalony przez Rosę, a kapitan przyjezdnych – strzelec jedenastu goli w poprzednim sezonie – dał swojej drużynie prowadzenie, choć wcześniej zbyt wiele tej bramki dla Stomilu nie zapowiadało. Ot, zrobiło się gorąco, gdy Rosa próbując wybić piłkę byle dalej, trafił w naciskającego go napastnika, ale to by było na tyle. Poza tym naciskała Odra, stwarzając sobie pojedyncze sytuacje, ale – prawdę mówiąc – więcej było w tym nieporadności niż pecha. Najlepszym przykładem próba zakładania pressingu: trzech zawodników wyszło do przodu, reszta ugrzęzła w miejscu, co rzecz jasna nie miało prawa zakończyć się przejęciem piłki. Albo jeszcze jedno: rozgrywanie piłki w tyłach. Typowa gra na stojąco, brak wychodzących do piłki pomocników, generalnie – mało tempa, a i często w tych sytuacjach wkradały się niepotrzebne straty.

Innymi słowy: Odra w pierwszej połowie częściej utrzymywała się przy piłce, ale pożytku z tego nie było w ogóle. Coś drgnęło po przerwie, bo stracona bramka podrażniła gospodarzy, a nie dobiła, lecz nawet kilka ładnych akcji – Bonecki z wolnego, Skrzypczak głową obok słupka, Czyżycki groźnie, ale broni świetnie dysponowany Skiba – nie pozwoliło doprowadzić do wyrównania.

Reklama

Tym samym Odra Marcina Rumaka – spacerującego niepewnie przy linii bocznej, niesprawiającego wrażenia najbardziej spokojnej osoby na kuli ziemskiej, do czego na pewno przyczyniły się okrzyki kibiców typu: „Prawda jest taka, nie chcemy w Odrze Rumaka” – wciąż tkwi w stagnacji, nie potrafi wygrać meczu. A Stomil? Stomil zaliczył drugie zwycięstwo z rzędu, przełamał się na wyjeździe i wraca do Olsztyna w najlepszych możliwych humorach.

Odra Opole – Stomil Olsztyn 0:1

0:1 Grzegorz Lech 45′

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Betclic 1 liga

Betclic 1 liga

„Rozumie grę lepiej od Linettego”. Droga Kozubala od Legii, przez Lecha do kadry

Jakub Radomski
54
„Rozumie grę lepiej od Linettego”. Droga Kozubala od Legii, przez Lecha do kadry

Komentarze

0 komentarzy

Loading...