– Brakuje kompetentnych ludzi. Załamuje mnie polityka transferowa. Sprowadzanie zawodników z zagranicy. Większość zamiast nazwisk mogłaby nosić na koszulkach ten sam nadruk: „zagadka” – mówi prezes PZPN, Zbigniew Boniek. Zapraszamy na przegląd prasy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Felieton Tomasza Włodarczyka.
W czwartkowy wieczór na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej zasiedli wysłannicy Hoffenheim. Przyjechali obserwować Sandro Kulenovicia, gdy jasne stało się, że nie trafi on do Barnsley, bo o 18.00 na Wyspach zamknęło się okno transferowe. Legia popełniła podwójny błąd. Pierwszy: powinna owinąć Chorwata wielką, lśniącą kokardą i kurierem wysłać do Anglii, kiedy znalazł się na niego kupiec. Drugi: gdy to się nie wydarzyło, niemieckich gości winna zatrzasnąć w toalecie, aby nie mogli oglądać beznadziejnego występu obiektu ich zainteresowań. Trzeci, najważniejszy, popełnił Aleksandar Vuković. Upierając się, żeby 19-latek wyszedł w podstawowym składzie na beznadziejnie dysponowanych Greków. Kulenović zagrał koszmarny mecz i w momencie ważnej dla swojej przyszłości prezentacji uwypuklił wszystkie wady.
Felieton Mateusza Borka.
Swego czasu dość często bywałem w Grecji na meczach ligowych. Interesowała mnie ta liga, bo występowało tam kilku Polaków. Michał Żewłakow, Marcin Mięciel, Mirosław Sznaucer czy później Maciek Żurawski. Przez lata to były rozgrywki zdominowane przez Panathinaikos i Olympiakos. Od czasu do czasu skutecznie rywalizowały z nimi AEK Ateny czy PAOK Saloniki. Czasami takie kluby jak Atromitos czy Larissa też potrafiły zaistnieć, ale robiły to głównie dzięki finansom. W Grecji dobrze się płaciło. Dla naszych piłkarzy to był przeskok. Trafiając tam, podnosili swój próg zarobków. Było to też miejsce dla znanych zawodników, którzy po swojej topowej formie chcieli zarobić godną „kasę” na koniec karier. Teraz to się zmieniło, bo poza Olympiakosem i PAOK w greckim futbolu po prostu brakuje pieniędzy.
Brakuje kompetentnych ludzi. Załamuje mnie polityka transferowa. Sprowadzanie zawodników z zagranicy. Większość zamiast nazwisk mogłaby nosić na koszulkach ten sam nadruk: „zagadka” – mówi prezes PZPN.
Polska piłka idzie na niechlubny rekord. Jeśli Legia Warszawa odpadnie w środę, pożegnamy się z pucharami najszybciej w historii.
Niestety, ale jeśli nie ma żadnej koncepcji, strategii i wszystko robi się przypadkowo, to nasze zespoły odpadają z przeciwnikami w teorii dużo słabszymi i biedniejszymi.
Jesteśmy krajem piłkarskiego przypadku?
Nie piję tu jedynie do Legii. Ona przynajmniej jeszcze utrzymuje się na powierzchni, ale generalnie – tak. Nasze kluby zmierzają w ślepą uliczkę. Załamuje mnie polityka transferowa. Sprowadzanie zawodników z zagranicy. Większość zamiast nazwisk mogłaby nosić na koszulkach ten sam nadruk – „zagadka”. Polski rynek transferowy to maszyna losująca. Albo się facet sprawdzi, albo nie. Zobaczymy. Taki piłkarz z zagranicznego odsiewu jest wciągany na pokład i chwilę później nie wiadomo, co z nim robić. Zapomnieliśmy, że zespół musi mieć duszę, koncepcję, atmosferę, swój rytm pracy, a nie być zlepkiem przypadkowych ludzi. Patrzyłem na Legię w meczu z Atromitosem i od pasa w górę – w linii pomocy i ataku – niczym mi nie zaimponowała. W czym ci zawodnicy, wszyscy z zagranicy, byli lepsi od swoich poprzedników, którzy potrafili awansować do faz grupowych europejskich pucharów? Jestem pewny, że gdyby w ich miejsce wstawić Niezgodę, Furmana, Łukasika czy Kucharczyka, nie byłoby żadnej różnicy.
Trzy mecze, zero strzelonych goli. Dlaczego wicemistrz Polski ma takie problemy ze skutecznością?
Carlitos, Arvydas Novikovas, Jarosław Niezgoda, Sandro Kulenović, Luquinhas. Wydawałoby się, że tacy zawodnicy powinni gwarantować dużą siłę w ofensywie. Tymczasem legioniści w ostatnich trzech spotkaniach nie potrafi li strzelić choćby jednego. – Bramki nadejdą, jest to kwestia przełamania – uspokajał trener Aleksandar Vuković po bezbramkowo zremisowanym spotkaniu z Atromitosem. – W poprzednich meczach narzekaliśmy, że nie mamy sytuacji, tym razem było ich bardzo dużo. To jest pozytyw – dodał.
Ponad 30 tysięcy kibiców nie poniosło Lecha. Śląsk popsuł święto w Poznaniu.
Chociaż poprzedni sezon Lech zakończył na fatalnym dla siebie ósmym miejscu, to rozpoczął go z podobnym impetem jak ten obecny. I wówczas także mierzył się ze Śląskiem na początku rozgrywek. Wtedy było to jednak o kolejkę wcześniej i mecz rozgrywano we Wrocławiu. Tamto spotkanie Kolejorz wygrał po golu Pedro Tiby w końcowych minutach, ale równie dobrze mógł wysoko przegrać. Śląsk bowiem aż czterokrotnie umieszczał piłkę w poznańskiej bramce, ale za każdym razem gole były odwoływane z powodu minimalnej pozycji spalonej jednego z wrocławskich zawodników.
Zespół Piotra Stokowca musi zmienić strategię po odpadnięciu z walki o fazę grupową Ligi Europy.
– Meczem z Wisłą Płock zakończyliśmy pewien etap naszej pracy. Teraz rywalizacja nabierze nowego wymiaru, piłkarze nie będą mieli tyle możliwości gry. Dlatego też zastanowimy się, czy kogoś nie wypożyczyć – mówi szkoleniowiec zespołu z Gdańska.
Kontuzja Kamila Wojtkowskiego otwiera szansę przed pozostałymi młodymi graczami z Wisły. Najbliżej składu jest Dawid Szot.
W pierwszych trzech kolejkach trener Maciej Stolarczyk nie odczuwał zbyt mocno trudności związanych z wprowadzeniem przepisu o młodzieżowcu. W podstawowym składzie grał bowiem Kamil Wojtkowski, który już w poprzednich dwóch sezonach dość regularnie pojawiał się na boisku, a wobec kontuzji piłkarzy Białej Gwiazdy, mogących występować w środku pola, prawdopodobnie i bez wprowadzenia nowych regulacji miałby miejsce w wyjściowej jedenastce. Po meczu z Górnikiem (1:0) sytuacja się jednak skomplikowała.
Decyzją trenera Poletanović został przeniesiony do drugiej drużyny Jagiellonii.
Ireneusz Mamrot uderzył pięścią w stół. Szkoleniowiec Jagiellonii bardzo zdecydowanie zareagował na zachowanie Marko Poletanovicia, który zaczął lekceważąco podchodzić do swoich obowiązków, i zesłał go do rezerw. Serb nie jest zadowolony z tego, że brakuje dla niego miejsca w składzie, i zamiast o nie powalczyć, w niewłaściwy sposób okazuje swoje emocje. Problem w tym, że za personalnymi wyborami Mamrota w linii pomocy stoją konkretne przyczyny – kiepska dyspozycja piłkarza z Bałkanów i biegunowo inna, wręcz znakomita, jego konkurenta Martina Pospišila.
Na początku sezonu nie ma drugiego tak zamkniętego na nowych piłkarzy klubu jak Zagłębie Lubin.
W trzech kolejkach ekstraklasy nowego sezonu w Zagłębiu zagrało zaledwie dwóch nowych piłkarzy, którzy na boisku spędzili łącznie raptem 103 minuty. To ponad dziesięć razy mniej niż w tym samym okresie występowali nowi gracze w Lechu Poznań! Miedziowi pod tym względem są na szarym końcu – w przedostatnim w zestawieniu ŁKS nowi zagrali dwa razy więcej, a w trzecim od końca Piaście – cztery razy więcej.
Władze Wisły Płock nie są zadowolone ze zmiany terminu meczu z Legią Warszawa.
– Ten termin nie jest ostateczny. Przed podjęciem decyzji nikt nas nie pytał o zdanie, a to my jesteśmy gospodarzem meczu. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym i ponieśliśmy przez to koszty – mówi prezes Nafciarzy Jacek Kruszewski.
Leandro Rossi Pereira chce uczcić podpisanie nowego kontraktu z Radomiakiem zdobyciem setnego gola w barwach tego klubu.
Do Radomiaka Brazylijczyk trafi ł w 2011 roku i od tego czasu jest bezsprzecznie jego najlepszym piłkarzem. W ośmiu sezonach, w 227 meczach zdobył 98 bramek. Teraz, gdy wreszcie ma okazję występować na boiskach I ligi, chce szybko dobić do setki. Ma to być piękne zwieńczenie podpisania nowego kontraktu, w ramach którego będzie strzelał gole dla Zielonych przez kolejne trzy lata.
Ole Gunnar Solskjaer i Frank Lampard jeszcze niedawno rywalizowali ze sobą jako piłkarze. W niedzielę spotkają się w roli menedżerów.
Na razie największym atutem obu trenerów jest to, że doskonale rozumieją realia panujące w swoich klubach. Solskjaer już w poprzednim sezonie często odwoływał się do przeszłości Manchesteru United, wspominając etos, jaki panował za czasów sir Alexa Fergusona i podkreślał, jak ważne jest, by zespół grał ofensywnie i atrakcyjnie dla kibiców. Dla niektórych była to również próba stanowczego odcięcia się od metod pracy jego poprzednika Jose Mourinho. Podobnie jest z Frankiem Lampardem.
Mario Balotelli porozumiał się w kwestii kontraktu z Flamengo Rio de Janeiro.
Dwie bramki strzelone Niemcom w półfi nale EURO 2012, charakterystyczne cieszynki po golach i dziesiątki anegdotycznych pozaboiskowych wybryków. To wszystko sprawiło, że nazwisko Mario Balotellego długo budziło i dalej będzie budzić wielkie emocje. Tyle że wygląda na to, że w najbliższych latach te emocje buzować będą po drugiej stronie Atlantyku.
GAZETA WYBORCZA
Brak ciekawych treści sportowych.
SUPER EXPRESS
“Vuković stawia na drewniaka”.
Legia Warszawa zremisowała u siebie z greckim Atromitosem 0:0 w pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy. Wynik mógł być dużo lepszy, gdyby nie dwie poprzeczki i upór trenera Aleksandara Vukovicia (40 l.), który z niezrozumiałych przyczyn stawia w ataku na Sandro Kulenovicia (20 l.), a nie na uznawanego za najlepszego piłkarza Legii Carlitosa (29 l.).
Fot. FotoPyk