Reklama

Pora wyjść ze skorupy ligowego średniaka

redakcja

Autor:redakcja

12 lipca 2019, 14:02 • 13 min czytania 0 komentarzy

Pogoń Szczecin w ostatnich latach stała się średniakiem z górnej półki w polskiej elicie. Odkąd wprowadzono system ESA37, tylko raz zabrakło jej w grupie mistrzowskiej. Przeważnie do pierwszej ósemki wchodziła, wszyscy byli do tego przyzwyczajeni. Zawsze jednak brakowało wtedy czegoś więcej, “Portowcy” w fazie finałowej nigdy nie odgrywali znaczącej roli. W ostatnim sezonie drużyna punktowo i tak wypadła najlepiej, zdobywając w tym okresie dziewięć oczek, a na finiszu – nie walcząc już o nic konkretnego – ujęła obserwatorów ambicją i grą do końca. Podopieczni Kosty Runjaicia remisowali z Legią Warszawa i Piastem Gliwice, by na sam koniec wygrać z Cracovią na jej stadionie aż 3:0. Dało to siódme miejsce, ale apetyty kibiców nie zostały zaspokojone. Zbliżający się sezon w PKO Bank Polski Ekstraklasie to nowe rozdanie i nowe nadzieje.

Pora wyjść ze skorupy ligowego średniaka

Kibice marzą o tym, by klub wykonał wreszcie następny krok do przodu i zaczął wchodzić do europejskich pucharów. Pogoń na międzynarodowej arenie nie była obecna od 2005 roku, gdy rywalizowała w już dawno nieistniejącym Pucharze Intertoto. Wydawało się, że przełomem może być ostatni sezon, ale nim drużyna zaimponowała bezinteresowną ambicją, przegrała kluczowe mecze z Lechią Gdańsk u siebie i Jagiellonią w Białymstoku, co przekreśliło szanse na coś więcej niż w poprzednich latach.

A wydaje się, że w Szczecinie mają wszystko, by nadal się rozwijać. Klub od pewnego czasu osadzony jest na zdrowych fundamentach, stawia na szkolenie (i zaczyna na tym zarabiać poważne pieniądze), zatrudnia bardzo dobrego trenera, prowadzi rozsądną politykę kadrową. Zaczęła się budowa nowego stadionu, który po ukończeniu będzie kolejnym punktem na coraz dłuższej liście pozytywów. Chyba najwyższy czas, aby przekuć to w coś namacalnego na murawie. Podobnego zdania zdają się być bukmacherzy, umieszczający Pogoń w grupie sześciu zespołów, którym dają większe szanse na mistrzostwo Polski niż… broniącemu tytułu Piastowi Gliwice.

OCENA ROZDANIA (skala 1-5): 4

Pogoń doznała dwóch ewidentnych osłabień. O ile jednak odejście Sebastiana Walukiewicza do Cagliari było planowane i od pół roku wszyscy o nim wiedzieli, o tyle wyjazd Radosława Majewskiego do Australii zaskoczył wszystkich – na początku pewnie samego zainteresowanego nie wyłączając. To znacząca strata, bo doświadczony pomocnik po kiepskim początku dość szybko się ogarnął i został kluczową postacią zespołu. Zdarzały mu się nawet momenty spektakularne.

Reklama

Pozostałe ubytki kadrowe większym problemem nie są. Łukasz Załuska był podstawowym bramkarzem, ale szału nie robił, bronił co najwyżej poprawnie. Pozostali ostatnio nawet regularnie grali. Spas Delew w wyniku kontuzji i zamieszania z jego statusem po odejściu z Beroe Stara Zagora, drastycznie obniżył loty. Michał Żyro i David Niepsuj głównie się leczyli. Jarosław Fojut także długo miał problemy zdrowotne, a gdy już zaczął grać, nie nawiązywał do swoich najlepszych chwil. Jim Izumisawa nie potrafił się zaaklimatyzować, poprzestał na jednym meczu i jednym golu.

Nie wiadomo, czy do końca lata coś się jeszcze nie wydarzy w temacie Adama Buksy, ale na tę chwilę kadra Pogoni naprawdę wygląda ciekawie. Tak też na papierze prezentują się jej dotychczasowe transfery. Szczecinianie mocno penetrowali rynek grecki i ściągnęli stamtąd aż trzech zawodników. Jeśli z głową będzie w porządku, Srdjan Spiridonović ma wszelkie dane ku temu, żeby zostać nowym ulubieńcem kibiców. Pozyskani z Asterasu Trypolis stoper Kostas Triantafyllopoulos (pozdro dla komentatorów) i napastnik Michalis Manias to zawodnicy ograni w greckiej ekstraklasie, mający tam jakąś markę. Kostas, wygodnicko przejdziemy z nim na “ty”, budzi respekt samym wyglądem, spodziewamy się bardzo twardo grającego obrońcy. Manias jest dla nas zagadką. Z jednej strony w Super League strzelił łącznie 51 goli, co ma swoją wymowę, lecz z drugiej, za nim najsłabszy sezon w karierze. W 28 meczach ligowych zdobył zaledwie cztery bramki, a wcale nie chodzi o ciągłe wejścia na końcówki.

Kostas

Drugi nowy stoper Benedikt Zech to z kolei gość otrzaskany z najwyższym poziomem w Austrii. Nie tak dawno na celowniku miały go nawet kluby Bundesligi. Rywalizację na środku defensywy zwiększy jeszcze Igor Łasicki, który trochę spuścił z tonu w minionym sezonie w barwach Wisły Płock, ale wciąż jest szansa, że coś z niego będzie. Nie powala na łopatki CV nowego bramkarza Dante Stipicy, jednak trudno na tej podstawie cokolwiek przesądzać. Za ładne oczy go nie sprowadzono.

Bez pogłębionej analizy widać, iż Pogoń poszła w stronę obcokrajowców. Z sześciu letnich nabytków mamy jednego Polaka.

NOWY AS W TALII: Srdjan Spiridonović

Reklama

Jeżeli głowa nadąży, pozyskany z Panioniosu skrzydłowy ma wszystko, żeby zyskać sympatię trybun, choć sezon prawdopodobnie zacznie na ławce, bo musi nadrobić zaległości treningowe. W Austrii Wiedeń się nie przebił – za dużo podskakiwał, co denerwowało Nenada Bjelicę – we Włoszech się nie zaaklimatyzował, ale w Admirze Wacker i ostatnio w Grecji miewał naprawdę świetne okresy.

Dziennikarz Dimitris Samolis z portalu Sport24.gr tak nam o nim mówił: – Srdjan ma bardzo dobrą technikę. Mógłbym nawet powiedzieć, że był jednym z najbardziej technicznych graczy w Super League. W Grecji czasami nazywano go „Hazardem dla ubogich” ze względu na jego boiskowe cechy. Miał jednak problemy w Panioniosie. W klubie nie było stabilności finansowej i dlatego Spiridonović nigdy nie dał tego, co mógł. Gdyby nie było tych trudności, pokazałby więcej. Przez tę sytuację stracił apetyt na grę. Sądzę, że w stabilnym klubie, w którym rozegra pełen sezon, pokaże pełnię swoich możliwości. 

spiridonovic pogon accredito

Widzimy więc, że co do umiejętności austriackiego Serba, można być spokojnym. Nie jest jednak najmocniejszy mentalnie, szereg czynników może go “zdekoncentrować”, dlatego powodzenie tego transferu zależy przede wszystkim od kwestii pozaboiskowych. Spiridonović na pewno nie będzie musiał się martwić o terminowość przelewów (a jak widać, to jeden z kluczowych aspektów dla jego motywacji), z trenerem i kilkoma kolegami z zespołu pogada sobie po niemiecku, zatem z aklimatyzacją też powinno być dobrze. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, “Portowcy” raczej nie popełniliby błędu, sprzedając go już po pierwszym sezonie. “Speedy” bowiem i w Admirze, i w Panioniosie w drugim roku spuszczał z tonu. Przypadek? Chyba nie.

BLOTKA: Dante Stipica

Pogoń nie ma jakichś ewidentnie słabych punktów, gdzie na kilometr pachnie problemami, ale gdybyśmy mieli już kogoś wskazać, to nowego bramkarza. Z pewnością stanowi on zagadkę. Dante Stipica skończył już 28 lat, a w karierze rozegrał dwa w miarę pełne sezony, z czego jeden w drugiej lidze chorwackiej. Do Szczecina przychodzi praktycznie po roku bez gry, w CSKA Sofia uzbierał po dwa mecze ligowe i pucharowe. Z tego, co słyszymy, w sparingach nie ma zbyt wiele pracy i nie musiał się przesadnie wykazywać, dlatego trudno jeszcze coś więcej o nim powiedzieć.

Gdyby okazało, że Stipica nie daje rady, nie bardzo byłoby go kim zastąpić. Jego zmiennik Jakub Bursztyn dostał kilka szans w zeszłym sezonie i – delikatnie mówiąc – nie przekonał. Poza nim w odwodzie są już wyłącznie zupełne żółtodzioby w osobach Daniela Kusztana i Jędrzeja Grobelnego.

pogon karta

ROZDAJĄCY: Kosta Runjaić

To bez wątpienia jeden z najlepszych trenerów, jacy przybyli do Polski w ostatnich latach. W sumie wielkiego zaskoczenia nie ma, w końcu mówimy o człowieku pracującym wcześniej przez długi czas w 2. Bundeslidze i uczącym zagadnień taktycznych Olivera Kahna przed wystąpieniami w roli eksperta stacji ZDF. W marcu Runjaić po długich rozmowach przedłużył kontrakt, co kibice przyjęli z entuzjazmem, bo charyzmatyczny szkoleniowiec już dawno zjednał sobie ich sympatię, a chętnych na jego usługi nie brakowało.

Pilka nozna. Sparing. Pogon Szczecin - Odense Boldklub. 24.01.2019

Runjaić łączy w sobie dwie kluczowe cechy. Ma bardzo dobry warsztat trenerski i dużą wiedzę, ale potrafi ją także odpowiednio przekazać i stworzyć dobrą atmosferę w grupie. Sprawić, by piłkarze za nim poszli. Jest wymagający, ale nie jest zamordystą. Nie traktuje piłkarzy jak małe dzieci, wręcz czasami sam wprowadza element luzu. Jeżeli zawodnicy realizują jego założenia, w innych aspektach zostawia im dość szerokie ramy, w których mogą swobodnie funkcjonować. Jeśli jednak ktoś ewidentnie przegina, jest bez ceregieli żegnany, o czym szybko przekonał się Adam Gyurcso.

Opiekun “Portowców” pierwszy poważny kryzys już przeszedł. Pamiętamy, jak Pogoń zaczęła tamten sezon. Po ośmiu kolejkach miała na koncie cztery punkty, nie wygrała ani razu. Mimo to  szefowie klubu zachowali pełen spokój i machina ruszyła. W następnych ośmiu kolejkach zespół odniósł aż siedem zwycięstw i wszystko wróciło do równowagi. Oczekiwania wobec Runjaicia również jednak rosną. Samo wejście do grupy mistrzowskiej nie zaspokoi oczekiwań działaczy i kibiców.

DŻOKER: Adam Frączczak

Na początku września ubiegłego roku gruchnęła wieść, że u kapitana Pogoni wykryto nowotwór w przysadce mózgowej. Zaczęła się walka nie tylko o powrót na boisko. Piękne było to, jak przy udzielaniu mu wsparcia zjednoczyło się całe ligowe środowisko, bez względu na obowiązujące na co dzień podziały czy animozje.

Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Frączczak w grudniu przeszedł operację usunięcia zmiany ogniskowej w przysadce, a później krok po kroku wracał do treningów. Początkowo przewidywano, że zacznie grać trochę szybciej, ostatecznie w lidze zobaczyliśmy go dopiero na 12 minut w przedostatniej kolejce i tyle musiało mu wystarczyć. Teraz minie jeszcze wiele czasu, nim znów zacznie być pewniakiem do miejsca w składzie, ale jako zmiennik może być przydatny wcześniej.

ŚWIEŻAK: Sebastian Kowalczyk

To już będzie jego czwarty sezon na najwyższym szczeblu, choć dopiero drugi z regularną grą. Piszemy “drugi” bez trybu warunkowego, bo jeśli Kowalczyk będzie zdrowy, ma największą szansę gry jako młodzieżowiec. Mówimy o gościu, który bez tego przepisu rozegrał już 40 ekstraklasowych meczów i strzelił dwa gole. Z ofensywnymi konkretami jeszcze u niego dość słabo, bo do tych dwóch bramek dołożył w ostatnim sezonie cztery asysty. Szału nie ma. Dla wychowanka Salosu Szczecin może to być decydujący czas, bo za rok nie będzie już traktowany jako młodzieżowiec i lekki handicap przestanie go dotyczyć.

Pilka nozna. Ekstraklasa. Legia Warszawa - Pogon Szczecin. 12.05.2019

Zaraz po Kowalczyku w kolejce do gry jest powracający z wypożyczenia do Rakowa Częstochowa Marcin Listkowski. Dla niego będzie to jeszcze poważniejsza weryfikacja, bo mimo że w Ekstraklasie ma na koncie 65 występów, zupełnie nie przekonywał i dopiero w I lidze odżył. Jeśli chce napisać piękną kartę w Pogoni, dostaje ostatnią szansę.

Gdyby w tym samym momencie Runjaiciowi zabrakło tej dwójki, z młodzieżowcem byłby problem. Jakub Bursztyn do bramki? Adrian Benedyczak na atak? Nie byłyby to rozwiązania optymalne dla zespołu. Zawsze można też zaszaleć i wystawić Kacpra Kozłowskiego z rocznika 2003, który ma już za sobą ligowy debiut.

POTENCJALNY SKŁAD

Jest bardzo prawdopodobne, że takim zestawieniem Pogoń zacznie ten sezon, ale z upływem kolejnych tygodni zapewne nadejdzie też czas dla Adama Frączczaka, Srdjana Spiridonovicia, Huberta Matyni, Jakuba Bartkowskiego, Igora Łasickiego, leczącego jeszcze kontuzję Mariusza Malca, Michalisa Maniasa, Santeriego Hostikki czy Soufiana Benyaminy. “Portowcy” mają szeroką i wyrównaną kadrę.

pogon odkrywamy karty sklad

OKIEM SZATNI: Adam Frączczak

Do czego porównałbyś te przygotowania – siatkonoga czy bieg z niedźwiedziem?

Na pewno ta druga opcja. Podobnie jak latem zeszłego roku pracowaliśmy bardzo ciężko i sumiennie, więc będziemy dobrze przygotowani do sezonu.

A który z piłkarzy robi największe wrażenie podczas tej przerwy?

Powiem szczerze, że Marcin Listkowski. Wrócił z wypożyczenia z Rakowa i robi duże wrażenie. Dobrze operuje piłką, widać, że ten rok wiele mu dał. Myślę, że jest dojrzalszy w sferze mentalnej niż jeszcze rok temu i widzimy to na boisku. Jeżeli mówimy też o młodzieżowcu, jest to na pewno duże wzmocnienie dla nas.

Czego brakuje wam, by zostać mistrzem Polski?

Zobaczymy, czy czegoś nam zabraknie. Będziemy walczyć. Bardzo ważny będzie początek sezonu. W poprzednim sezonie ten początek był słaby i potem gdzieś nam tych punktów brakowało. Drużyna na pewno jest mocno przebudowana i zobaczymy, czy to zatrybi od razu, czy będziemy potrzebować jeszcze trochę czasu. Sparingi pokazały, że jesteśmy w niezłej formie i czekamy z niecierpliwością na pierwszy mecz.

Dlaczego nie obawiacie się spadku?

Mimo że jest wiele nowych nazwisk to i tak jesteśmy drużyną doświadczoną, która już raz grała o utrzymanie i drugi raz tego błędu nie popełnimy. Cały czas pracujemy z tym samym trenerem i to przynosi efekty. Każdy ufa sobie nawzajem i patrzymy bardziej na górną część tabeli, niż na to, że mamy bronić się przed spadkiem.

W które miejsce celujecie?

Sukcesem dla nas byłoby zdobycie jakiegoś trofeum – albo Pucharu Polski, albo bycie w trójce. Rok temu się zakładaliśmy i zakład przegrałem. W tym roku o takie stwierdzenia się nie pokuszę, ale chciałbym zająć najwyższe miejsce odkąd Pogoń wróciła do Ekstraklasy. Do tej pory najlepsze było szóste, w poprzednim sezonie zajęliśmy siódmą lokatę, więc teraz chciałbym być w TOP 5.

Pilka nozna. Ekstraklasa. Wisla Plock - Pogon Szczecin. 17.09.2016

OKIEM EKSPERTA: Daniel Trzepacz (redaktor naczelny Pogonsportnet.pl)

Co ci się podczas tej przerwy najbardziej podobało w klubie?

To, że bardzo szybko dano trenerowi Runjaiciowi pełną kadrę na rundę jesienną. Transfery przeprowadzono bez zwłoki, to chyba nawet Pogoń nieformalnie otworzyła letnie okienko w Ekstraklasie kontraktując Benedikta Zecha. Luki w składzie zostały szybko uzupełnione i za to duży plus dla klubu, dla pionu sportowego. Nie czekano 2-3 mecze po starcie sezonu, by wtedy zobaczyć, co się wydarzy i gdzie ewentualnie byłyby potrzebne wzmocnienia. Działano trochę inaczej niż zimą, na każdą pozycję jest dwóch piłkarzy, którzy mogą ze sobą rywalizować na wysokim poziomie. Balonik w Szczecinie mocno się nadmuchuje po wynikach w sparingach i samej grze. Kibice oczekują, że w tym sezonie Pogoń mocno włączy się do walki o puchary.

A co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie nie podobało?

Nie ma jednej konkretnej rzeczy, którą mógłbym wskazać jako powód do pesymizmu. Jedyne, co trochę mnie zasmuciło, to odejście Radka Majewskiego. Był ważnym elementem w układance Runjaicia. Strzelał, asystował, miał sporo punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Trzeba będzie go zastąpić i sądzę, że się uda. Pogoń ma dobrych zawodników w środku pola i szybko o Radku zapomnimy jako jakiejś większej stracie. Wydaje mi się, że ten pozytywny sygnał w stosunku do Radka i pójście mu na rękę z rozwiązaniem kontraktu, w dłuższej perspektywie może wyjść Pogoni bardziej na dobre od ewentualnych 200 tys. euro, które można by za niego kiedyś otrzymać.

Którym transferem jarasz się najbardziej?

Muszę wymienić trzech piłkarzy. Najbardziej jaram się transferem Benedikta Zecha. Widać po nim ogromną jakość w organizowaniu gry w defensywie, wyprowadzaniu piłki i czytaniu gry. W sparingach mierzyliśmy się z naprawdę ciekawymi rywalami jak Olympiakos czy Hapoel Beer Szewa i zapowiada się, że Austriak będzie bardzo dużym wzmocnieniem środka naszej obrony, który w zasadzie jest zbudowany od nowa. Mariusz Malec dopiero dochodzi do siebie po kontuzji z Legią, a odeszli Sebastian Walukiewicz i Jarosław Fojut.

Obok Zecha zagra drugi zawodnik, którego trzeba wymienić, czyli Kostas Triantafyllopoulos. Trudne nazwisko, więc pozostańmy przy Kostasie, bo tak wszyscy w Szczecinie na niego mówią. To też ciekawy stoper, o charakterystycznym wyglądzie twardziela, “bad boya”. Powinien się dobrze uzupełniać z Zechem.

Trzecie nazwisko jest trochę niewiadomą, fajnie został przez was opisany. Srdjan Spiridonović to ciekawy skrzydłowy. Widziałem go na razie podczas jednego treningu. Na pewno ma duże umiejętności indywidualne, jednak ma jeszcze sporo zaległości, dopiero wchodzi w trening. Myślę, że w pierwszych kolejkach nie będzie grał od początku, chociaż może przez tych kilka dni uda się go doprowadzić do odpowiedniej formy. Ale na ten moment nie postawiłbym na niego w wyjściowej jedenastce.

Dlaczego Pogoń nie spadnie?

Bo ma Kostę Runjaicia i bardzo szeroką kadrę – najszerszą, odkąd awansowała do Ekstraklasy. A przy tym szerokość kadry idzie w parze z jakością piłkarzy.

A dlaczego Pogoń nie będzie mistrzem?

Dlatego, że to jeszcze nie ten moment. Pogoń rośnie, wprowadza młodych zawodników, sprowadza solidnych obcokrajowców – z ciekawą przeszłością, ale nadal nienasyconych, mających apetyt na sukcesy – lecz na wygranie ligi to chyba nadal za mało. Gra toczy się o to, żeby w najbliższych latach zadomowić się w czubie tabeli i walczyć o jak najwyższe miejsca, a wtedy Szczecin nie zaśnie przez tydzień.

OKIEM ANKIETOWANYCH

Pogoń w tym sezonie wejdzie:

do pucharów
jak zawsze tylko do pierwszej “8”
Created with QuizMaker


GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM

via GIPHY

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM…

Zakładając, że w Pogoni zamierzają uniknąć nerwówki i bez większych spięć iść do przodu, w tym sezonie sama grupa mistrzowska nie wystarczy. Kibice chcą czegoś więcej, czyli wymienianej już kilkukrotnie walki o puchary. Jeżeli drużyna uniknie plagi kontuzji czy kartek, a nowi zawodnicy potwierdzą klasę, sprostanie tym oczekiwaniom będzie możliwe. Jesteśmy tylko ciekawi, jak piłkarze Runjaicia będą grali u siebie na placu budowy przy mocno ograniczonej liczbie publiczności. “Portowcy” na własnym stadionie nie wygrali od 15 lutego, passa meczów bez domowego zwycięstwa już teraz wynosi sześć.

Fot. FotoPyk/Pogoń Szczecin/Accredito

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
1
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry
Ekstraklasa

Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Bartosz Lodko
9
Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Komentarze

0 komentarzy

Loading...