– Cztery miliony złotych premii? Jak wszystko zsumujemy, to kwota wypłacona przez klub będzie nawet wyższa. Generalnie, w Piaście będzie większy finansowy skok rok do roku, wynikający z przychodów z praw telewizyjnych i uzyskanych premii, ale będą też większe wydatki – mówi prezes Piasta, Paweł Żelem, w rozmowie z “Przeglądem Sportowym”. Co poza tym w prasie? Sporo o zwycięstwie Polski nad Tahiti, o pozostałych meczach mundialu U20, o triumfie Bayernu w Pucharze Niemiec po dwóch golach Lewandowskiego.
Bohater Bayernu w rozmówce po wygranym finale Pucharu Niemiec. I fajnie, że jest nim akurat Robert Lewandowski.
Kumulacja radości w krótkim czasie. Tydzień temu zapewniliście sobie mistrzostwo Niemiec, a dzisiaj zdobyliście puchar.
– Na pewno to cieszy, bo sezon był ciężki, a teraz możemy powiedzieć, że dla nas – może poza Ligą Mistrzów – był bardzo udany. Po mistrzostwie zdobyliśmy puchar i to w naprawdę fajnym stylu. Myślę, że o naszym zwycięstwie w finale zadecydowało większe doświadczenie. Na początku drugiej połowy Manuel Neuer wybronił w superstylu dwie sytuacje i wiedzieliśmy, że musimy po tym postawić kropkę nad „i”
“Chłopcy z podwórka” ograni – Polacy zwyciężyli po raz pierwszy na mundialu U20. W środę mecz o wszystko z Senegalem.
Biało-Czerwoni dominowali, o co jednak nie było trudno na tle prezentujących podwórkowy poziom rywali. Na pochwały w ekipie Tahiti zasługuje tylko bramkarz Moana Pito, który mimo 177 cm wzrostu i widocznej nadwagi uchronił swoją drużynę od jeszcze gorszej klęski.
“GAZETA WYBORCZA”
Rafał Stec kontynuuje zeszłotygodniową krucjatę Mirosława Żukowsiego (Rzeczpospolita) przeciwko reklamom bukmacherów w futbolu. O reklamach buków pisze “zaraza”.
A hazard również w Polsce stał się poważną chorobą przenoszoną drogą wokółboiskową – w proceder reklamowania silnie uzależniającej substancji intensywnie angażował się Zbigniew Boniek, uczestniczą w niej PZPN i władze ligowe, zaprzedany mu został wizerunek reprezentacji kraju, z bukmacherem na koszulkach biegają piłkarze Legii Warszawa. Wszystko poparte jednym jedynym argumentem. Finansowym. Czy nie istnieją inne, co najmniej równie ważne? W sporcie zabraniamy przecież reklamy alkoholu; papierosów zabraniamy reklamować generalnie (ba, zniechęcamy do palenia obowiązkiem obklejania pudełek obleśnymi obrazkami); kokainą nie pozwalamy nawet handlować – choć wszędzie pełna wolność marketingowa przyniosłaby komuś gruby szmal.
Lewandowski bohaterem finału Niemiec. Bayern odbudowuje potęgę? Czy jednak trzeba sięgnąć do kieszeni naprawdę głęboko?
Dwa miesiące temu nastroje w Bawarii były grobowe. Porażka z Liverpoolem w 1/8 finału Ligi Mistrzów była dowodem, że obecna drużyna Bayernu przestała spełniać europejskie standardy. Szefowie klubu zareagowali nerwowo, wydając z miejsca aż 110 mln euro na dwóch mistrzów świata. Wątpliwe jednak, by francuscy obrońcy Lucas Hernández (80 mln) i Benjamin Pavard (30) przywrócili Bawarczykom zachwiane poczucie wielkości. Trzeba będzie wydać znacznie więcej na graczy ofensywnych, czyli wsparcie dla Lewandowskiego. Piłkarski rynek staje się wyjątkowo trudny, wciąż przybywa wielkich przegranych, którzy ruszają na wielkie zakupy.
“SPORT”
Zapowiedź dnia na naszym małym mundialu, czyli warto zerknąć na Urugwaj, bo to on przywiózł do Polski kilka młodych gwiazdek.
W grze Urugwajczyków więcej było natomiast gwiazdorstwa, indywidualnych popisów, piłkarskiego wyrachowania w pozytywnym znaczeniu tego słowa. No cóż, może sobie na to pozwolić ktoś, kto ma świadomość, że interesuje się nim Barcelona (stoper Ronald Araujo) albo Atletico Madryt (rozgrywający Juan Sanabria) czy Juventus (bramkarz Franco Israel). Najbardziej widocznym zawodnikiem z tej trójki, zaklepanej już przez słynne kluby, okazał się bramkarz, co jest komplementem dla nieustępliwości Norwegów.
Senegal nie pozostawił wątpliwości Kolumbii i gładko ograł ją 2:0. W środę zespół Magiery czeka baaaardzo trudne zadanie.
Drużyna kolumbijska, która pierwszego dnia mundialu w Polsce łatwo poradziła sobie z biało-czerwonymi, była nieznacznym faworytem starcia z Senegalem. Przypomnijmy, że zespół z Afryki w pierwszym swoim spotkaniu pokonał Tahiti 3:0, ale zwycięstwo wicemistrza Czarnego Lądu winno być zdecydowanie bardziej okazałe. Tymczasem od pierwszych minut spotkania rozgrywanego w Lublinie nieco lepiej prezentował się zespół, z którym jeszcze na tym turnieju zagramy.
Piast na urlopach, a nad Mateuszem Makiem znak zapytania. Nie wiadomo, czy zostanie w Gliwicach.
– Na razie trudno mi powiedzieć. Czekam na rozwój wypadków – powiedział Mateusz Mak, który już w przeszłości bywał niepewny tego, co przyniosą kolejne tygodnie i miesiące. Mak gra w Piaście od 2015 roku i już dwukrotnie składał podpis pod umowami ze śląskim klubem. Rok temu parafował nowy kontrakt, który gwarantował kolejny sezon gry przy Okrzei. W umowie została zawarta klauzula przedłużenia o następne dwanaście miesięcy, ale… jak na razie nie została aktywowana.
Monaco uratowane. Nawet porażka z Niceą nie spuściła ich do Ligue 2, choć po ostatniej kolejce nad strefą spadkową klub Kamila Glika miał tylko dwa punkty przewagi.
Taka była cena wyprzedaży czołowych zawodników, nie pozyskano odpowiedniego zastępstwa dla nich, a dołożyło się do tego zamieszanie z trenerem. W październiku Leonardo Jardima zastąpił Thierry Henry i o mało nie skończyło się to tragicznie. Jardim powrócił w styczniu, Monaco opuściło strefę spadkową, jednak do ostatniej kolejki było zagrożone barażami. Podobnie jak Amiens, drugi „polski” klub, z którego na rundę wiosenną wypożyczony został do Midtjylland Rafał Kurzawa, zdobywając z nim Puchar Danii. Amiens w ostatniej kolejce pokonało 2:1 zdegradowane już wcześniej Guingamp i wyprzedziło w tabeli Monaco, które do końca miało problemy.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Wiadomo – relacja po rozbiciu Tahiti, na okładce tytuł “Spacerek”. Ale zerkamy w noty. Najwyżej oceniony Steczyk, nikt poniżej “piątki”.
DOMINIK STECZYK OCENA: 8
Asysta przy golu Zylli, potem bramka po wygranej walce z obrońcą na plecach i dwa kolejne gole, tyle że jeden nieuznany. Bardzo pożyteczny – zgrywał piłkę, szukał miejsca między defensorami
Poza tym dużo o samym mundialu. Portugalia ograła Koreę Południową 1:0, fatalnie wyglądają Meksykanie, Panama szczęśliwie zremisowała z Mali po karnym w 87. minucie. No i zapowiedź poniedziałkowych meczów.
Honduranie nie musieli oglądać ani jednego naszego meczu. To im niepotrzebne, bo i tak wiedzą o nas wszystko. Od numeru buta każdego piłkarza, aż po ich najlepsze wspomnienia z dzieciństwa – mówił nam selekcjoner Uruguwaju Gustavo Ferreyra. Wszystko dlatego, że funkcję objął niedługo przed mistrzostwami w Polsce, wcześniej zaś był natomiast asystentem Fernando Coito, który po wprowadzeniu Ususów na młodzieżowy mundial, przyjął propozycję pracy z pierwszą reprezentacją Hondurasu.
Rozmowa Antoniego Bugajskiego z Pawłem Żelemem, prezesem Piasta Gliwice. O kasie, wizji klubu, Fornaliku, letnich transferach, przyszłości Jodłowca.
Jaka jest premia dla zespołu za mistrzostwo Polski?
Paweł Żelem: Premie zostały zapisane w kontraktach i regulaminie. Są bardzo dobre i na godnym poziomie. Część była znana od początku, część została domknięta zimą. Jestem zwolennikiem, by pieniądze leżały na murawie i były dla zespołu możliwe do podniesienia.
Cztery miliony złotych?
Jak wszystko zsumujemy, to kwota wypłacona przez klub będzie nawet wyższa. Generalnie, w Piaście będzie większy finansowy skok rok do roku, wynikający z przychodów z praw telewizyjnych i uzyskanych premii, ale będą też większe wydatki.
Jagiellonia rusza na rynek transferowy – szuka bramkarza, skrzydłowego i napastnika. Ale niewykluczone, że najpierw sprzeda swojego najważniejszego piłkarza – Arvydasa Novikovasa.
W Jadze ponownie skurczy się litewska kolonia, a nie jest wykluczone, że całkiem zniknie. Justas Lasickas dostał wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Nie ma co się czarować, za pomocnikiem nikt nie zatęskni. Co innego jeśli nie uda się utrzymać Arvydasa Novikovasa, koła zamachowego żółto-czerwonych (9 goli, 5 asyst). Skrzydłowy nie ukrywa, że 28 lat to wiek, w którym pora na zarobienie większych pieniędzy. Wygląda więc transferu, a jest w miarę w komfortowej sytuacji, bo do wypełnienia kontraktu pozostaje mu pół roku.
Coraz mniej ludzi na stadionie Lecha – w tym sezonie Kolejorz odnotował spadek średniej widzów aż o osiem tysięcy.
Lech ma za sobą fatalny sezon, w którym finiszował na najniższej lokacie (8.), od kiedy właścicielem klubu jest Jacek Rutkowski, a zniechęcenie fanów było zauważalne we frekwencji, która drastycznie spadła. W sezonie 2017/18 mecze ligowe Kolejorza oglądało średnio 20 697 kibiców, a w zakończonych niedawno rozgrywkach było to już tylko 11 953 osób. Ostatnie spotkania w grupie mistrzowskiej, kiedy Lech nie miał już szans załapać się nawet do gry o europejskie puchary, oglądało po ledwie 7 tysięcy fanów.
Dominik Nowak zostanie w Miedzi po spadku na stanowisku trenera, ale wszystko wskazuje na to, że odejdzie dwójka wyróżniających się Hiszpanów – Camara i Roman.
Co najmniej dwóch graczy nie musi się martwić o pracę w ekstraklasie. Są to dwaj hiszpańscy skrzydłowi Juan Camara i Joan Roman. Na tym pierwszym legniczanie spodziewają się przyzwoicie zarobić. Ma on długi kontrakt (do połowy 2021 roku) i mniej lub bardziej konkretnie pyta o niego ponad połowa klubów ekstraklasy, w tym pucharowicze. Dużo wcześniej oglądali go skauci z Niemiec i Holandii. Może to nieco wywindować cenę. Mówi się, że były piłkarz rezerw Barcelony (zaliczył nawet jeden występ w pierwszym zespole w LM) będzie kosztować 300–350 tys. euro.
Szalona rozmowa Łukasza Olkowicza z braćmi Mak. Michał i Mateusz robią show, ale opowiadają o tym sezonie, o transferze Michała do Wisły, o przyszłości Mateusza. Co chwilę włącza się do rozmowy ktoś, kto akurat przebywa u Maków.
Wrzuciliście piąty bieg. A w Lechii redukcja.
MICHAŁ: Powiem szczerze, że Piast zasłużył na mistrza. Graliście najlepszą piłkę. Ale to Lechia długo przewodziła stawce. Wychodzi na to, że łatwiej gonić niż uciekać.
PIOTR PACYGA: Zostalibyście mistrzem, gdybyście nie wygrali Pucharu Polski. Zaczęliście odcinać kupony. Na mecz z Cracovią pojechaliście, jak na wakacje.
MICHAŁ: Nie śmiejcie się, ale przez dwa miesiące graliśmy co trzy dni.
MATEUSZ: Misiek, to dobrze, że w Wiśle gra się co tydzień.
Piotr Stokowiec powiedział wprost, że mistrzostwo mogłoby Lechii nawet zaszkodzić.
MICHAŁ: W szatni każdy chciał mistrza, zaprzepaściliśmy ogromną szansę. Mieliśmy niepowtarzalną okazję i sami to zepsuliśmy. Jest wielki niedosyt. Ale jednak te mecze co trzy dni nas dobiły. I później puchliśmy.
fot. FotoPyk