Prezydent Realu Madryt, Florentino Perez uchodzi za człowieka, który nie lubi przegrywać. Nienawidzi słabości, bezradności i minimalizmu. Ostatni sezon był dla niego niezwykle bolesny, ponieważ wyrwa po odejściu Crstiano Ronaldo okazała się tak wielka, że Królewscy cierpieli jesienią, wiosną i zimą. Nic więc dziwnego, że 72-latek wziął sprawy w swoje ręce i ściągnął na madrycki statek Rodrygo (transfer ogłoszony latem 2018 roku), Militao i Jovicia. Każdy z tych transferów robi wrażenie, ale prawdziwa bomba została odpalona wczoraj, gdy Real pozyskał Edena Hazarda. Piłkarza z absolutnego topu, którego zadaniem będzie przejęcie pałeczki po „CR7”.
Nie chcemy pastwić nad Realem Madryt, gdyż przez cały sezon obrywał chyba częściej, niż przez ostatnią dekadę. Rzecz jasna jak najbardziej słusznie, ponieważ piłkarze z Madrytu nie tylko grali słabo w piłkę, ale także przestali walczyć. Bez dowódcy, który ciągnął ich przez niemal ostatnie dziesięć lat, zachowywali się jak dzieci we mgle. Właściwie nikt nie chciał wejść w buty po Cristiano Ronaldo. A jak już ktoś miał dobre chęci, jak Vinicius Junior, to bardzo szybko okazywało się, że do prowadzenia madryckiego Ferrari potrzeba niebywałych umiejętności i doświadczenia. Tych także – pomimo naprawdę świetnego sezonu – zabrakło Benzemie. Owszem, Francuz zaskoczył wszystkich i pokazał, że nadal potrafi, ale tak wielki klub jak Real Madryt na kierownicy potrzebuje jednego z najlepszych kierowców świata. Jeszcze rok temu Perez wierzył, że takim gościem może być Marco Asensio, ale sam piłkarz bardzo szybko wyprowadził go z błędu.
– Moja zniżka formy? Nie uznaję tego za kryzys. Ostatecznie to nie ja muszę ciągnąć wózek w klubie. Są tutaj zawodnicy, którzy grają dłużej, którzy mają dużo większe doświadczenie i którzy mają dużo większy status. To oni muszą ciągnąć wózek – mówił wówczas Marco Asensio, gdy dziennikarz zapytał go o spadek formy.
Z całą pewnością Asensio odetchnął, ponieważ w kolejnym sezonie nikt nie będzie od niego wymagał, by ciągnął wózek. Jak nadal będzie kiepsko w pierwszej kolejności oberwie Eden Hazard. W drugiej kolejności oberwie Eden Hazard. W trzeciej kolejności oberwie… Eden Hazard. Presja będzie ogromna, ale trudno przypuszczać, by reprezentant Belgii o tym nie widział. Kibice Królewskich będą wymagać minimum tego, co 28-latek pokazywał w koszulce Chelsea. A pokazywał naprawdę sporo, gdyż na przestrzeni ostatnich sezonów zawsze był jednym z najlepszych graczy Premier League. Spójrzcie na liczby:
– 2012/13 – 13 goli, 24 asysty
– 2013/14 – 17 goli, 10 asyst
– 2014/15 – 19 goli, 13 asyst
– 2015/16 – 6 goli, 8 asyst
– 2016/17 – 17 goli, 7 asyst
– 2017/18 – 17 goli, 13 asyst
– 2018/19 – 21 goli, 17 asyst
Jasne, statystyki Hazarda przy tych Ronlado wypadają łagodnie mówiąc blado, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że Belg może zostać liderem tego projektu. Przede wszystkim były już zawodnik Chelsea Londyn posiada wszystko, by wskrzesić takich graczy jak Toni Kroos, Luka Modrić, czy Marcelo. Gra w jednym zespole z takim piłkarzem jak Hazard jest ułatwieniem dla innych graczy. Oczywiście sam Belg także będzie potrzebował wsparcia kolegów, bo mimo wszystko mówimy o innym piłkarzu niż „CR7′.
– Eden może być liderem każdego projektu i to właśnie wokół niego można budować zespół, który będzie walczył o mistrzostwo na wszystkich poziomach. Poświęca się dla dobra drużyny, a jednocześnie ma rzadko spotykany talent. Jest świetny w pojedynkach jeden na jeden i wykazuje się niesamowitą inteligencją przy znajdowaniu wolnych przestrzeni. Najbardziej zaskakujące w Edenie jest to, jak wielki wpływ ma na każdy mecz. Wykazuje się wielką regularnością, nie ma spadków formy – opisał Edena Hazarda, selekcjoner reprezentacji Belgii, Roberto Martínez.
Można powiedzieć, że Eden Hazard przychodzi do Realu Madryt w ostatnim i najlepszym momencie. W styczniu będzie obchodził już 29 urodziny, a więc jak wypełni w całości kontrakt z „Królewskim” na karku będzie miał 33 lata. Najbliższe lata – przynajmniej teoretycznie – mogą być dla niego najlepszymi. Ostatni sezon w Chelsea miał naprawdę dobry, bo tak naprawdę głównie dzięki niemu Maurizio Sarri sięgnął po swoje pierwsze trofeum w trenerskiej karierze – wygraną Liga Europy. W rozgrywkach ligowych także biedy nie było:
Z całą pewnością Florentino Perez jeszcze nie schował karty kredytowej głęboko do kieszeni, a tym samym Real Madryt wzmocni jeszcze dwóch albo trzech zawodników. Takiego kozaka jak Hazard raczej już jednak nie ściągnie, ponieważ najzwyczajniej w świecie piłkarze tej klasy są nie do wyciągnięcia ze swoich klubów. Cóż, ziściło się więc to o czym mówiło się od dłuższego czasu – Eden Hazard stanie przed trudnym zadaniem zastąpienia Cristiano Ronaldo.
Cytaty/realmadryt.pl