Jagiellonia Białystok była w poprzednim sezonie zespołem tak nieprzewidywalnym, że zachodziło podejrzenie, iż kibice Dumy Podlasia tego rollercoasteru emocji nie wytrzymają. Tym bardziej że mówimy o emocjach przede wszystkim negatywnych, bo o ile pierwsza część sezonu i zimowa ofensywa transferowa zwiastowały walkę o najwyższe cele, o tyle ostatecznie rozstrzygnięcia drużynę Ireneusza Mamrota brutalnie zweryfikowały. Wypadnięcie poza ligową czwórkę po niewykorzystanym, godnym zjebki nawet na poziomie orlików młodszych karnym Jesusa Imaza, przegrany finał Pucharu Polski, gdzie wystarczyło kopnąć trzy razy prosto piłkę, by wyjechać ze Stadionu Narodowego ze złotym medalem.
Trochę było narzekania w Białymstoku, że ten zespół przechodzi ciągłe zmiany – tylko zimą odeszli Klemenz, Burliga, Frankowski, Bezjak, Sheridan i Świderski, przyszli Arsenić, Kadlec, Kostal, Imaz i Scepović W połowie sezonu wymieniono pół wyjściowego składu i pewnie w tym można upatrywać zadyszki, która dotknęła tę drużynę w drugiej części sezonu, co koniec końców spowodowało, że dzisiaj “Jaga” musi walczyć o to, by zaufani kibiców jak najszybciej odbudować.
Ci jeszcze niedawno mieli mnóstwo obaw. Pożegnanie Arvydasa Novikovasa sprawiło, że – mówiąc delikatnie – w szatni Jagiellonii nie wystrzeliły szampany. – Czytając komentarze kibiców Jagi, mam wrażenie, że nie zdają sobie sprawy, jakiej klasy piłkarz opuszcza ich klub. Od dwóch lat jest absolutnie w ścisłej czołówce wyróżniających się jagiellończyków z najlepszymi liczbami – miniony sezon: 9 goli, 5 asyst. Poza tym końska wydolność, a także, co nie jest bez znaczenia – dusza drużyny. Gdy rozmawiam z piłkarzami Jagi, po wyjeździe Ary ze zgrupowania w Kępie atmosfera nieco siadła – opowiadał na łamach “Przeglądu Sportowego” Piotr Wołosik. Poza tym – z wyjątkiem Juana Camaray – klub długo wstrzymywał się z przeprowadzeniem poważniejszego transferu do przednich formacji. Sytuacja zmieniła się niedawno, dosłownie kilka dni temu, gdy “Jaga” podpisała kontrakty z ciekawymi zawodnikami, zapowiadającymi się na solidne wzmocnienia składu.
– Dzisiaj nastroje – jeszcze niedawno niezbyt wesołe – są zgoła odmienne. Dwa dni – drugi i trzeci lipca i nagle z przeciętnego okienko zmieniło się w fantastyczne – piszą kibice na swojej stronie internetowej.
Pytanie, czy Jagiellonię stać na to, by bez swojego największego asa, żywcem wyrwanego z talii, powalczyć o najwyższe cele? Tym bardziej że mamy w pamięci, iż to już nie pierwszy raz, gdy transfery białostoczan wyglądają na bardzo fajne, a na boisku mimo wszystko nie zawsze jest kolorowo.
OCENA ROZDANIA (skala 1-5): 3
No właśnie – jeszcze kilka dni temu, patrząc na talię, jaką dysponował Ireneusz Mamrot, z pewnością pokusilibyśmy się o niższą ocenę i dodali kilka wypowiedzi rozsierdzonych kibiców. Dziś karty wydają się nieco mocniejsze, asów jest jakby więcej.
Porządkując: z ważniejszych piłkarzy nie ma już w Białymstoku Novikovasa, czyli gościa, który – sprowadzając jego możliwości do kilku słów – potrafił zrobić różnicę i gwarantował określony poziom. Nawet jeżeli minione rozgrywki były dla niego mniej udane – także ze względu na gorszą dyspozycję całego zespołu wynikającą z osłabień kadrowych Jagi – to i tak swoje pod bramką przeciwnika zrobił. Może trochę za bardzo było to granie od jednego błysku formy do drugiego, ale generalnie Litwin nie zawiódł i potwierdził swoją klasę. Według Transfermarktu w sumie w Jagiellonii zanotował 22 gole i 18 asyst w 94 występach. Jest to naprawdę przyzwoity rezultat, zwłaszcza w realiach polskiej Ekstraklasy, gdzie każdy skrzydłowy potrafiący ustrzelić w sezonie więcej niż pięć goli jest na wagę złota.
– Zaryzykuję stwierdzenie, że bez Novikovasa w nadchodzącym sezonie Jagiellonii będzie trudno znaleźć się w pierwszej piątce ligi – prorokował jakiś czas temu Piotr Wołosik, ale kto wie, czy – biorąc pod uwagę ostatnie wzmocnienia białostockiego zespołu – nie zmieni swojego zdania.
Do Jagi przyszli bowiem:
– Krsevan Santini
– Juan Camara
– Tomas Prikryl
– Ognjen Mudrinski
Do tego z wypożyczenia do Wigier Suwałki wrócili Damian Węglarz i Bartosz Bida, a do kadry pierwszego zespołu dołączył Karol Struski, który – w obliczu problemów kadrowych, jakie Jagiellonia ma na “pozycji” młodzieżowca – jest szykowany do gry w podstawowym składzie. Do pierwszej jedenastki powinni wskoczyć również bramkarz Santini, Mudrinski, który ma rozwiązać problem białostoczan w ataku i Juan Camara, znany z występów w Miedzi Legnica, gdzie – mamy wrażenie – pełni swojego potencjału jeszcze nie zaprezentował. Ciekawie wygląda Tomas Prikryl, potencjalny następca Novikovasa, ale Czech – jak donoszą ludzie związani z białostockim klubem – ma za sobą dopiero dwa treningi z drużyną i sparing z Olympiakosem, więc w tym momencie nie znajduje się na pole position do pierwszego składu, jednak zdziwimy się, jeśli prędzej czy później do jedenastki nie wskoczy.
Mowa o gościu, który w ostatnim sezonie był jednym z topowych piłkarzy na swojej pozycji w Fortuna Lidze. W Mladzie Boleslav wykręcił świetne liczby: 9 goli i 13 asyst w 33 meczach czeskiej ekstraklasy.
– To jego zdecydowanie najlepszy rok w dotychczasowej karierze, ale również nie można o nim powiedzieć, że nagle pojawił się znikąd, z jakiegoś pierdziszewa. Prikryl wcześniej m.in. spędził trzy lata w Sparcie Praga, dla której rozegrał 98 spotkań i zdobył 15 bramek. W jej barwach posmakował Ligi Europy, zmierzył się z Feyenoordem, Lyonem, Athletic Bilbao, Chelsea czy Napoli – pisaliśmy, przedstawiając go w osobnym tekście.
NOWY AS W TALII: Ognjen Mudrinski
Zimą, gdy Jagiellonia pożegnała się ze Świderskim, Sheridanem i Bezjakiem, w ataku białostockiego zespołu powstał prawdziwy lej po bombie. Albo gorzej. Pytaliśmy wówczas Cezarego Kuleszę, czy nie boi się, że atak nie jest mocno obsadzony, skoro “Jaga” została z dwoma napastnikami – Scepoviciem i Klimalą.
Odpowiedź? – Gramy jednym napastnikiem, więc nie jest źle, w razie czego w ataku może zagrać Imaz. Choć fakt, powinniśmy mieć trzech napastników, ale trudno – najwyżej szansę dostaną młodzi, w których trzeba inwestować. Mamy na przykład Twarowskiego.
Skończyło się tak, że zawodził i Scepović, i Klimala, a Imaz choć skutecznie wcielał się w rolę egzekutora, to w końcówce rozgrywek zmarnował dwa kluczowe rzuty karne. Nie ulegało wątpliwości, że atak białostockiej ekipy potrzebuje wzmocnień i cóż – Jagiellonia zaszalała. Życzylibyśmy sobie, żeby wszyscy obcokrajowcy przychodzący do Polski mieli na wstępie takie papiery jak Ognjen Mudrinski.
To typowy łowca bramek, silny chłop, radzący sobie w fizycznych starciach. Ma jednak swoje ograniczenia czysto piłkarskie i brakuje mu szybkości. W zakończonym niedawno sezonie strzelił 18 goli w serbskiej ekstraklasie (do tego pięć asyst). W klasyfikacji snajperskiej lepsi okazali się jedynie Ricardo Gomes z Partizana Belgrad i były piłkarz Podbeskidzia, Nermin Haskić.
– Za Mudrinskim najlepszy rok w karierze, ale bynajmniej nie jedyny dobry. To zdecydowanie nie jest gość od jednego przebłysku. W ojczystej lidze ogółem zdobył 65 bramek w 163 meczach, co oznacza, że jest numerem jeden strzelców Super Ligi od momentu jej powstania w 2006 roku. Przesadnie byśmy się tym faktem nie jarali, bo przeważnie najlepsi zaraz wyjeżdżają stamtąd za granicę, a dopiero co w Pogoni Szczecin nie sprawdził się strzelec wszech czasów ligi duńskiej w osobie Duncana Rasmussena, ale trudno tę statystykę zignorować. W każdym razie Mudrinski dwucyfrową liczbę trafień notował jeszcze w sezonach 2016/17 (33 spotkania, 16 goli dla Spartaka Subotica) i 2012/13 (23 mecze, 11 goli dla Crvenej Zvezdy) – pisaliśmy, przedstawiając nowego zawodnika “Jagi”.
BLOTKA: bramkarz
Nie jest tak, że Jagiellonia ma jakiś słaby punkt, który kłuje w oczy, wyraźnie zaznacza swoją obecność i nie daje zasnąć włodarzom białostockiej ekipy. Kiedy patrzymy na pierwszą jedenastkę, widzimy wyraźny problem z młodzieżowcami (ale o tym za chwilę) i… No, w sumie z bramką. O plac walczą Krsevan Santini i Damian Węglarz, rywalizacja jest bardzo wyrównana, wręcz na ostrzu noża. Ale trudno powiedzieć, że któryś z nich z miejsca zagwarantuje wymaganą jakość. 32-letni Chorwat, który w rundzie wiosennej minionego sezonu bronił barw NK Domżale – 16 meczów, 18 wpuszczonych bramek, trzy czyste konta – nie ma CV, które z całą pewnością pozwoliłoby sądzić, że zapewni Jagiellonii spokój. A Węglarz? Za nim sezon w pierwszej lidze i aż 51 wpuszczonych bramek w 29 meczach (zaledwie cztery czyste konta).
Nie ma więc Jagiellonia tutaj przesadnego komfortu.
DŻOKER: Juan Camara
Poprzedni sezon – trzy gole, trzy asysty, dwa kluczowe podania, nota 4,50. Ktoś powie – przeciętnie. Ale mamy wrażenie, graniczące z pewnością, że liczby – które Hiszpan mógłby mieć trochę lepsze, tego nie negujemy – nie do końca ilustrują wkład Camary w grę swojej drużyny. Innymi słowy: to nie liczbami przekonał do siebie Jagiellonię. Białostoccy kibice powinni być spokojni, bo choć Camara spadł z Miedzią, to pokazał się i w Jagiellonii może być bardzo ważną postacią.
A co takiego pokazał? Przede wszystkim wizję gry, luz, nieszablonowość, technikę użytkową, panowanie nad piłką, świetny drybling, lewą nogę z potencjałem na wiązanie krawatów. Można wymieniać i wymieniać. W Jagiellonii czas na zrobienie kroku do przodu i złapanie regularności, której była łyżką dziegciu w tej beczce miodu, bo mu jej po prostu nierzadko brakowało.
ŚWIEŻAK: Karol Struski
Nie Patryk Klimala, nie Przemysław Mystkowski. Tak wynika z przedsezonowych sparingów, takie słuchy dochodzą z klubu. W pierwszym składzie na inauguracyjną kolejkę na ten moment powinien wyjść Karol Struski. Ireneusz Mamrot mówi nam o nim otwarcie: to na razie największe pozytywne zaskoczenie okresu przygotowawczego. Nim słówko o nim, refleksja na temat białostockich młodzieżowców – nie jest najlepiej, delikatnie mówiąc. Klimala, po bardzo obiecującym zimowym okresie przygotowawczym, pokazał wiosną, że dobra i regularna gra w Ekstraklasie to na razie dla niego za wysokie progi. Mystkowski, swego czasu uchodzący za olbrzymi talent, ale dopiero co wrócił z wypożyczenia do pierwszej ligi i stanowi sporą niewiadomą. Tym samym z realnych opcji zostają wspomniany Struski (ofensywny pomocnik) i Mikołaj Nawrocki (również posiadający inklinacje ofensywne, ale lepiej czujący się nieco niżej).
Opcje są dwie:
– Struski na pozycji ofensywnego pomocnika, na skrzydłach Camara i Imaz (względnie Prikryl), z przodu Mudrinski, za tą czwórką Romanczuk i Poletanović
– Nawrocki obok Romanczuka, wyżej czwórka Camara, Imaz, Prikryl, Mudrinski
Struski ma 18 lat, jak dotąd nie zadebiutował w pierwszej drużynie. Podobnie jak jego rówieśnik, Nawrocki.
ROZDAJĄCY: Ireneusz Mamrot
Jakiś czas temu gruchnęła wiadomość, że Ireneusz Mamrot po sezonie odejdzie z Jagiellonii Białystok. Potem mieliśmy spory impas, bo wiadomości nie potwierdzał ani trener, ani prezes Cezary Kulesza, ale gdy okazało się, że współpraca będzie kontynuowana, odetchnęliśmy z ulgą. Dlaczego? Z prostego powodu – Jagiellonia nie dołączyła do wesołej zbieraniny klubów, które przy pierwszym lepszym niepowodzeniu szukają dziury w całym i pierwsze co robią, to wywalają szkoleniowca.
Przecież ostatnia runda ostatnią rundą, ale sprowadzanie pobytu Mamrota w Białymstoku tylko do tego, co wydarzyło się wiosną, byłoby drastycznym pójściem na skróty. Jakimś leczeniem wybitego palca amputacją całej ręki. Kompletnym bezsensem. Były szkoleniowiec Chrobrego Głogów nie raz i nie dwa udowadniał swoją fachowość, klasę i warsztat. I może Jagiellonia potyka się zbyt często,może zbyt często gra po prostu słabo, może nie wypalało jej sporo transferów przy których przecież swój głos ma Mamrot. Ale przyzwyczailiśmy się do zwalniania trenerów, często nie dając im szansy na rehabilitację.
Mamrot tę szansę dostał i mamy wrażenie, że jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Wręcz idealnie skrojonym pod Jagiellonię.
POTENCJALNY SKŁAD
Nie wykluczamy, że koniec końców do składu wskoczy Prikryl. Z biegiem czasu miejsce Mitrovicia powinien zająć Runje. Obecnie leczy uraz, nie wiadomo, czy zdąży na pierwszą kolejkę ze zdrowiem i formą.
OKIEM SZATNI: Ireneusz Mamrot
Przygotowania do sezonu – bardziej siatkonoga z trenerem Urbanem czy maraton z niedźwiedziem na plecach z trenerem Czerczesowem?
Jestem zwolennikiem maratonów. A na pewno wolę ciężką pracę.
Który z piłkarzy z twojej drużyny robi największe wrażenie podczas tej przerwy?
Trudne pytanie, nie lubię wyróżniać jednego zawodnika. Okres przygotowawczy ma to do siebie, że na początku jeden piłkarz wygląda lepiej, później drugi, Odpowiem inaczej: na razie największym pozytywnym zaskoczeniem jest Karol Struski, który jest młodzieżowcem. Zaczął z nami trenować pod koniec zeszłego sezonu, teraz prezentuje się bardzo dobrze.
Czego wam brakuje, by w tym sezonie zostać mistrzem Polski?
Może inaczej: życzyłbym sobie zdrowia dla moich piłkarzy, bo już teraz mamy trochę urazów. Wpływ na sukces w piłce ma wiele czynników, ale jak będzie zdrowie, to tego zdrowia na boisku też sporo zostawimy.
Dlaczego nie obawiacie się spadku?
Ostatnie lata pokazują, że Jagiellonia zawsze znajdowała się w pierwszej ósemce. W kolejnym roku chcemy być co najmniej tam. Przebudowa nastąpiła zimą, teraz wiedzieliśmy, jakich zawodników potrzebujemy i mamy większą stabilizację w składzie.
Które miejsce na koniec sezonu sprawi, że z zadowoleniem i poczuciem satysfakcji odkapslujesz piwo, by uczcić sukces?
Na koniec sezonu najbardziej chciałbym otworzyć szampana!
OKIEM EKSPERTA: Marcin Łopienski (redaktor 2×45.info)
Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie podobało?
W sumie dwie rzeczy. Pierwsza to decyzja klubu o przedłużeniu umowy z Ireneuszem Mamrotem. W trakcie poprzedniego sezonu sporo pisało się o jego niepewnej posadzie, o tym, że na ławce trenerskiej trzyma go jedynie dobra postawa w Pucharze Polski. Ostatecznie Jagiellonii pod jego wodzą nie udało się załapać do pucharów, ale pozostawienie Mamrota trzeba władzom Jagiellonii uznać za plus. W polskich warunkach rzadko spotykamy się z nastawieniem, że ten kto nabałaganił otrzymuje szansę zrobienia porządków. 48-latek takową dostał, ale też musi mieć świadomość, że kolejnej takie raczej nie będzie. Nie w sezonie na 100-lecie istnienia klubu. Druga rzecz to transfery. Władzom Jagiellonii w ciszy udało się wzmocnić formację najbardziej kulejącą w poprzednim sezonie. I trzeba przyznać, że nowe nabytki to nie są ogórki nabyte po przecenie na bazarze przy ul. Andersa.
Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie nie podobało?
Nie ukrywam, że to, jak potraktowano Grzegorza Sandomierskiego. W piłce nie ma sentymentów i trzeba liczyć się ze wszystkim, ale 29-latek jest stąd. Tutaj się urodził, tu stawiał pierwsze kroki w piłce i tutaj ma również rodzinę. Chcę być dobrze zrozumiany: nie chodzi mi o to, żeby na siłę stawiać na swoich kosztem innych, lepszych piłkarzy. Pytanie tylko, czy w przypadku sporej „Wieży Babel” w szatni Jagiellonii nie lepiej byłoby, nawet pod kątem budowy zespołu, mieć w niej gościa, którego kibice doskonale znają i szanują? Sandomierski jakimś najgorszym bramkarzem przecież nie jest, a Santini na razie jest wielką niewiadomą.
Którym transferem jarasz się najbardziej?
Każdy w Białymstoku i każdy widz Ekstraklasy odpowie na to pytanie jednoznacznie: Ognjen Mudrinski. Jeżeli do zespołu trafia czołowy strzelec ligi serbskiej, a polski klub wykłada na niego rekordowe w historii Jagiellonii pieniądze, to trzeba od tego faceta wymagać. Jeżeli za grubą kasę zatrudniamy konkretnego fachowca, to nie czekamy na efekty jego pracy pół roku. Ile czasu potrzebował Igor Angulo na zdobycie pierwszej bramki w barwach Górnika? 3 tygodnie (a przychodził już w trakcie sezonu), w Ekstraklasie strzelał już od pierwszego meczu. I tego samego będę wymagał od Mudrinskiego.
Dlaczego Jagiellonia nie spadnie?
Bo ma za mocny skład na spadek i okrągły jubileusz istnienia klubu. Dzięki letnim wzmocnieniom Ireneusz Mamrot ma na każdej pozycji przynajmniej dwóch zawodników, a to powinno wystarczyć do spokojnej walki w górnej połówce tabeli. Nie wyobrażam sobie również sytuacji, w której Jagiellonia – przy tych transferach i takiej kadrze – na 100-lecie istnienia klubu walczy o pozostanie w elicie. Oczywiście mówimy tu o Ekstraklasie, ale szanujmy się, miejsce Jagi w grupie spadkowej już byłoby ogromną porażką.
Dlaczego Jagiellonia nie zostanie mistrzem Polski?
Wydaje mi się, że tak jak letnie wzmocnienia Jagiellonii na papierze naprawdę robią wrażenie i nawet jeśli wypalą one na boisku, to słabym punktem Jagi będą młodzieżowcy. Oczywiście w zespole Ireneusza Mamrota jest kilku chłopaków spełniających ten wymóg, ale czy są to gracze ograni i doświadczeni na poziomie Ekstraklasy? Czy stanowią oni o sile Jagiellonii? Wystarczy popatrzeć na Przemysława Mystkowskiego i Patryka Klimalę, aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, a to przecież najbardziej doświadczeni z nich wszystkich!
OKIEM ANKIETOWANYCH
GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM
W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM…
Jagiellonia powinna być jak ten High Roller, który gra na wysokie stawki, bo i wszyscy związani z białostocką drużyną oczekują, że Duma Podlasia będzie grać o najwyższą stawkę. Jak będzie w praktyce? Cóż, mówiąc krótko: miejsce z zeszłego sezonu lub gorsze będzie rozczarowaniem. Sporym rozczarowaniem.