Chyba większość z nas myśląc o długowiecznym piłkarzu, nie miałaby przed swoimi oczami postaci Artura Boruca. Bramkarz lubił i lubi życie. Nie raz, nie dwa przyłapywano go z papierosem, aferki z alkoholem w tle też nie były mu obce, a w naszej sylwetce Boruca, którą możecie przeczytać TUTAJ, pojawiła się opinia o jego skłonnościach do hazardu. No, mówiąc w skrócie, nie jest to charakterystyka wzoru cnót. Ale cóż z tego, Boruc i tak starzeje się pięknie, skoro w wieku 40 lat dalej będzie piłkarzem klubu z Premier League.
Dziś ogłoszono, że bramkarz przedłużył kontrakt z Bournemouth o kolejny rok. Boruc w lutym skreśli czwarty krzyżyk, więc musiałaby się mu przydarzyć jakaś wielopoziomowa katastrofa, by w dniu urodzin nie należał do angielskiej elity. Jakkolwiek spojrzeć, jest to kapitalny wyczyn.
Zresztą, już w tym sezonie bramkarz należał do najbardziej doświadczonych wiekowo w lidze i to licząc bez podziału na pozycje. O sześć miesięcy wyprzedzał go jedynie Julian Speroni z Crystal Palace, ale golkiper Orłów wystąpił tylko w jednym ligowym spotkaniu, a Boruc w dwunastu. Co więcej – Speroniemu kończy się kontrakt i w przeciwieństwie do Polaka go nie przedłuży, toteż w rozgrywkach 19/20 Artur będzie zapewne najstarszym piłkarzem na najwyższym poziomie w Anglii. Nic w tej kwestii nie zmienią beniaminkowie – Ashley Cole, najstarszy w Championship, raz, że jest młodszy od Boruca, a dwa, że razem z Derby nie dał rady Aston Villi w finale barażów. No, a ponadto trudno sobie wyobrażać, że zaraz ktoś kupuje sobie 40-latka.
Jak to natomiast wygląda w klasyfikacji wszech czasów Premier League? Tutaj Boruc jeszcze może czuć się młodzieniaszkiem. John Burridge miał 43 lata, pięć miesięcy i 11 dni, gdy w barwach City w sezonie 94/95 musiał uznać wyższość QPR.
Mamy też nadzieję, i to chyba taką dość mocno uzasadnioną, że Boruc kolejnego sezonu nie spędzi w miejscu spokojnej starości, czyli gdzieś na trybunach. Po pierwsze, gdy Polak wchodził w tym sezonie między słupki, zbierał zazwyczaj dobre recenzje, chwalono go choćby za spotkanie z City, kiedy Obywatele wygrali minimalnie, 1:0, chwalono go też za starcie z Chelsea, gdy Wisienki rozgromiły The Blues 4:0, ale i Polak swoje wtedy wyjął. Po drugie – zupełnie nie sprawdza się Asmir Begović, na którego wydano 10 milionów funtów, a który wygląda w bramce często jak kompletny fajtłapa. Tak naprawdę to Bośniak kończył sezon jako trzeci bramkarz – gdy między słupki z powodzeniem wskoczył Travers, Boruc siedział na ławce, a Begović na trybunach.
Jednak dzisiaj tak naprawdę za wcześnie jest, by dyskutować o pozycji Boruca w sezonie 19/20. Nieznana jest przede wszystkim przyszłość wspomnianego Begovicia – gość ma 31 lat, to chyba ostatni moment, by coś na nim zarobić, ale może dostać jeszcze jedną szansę po przepracowaniu okresu przygotowawczego. Plotkuje się o sprowadzeniu Jacka Butlanda na Vitality Stadium. Travers z pewnością będzie chciał wykorzystać swoje pięć minut.
A Boruc? On po prostu pewnie znów ma plan, by wszystkich nas czymś zaskoczyć. I oby zaskakiwał jak najdłużej.
Fot. 400mm.pl