Reklama

Gratulacje, wytrzymaliście w pucharach do sierpnia, teraz kolejny krok!

redakcja

Autor:redakcja

01 sierpnia 2019, 10:39 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kapitalnie ułożył się dla polskich zespołów terminarz eliminacji Ligi Europy. Dzień rewanżowych spotkań II rundy wypada na pierwszy dzień sierpnia, co oznacza, że polska delegacja niemal w komplecie wytrzymała do sierpniowych meczów pucharowych. Werble, fanfary, okrzyki radości, ale i chwila powagi wśród szyderstw: wcale nie zapowiada się, żeby to miał być koniec naszej pięknej pucharowej przygody. 

Gratulacje, wytrzymaliście w pucharach do sierpnia, teraz kolejny krok!

Tydzień temu mieliśmy swój wielki moment chwały. Tak, poważne zespoły dopiero leniwie wstają z leżaków na azjatyckich i północnoamerykańskich tournee. Tak, zanim nastąpił moment chwały, Cracovia zdążyła się pożegnać z pucharami. Tak, rywalami dwóch spośród trzech naszych eksportowych drużyn były słabiuteńkie ekipki z równie słabiutkich lig, a w dodatku Piast wylądował w tym miejscu po przerżnięciu w głupi sposób dwumeczu z BATE.

Nie zmienia to jednak faktu, że po raz pierwszy od siedmiu lat, polscy pucharowicze wygrali trzy mecze jednego dnia.

Raz jeszcze komplet zwycięstw naszych? Kurs AKO z wygranych Legii, Lechii i Piasta to aż 16,23 w ETOTO!

Trzy mecze w jeden dzień. Śledząc te jednocześnie rozgrywane spotkania, obserwując jak zmęczonych lechistów na ekranach podmieniają zupełnie świeżutcy legioniści, czuliśmy się jak jacyś Anglicy w Lidze Mistrzów.

Reklama

– Dear James, tell me, jak tam ten twój Liverpool?
– Oh, George, fantastycznie, powiedz mi lepiej, czy twój Manchester City zdołał awansować do kolejnej fazy.
– Gentlemen, o czym rozmawiacie? Za kwadrans Chelsea rozpocznie swój bój, come on!

No, tak to mniej więcej brzmiało. Pesymista powie: okej, wygraliśmy trzy mecze, ale to dowód na rosnącą bryndzowatość naszych czynników. Kiedyś w tak wczesnych fazach mierzyły się maltańskie i irlandzkie zespoły, a zwycięzców czekał przywilej bycia oklepanym przez polskiego wicemistrza. Dziś to Polacy zaczynają z niemal najniższego szczebelka, zmuszeni piąć się już od pierwszych minut gry, w dodatku wcale nie dominując nad teoretycznie słabszymi przeciwnikami.

To wszystko oczywiście szczera prawda. Sami przeklinaliśmy pod nosem oglądając irracjonalne błędy zawodników Piasta czy totalną apatię legionistów. Sami uważaliśmy, że i Rygę, i Finów, należy dziabnąć kilkoma golami i mieć spokój przed rewanżem.

Macie czutkę, kto będzie dziś strzelał gole dla naszych pucharowiczów? Carlitos? Kurs w ETOTO – 2,30. Jorge Felix? 3,55. A może, na przykład z wolnego, ukłuje Mladenović? Bramka Serba to kurs aż 9,00!

Ale pamiętajmy o naszym miejscu we współczesnym futbolu, o tym, że każde zwycięstwo na europejskich arenach jest dla nas na wagę złota przy budowaniu współczynników. No i pamiętajmy również o tym, że przy średniej jakości meczów Piasta i Legii, przydarzyła nam się też fantastyczna Lechia, która przyparła do muru uznanego rywala z Danii.

Czego się dzisiaj spodziewać? Cóż, wymarzony scenariusz to po prostu powtórzenie ubiegłotygodniowych historii. Od Legii i Piasta nie oczekujemy już pięknej gry, zwłaszcza po tym, co warszawiacy zaprezentowali w Kielcach i po potwierdzeniu transferu Joela Valencii. Rywale to jednak dwa szczeble niżej pod wszystkimi możliwymi względami, od finansów, przez wartość piłkarzy, aż po wynik z pierwszego meczu. Lechia? Jest skazywana na pożarcie, ale to przecież ona zagrała bodaj najlepszy mecz w tym sezonie, wliczając w to nawet wewnętrzne ligowe starcia. Piotr Stokowiec w Weszło FM zapowiadał – jedziemy na wojnę. Czy kolejny komplet zwycięstw jest możliwy? Ech, chcielibyśmy wierzyć, że tak.

Reklama

Podobnie jak tydzień temu – Legia musi. Jej transfery, jej renoma, opinia i ogólny charakter po prostu wymusza przechodzenie przez takie zespoły jak KuPS. Piast powinien. Oczywiście, stracił mnóstwo krwi, Valencia, Sedlar i Jodłowiec to kluczowe zęby przy gliwickim uśmiechu, obecnie mocno wyszczerbionym. Bez wątpienia jego pucharowe doświadczenie, aktualne zgranie zespołu czy nawet ligowe mecze nie do końca napawają optymizmem. Ale rywalem jest Ryga, zespół, w którym główne role odgrywają spady z Ekstraklasy, a dziesiątkę nosi Visnakovs. No kurczę, powinni to wygrać nawet bez Felixa.

No i Lechia. Ona już i tak zrobiła więcej, niż oczekiwaliśmy, przecież zwycięstwo nad Broendby Kamila Wilczka zaskoczyło nie tylko bukmacherów. Niezależnie do wyniku rewanżu, ten sezon gdańszczan w Europie będziemy wspominać ciepło, bo po prostu dobrych meczów rodzimych klubów z silnymi rywalami z przyzwoitych lig w ostatnich latach mieliśmy co najwyżej kilka. Ale jak cholernie przykro byłoby to zmarnować. Jak wielka jest szansa, jeśli Lechia w pierwszym meczu nie tylko wygrywa, ale po prostu jest o wiele lepsza na boisku?

Nasze drużyny zaimponują żelazną obroną? Kursy w ETOTO na czyste konta to: w przypadku Legii 2,00, Piasta – 2,30, a Lechii – aż 5,25!

Pewnie będziemy żałować. Wszystko spieprzy się w mgnieniu oka, a my będziemy szydzić przez łzy z kolejnej nieudanej wyprawy w Europę. Ale na ten moment? Wierzymy.

Chcemy wierzyć. Co nam zostało, gdy jedyna okazja by zobaczyć trzy mecze polskich drużyn w Europie to II runda eliminacji Ligi Europy?

KuPS – Legia Warszawa, 18.00, TVP Sport
Riga FC – Piast Gliwice, 18.30
Broendby – Lechia Gdańsk, 19.30, TVP 2, TVP Sport

fot. Wojciech Figurski, 400mm.pl

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...