To chyba nie jest przypadek, że to wydarzyło się właśnie tu. Tu, gdzie kibicowanie jeszcze nie do końca zmieniło się w te słynne “ledowe flagi” Manchesteru City. Tu, gdzie klub, środowisko i całe miasto przez 30 lat walczyło o prawdę na temat 96 zmarłych fanatyków Liverpoolu. Dwa tygodnie po równej trzydziestej rocznicy jednej z największych tragedii w świecie piłki nożnej. W takim momencie, z takimi ludźmi, przy tej bramce.
Mohamed Salah w koszulce Never Give Up, bo przecież nie ma tylu kontuzji, których nie dałoby się zamaskować siłą kolektywu. Jurgen Klopp, prawdopodobnie najsympatyczniejszy z istniejących Niemców, który stanowi jeden wielki żywy manifest uwielbienia dla futbolu.
Kapitan Jordan Henderson, który w Liverpoolu przeżył już chyba wszystko, łącznie z propozycją odejścia do Fulham. Zapłakany James Milner.
Wszystko pod trybuną zalaną szalikami, śpiewającą jeden z najpiękniejszych hymnów piłkarskich, definiujących zresztą ten sport. Nigdy nie będziesz szedł sam. Moglibyśmy tu pisać i pisać o wyjątkowości chwili, o melodyjności Brytyjczyków, pewnie wrodzonej, ale i udoskonalonej przy wielogodzinnych koncertach śpiewu w ich ukochanych pubach. Ale po co. Lepiej po prostu tego posłuchać. Tak legendarne Anfield i jego legendarni bywalcy odśpiewali legendarną pieśń.
Na cześć piłkarzy, którzy dokonali czegoś legendarnego.
W ramach bonusu jeszcze to, zbliżenie na twarze, na tych wzruszonych kibiców, piłkarzy, trenerów. To jest futbol.
Just watch this. Absolutely beautiful pic.twitter.com/HmNVXL3hCR
— molfc (@Molfc__) May 7, 2019
Fot.Newspix