Co prawda jeszcze nie ma oficjalnego potwierdzenia, ale musiałby wydarzyć się cud, by ten transfer upadł. Benfica na oficjalnej stronie poinformowała, że Atletico złożyło za Joao Felixa ofertę opiewającą na 126 milionów euro. Portugalski klub przekazał już sprawę do Portugalskiej Komisji Papierów Wartościowych, a jeśli ta da „okejkę”, pozostanie podpisywać papiery.
Wow.
Oczywiście mówiło się o tym transferze od dłuższego czasu, ale do końca nie wierzyliśmy, że ktoś wyłoży aż tak dużą kasę na stół. Tym bardziej że tym kimś będzie Atletico Madryt, które w przeszłości raczej nie decydowało się na aż tak ryzykowne ruchy. Cholera jasna, Atleti zapłaci 126 milionów euro za 19-latka, który w dorosłym futbolu rozegrał na razie jeden sezon. Owszem, całkiem kozacki sezon, bo 19 bramek i 11 asyst robią wrażenie, ale chyba nie aż takie, by rozbijać świnkę skarbonkę i wygrzebać z niej znaczną część oszczędności? Joao Felix nie jest kotem w worku, jest super-utalentowanym zawodnikiem. Lecz decyzja władz madryckiej drużyny wciąż budzi niepewność.
Oczywiście Atletico w ostatnim czasie zarobiło sporo kasy, bo odeszli Vietto, Mensah i Lucas (łącznie 91 milionów euro), a lada dzień ktoś wpłaci zapewne 120 baniek za Griezmanna, ale mimo wszystko kupno Felixa nadal zdumiewa.
Nastolatek będzie najdroższym transferem w historii klubu i czwartym na świecie. Jedynie Neymar, Mbappe i Coutinho kosztowali więcej. Kosmos. Tym bardziej że chodzi o piłkarza, o którym przed rokiem mało kto słyszał. No chyba, że ktoś interesuje się rezerwami Benfiki albo Młodzieżową Ligą Mistrzów, w których Felix rzecz jasna już błyszczał. Owszem, kiedy wszedł do pierwszej drużyny, nie pozostawił złudzeń, że posiada ogromny talent. Już w drugim spotkaniu strzelił bramkę ze Sportingiem, a tym samym zwrócił na siebie uwagę fanów lizbońskiej drużyny. Świat poznał go jednak dopiero wtedy, gdy drużynę objął Bruno Lage, który zaczął na niego mocno stawiać. Wówczas nastolatek strzelał w niemal każdym meczu, a hat-trick w ćwierćfinale Ligi Europy przeciwko Eintrachtowi Frankfurt był wisienką na torcie.
Dalej mówimy jednak o pojedynczym sezonie. Na dodatek w lidze portugalskiej i przebłysku w Lidze Europy, która mimo wszystko uchodzi za peryferia poważnego, europejskiego grania. Atletico ryzykuje naprawdę sporo, gdyż tak naprawdę nie wiadomo, czy Felix nadal będzie błyszczał w La Liga? A w górę nie pójdzie tylko poziom sportowy, ale także presja. W końcu 19-latek przychodzi z łatką piłkarza, za którego zapłacono 126 baniek. Na dodatek będzie musiał w jakimś sensie zastąpić Griezmanna, który, owszem, irytował fanów „Los Colchoneros”, ale swoje na boisku robił.
Cóż, ryzyko jest naprawdę wielkie, ale gra chyba jest warta świeczki. Jeśli Felix nadal będzie się rozwijał, a biorąc pod uwagę, że ma 19 lat, to jest to całkiem prawdopodobne – Atletico Madryt za kilka sezonów może mieć w swoich szeregach jednego z najlepszych piłkarzy na świecie. Cóż, jak mawia klasyk: „Kto gra grubo, wygrać musi”.
Fot. NewsPix