Michał Kołba to kapitan i bramkarz Łódzkiego Klubu Sportowego, ale przede wszystkim człowiek, który w ostatnich trzech sezonach przebył drogę od III ligi do Ekstraklasy. Urodzony w Łodzi, ełkaesiak od urodzenia, początkowo kibic, potem zawodnik w bankrutującym pierwszoligowcu, wreszcie ważny element odbudowy ŁKS-u, niemal od samego dołu, aż po krajową elitę. Kto może lepie znać ŁKS, niż on? Poprosiliśmy Michała, by pokrótce opisał drużynę, która wywalczyła awans do Ekstraklasy.
Jan Sobociński
obrońca
Żartowaliśmy jesienią, że to największe zagrożenie dla naszej bramki, trafił aż trzy swojaki! W rundzie rewanżowej dwa razy wybił z linii bramkowej, więc już ładnie się zrehabilitował, jest u mnie tylko jednego gola na minusie. Zupełnie serio zaś – nie wiem ile wynosi rekord transferowy w Ekstraklasie, ale przy tym tempie rozwoju Jasiek może za rok się koło tej kwoty zakręcić. Mógłbym mu wystawić laurkę, chwalić za naprawdę mnóstwo atutów, ale skupię się na jednym. U nas w drużynie praktycznie po każdym wiadomo, czego mniej więcej się spodziewać, jakie jest jego ulubione zagranie, w jaki sposób konstruuje akcję. Ale są jeszcze Janek i Dani, którzy ZAWSZE potrafią zaskoczyć czymś kompletnie niespodziewanym. Podania przez dwie linie, dokładne przerzuty, nawet to, co Jasiek zagrał w meczu z Rakowem do Grzesika. Nie ma w Polsce zbyt wielu stoperów z tak ułożoną lewą nogą, z takim spokojem i wizją przy wyprowadzaniu piłki. Ma do nadrobienia parę rzeczy w defensywie, ale we współczesnym futbolu, zwłaszcza w tych drużynach z największymi ambicjami, liczy się rozegranie już od ostatniego obrońcy. Janek już teraz ma to na wysokim poziomie. A, no i musi jeszcze pracować na siłowni! Nasz fizjoterapeuta, Marek Jędrzejewski, śmieje się, że prezes Salski potrafi się podciągnąć więcej razy od Jaśka.
Artur Bogusz
obrońca
Byliśmy razem w SMS-ie, w Turze Turek, potem też w ŁKS-ie w sezonie, którego nie dokończyliśmy. Zawsze prezentował solidny poziom, był silny, wybiegany, przygotowany fizycznie. Złapał z wiekiem trochę więcej zacięcia do gry kombinacyjnej i podłączania się do ofensywy. Szkoda tych kontuzji, na sztucznej murawie poszła mu piąta kość śródstopia. Miał już takie momenty nieco mocniejszego trenowania, ale wtedy znów odzywała się ta kość i musiał odpuszczać. W tej rundzie chyba już nie zagra, chociaż znów wraca do pełnego treningu. Jego pech okazał się szczęściem Janka Grzesika, który wskoczył do składu i pokazał się ze świetnej strony.
Maciej Wolski
pomocnik
Maciek jest chyba pierwszym w historii Łódzkiego Klubu Sportowego młodzieżowcem, który pozostał w klubie po zakończeniu tego wieku. Młodzieżowcy mają bardzo ciężko w tym momencie, gdy już przestają rywalizować o skład wyłącznie z innymi młodzieżowcami, a zaczynają na normalnych warunkach. Często to się kończy zejściem do niższej ligi czy słabszego klubu. Maciek zaś wywalczył sobie kontrakt. W II lidze typowy skrzydłowy, teraz szóstka, ósemka. Bardzo dobre uderzenie, co pokazał w Bielsku, do tego mega gaz.
Patryk Bryła
pomocnik
Bryłka to przede wszystkim bardzo wysokie umiejętności piłkarskie, w Ekstraklasie mógłby mieć pewnie tyle meczów co Łukasz Piątek, gdyby nie te kontuzje. Bardzo długo czekał na powrót do elity, jego droga nie była usłana różami, śródstopie, więzadła, potem te kluby, które upadały. Przeszedł z nami od III ligi, co pokazuje, jak mocno musiał się cofnąć, by wreszcie wrócić do Ekstraklasy, w której debiutował osiem lat temu. Niesamowita zewnętrzna część stopy, chyba lepsza niż wewnętrzna, a już na pewno lepsza od lewej nogi. Z GKS-em zresztą Sekulowi na 3:0 dał takie ciastko, że szok, a takich zagrań miewa po kilka w tygodniu.
Śmiejemy się też, że ma nad łóżkiem listę bramkarzy, którym odebrał piłkę, co kilka tygodni dorzuca kolejne nazwiska. Niestety, nasi bramkarze też powinni się na tej liście znaleźć. On na nas nie biegnie, tylko… Nie wiem, teleportuje się chyba! Przyspieszenie na tych małych odcinkach to jest coś niesamowitego. Bodaj z Sandecją – bramkarz kilka piłek wybijał od razu z pierwszej, czasem nawet od razu w aut, bez ryzyka. Raz przyjął i Bryła mu momentalnie zabrał piłkę. Z Jastrzębiem zresztą złapał żółtko za faul na bramkarzu, a mnie od razu przypomniała się sytuacja z Garbarnią. Pół godziny gry, kilka kolejek przed końcem ligi, diabelnie ważny mecz, a Bryłka już z drugą żółtą kartką, przegraliśmy 1:2. Na szczęście tym razem obyło się bez czerwonej i wygraliśmy z GKS-em.
Kamil Rozmus
obrońca
Rozi zawsze powtarza – mój największy atut to gra głową. A pamiętajmy, to lewy obrońca, który wieżowcem raczej nie jest. W II lidze żartowaliśmy, że to nasz najskuteczniejszy schemat ofensywny – ja gram zawiesinę do Rozmusa, Rozi zgrywa głową do Żeni i mamy 1:0. Teraz trochę mniej gra, bo jest bardziej klasycznym obrońcą, takim w starym stylu. Z mojej perspektywy, z perspektywy bramkarza, to ideał – wiem, że wprawdzie może stracić piłkę jak zejdzie dryblingiem do środka, ale w defensywie raczej się nie pomyli. Gra obronna, zabezpieczenie bramki – bardzo lubię z nim grać. Teraz, gdy gramy bardziej ofensywnie, sam Rozi wie, że minut będzie miał mniej. Ale to nadal postać… Wyjątkowa. Nie jestem w stanie ci opisać, na czym ta wyjątkowość polega, powiem jedynie, że Rozi jest doskonałym partnerem do rozmowy, nawet sam dla siebie.
Wojciech Łuczak
pomocnik
W autokarze żartował, że ponoć w piłce najtrudniej się robi awanse, a on już notuje czwarty. Brylował na fecie po awansie do I ligi paradując w meloniku za hat-tricka, liczymy, że teraz będzie podobnie, ma już doświadczenie w świętowaniu wejścia do wyższej ligi. Piłkarsko? Wniósł wielką jakość, dla mnie to było chyba pierwsze zderzenie z tak wysokimi umiejętnościami. Dołączył do nas w II lidze w zimie i był pierwszym piłkarzem z takim zakresem zagrań. Teraz mamy Daniego, Piątka, dużo takich zawodników, ale Wojtek był pierwszy. Mała gra, utrzymywanie się przy piłce, duże liczby podań na małym placu. Świetny zawodnik.
Żenia Radionow
napastnik
Żenia wykonał przeogromną robotę dla ŁKS-u, zwłaszcza w niższych ligach. Tego sezonu na pewno nie będzie zaliczał do szczególnie udanych, ale przedłużono z nim umowę i to, co bardzo mi zaimponowało z obu stron – nikt nie krył, że to również hołd za to, czego dokonał od III ligi. Na pewno znaleźlibyśmy wielu zawodników, którzy mieli większy wkład w ten najświeższy awans, do Ekstraklasy, ale to, co Żenia zrobił w III lidze, w II lidze… Tego już nikt mu nie odbierze. Do tego ta gra głową, siła, ambicja, cała historia wokół niego, w tym złapanie gołymi rękoma orła. Super, że dopina taką niełatwą drogę awansem do najwyższej ligi.
Dani Ramirez
pomocnik
Brak słów. Nie wiem, co można o nim powiedzieć.
Magik, maestro – mogę tylko powtarzać to, co o nim przeczytałem. Myślałem, że ma tylko lewą nogę magiczną, a w sobotę to dogranie do Sekula prawą, w takim tłoku… No po prostu magia. Wszystko przychodzi mu z łatwością, ta bramka z Sandecją, gdy od razu, z miejsca zapakował w okienko, niektórym mogło się wydawać, że to prosta piłka, ale tam przecież był bramkarz, wysoki, ustawiony dość dobrze. A Dani od razu namierzył widły i tam wcisnął. Widać, że nie był szkolony gdzieś tu u nas, tylko w Realu Madryt. Pytanie tylko jak on się uchował w Stomilu, dlaczego nie trafił od razu do któregoś z klubów Ekstraklasy, i to z tej górnej połówki.
Michał Brudnicki
bramkarz
Złapana piłka, wykrok, wyrzut prawą ręką i… bardzo ciężka kontuzja. Młodszy ode mnie bramkarz, jak na bramkarza wciąż młody, przyszedł z naprawdę dużymi umiejętnościami, ten okres po transferze z Sokoła był dla niego bardzo dobry, potem feralny uraz. Obecnie ambitna, ciężka praca o powrót do zdrowia. Sytuacja nie do pozazdroszczenia, ale patrząc na to z jakim zaangażowaniem podchodzi do treningów, może wrócić nawet silniejszy, bo tak przygotowany fizycznie jeszcze pewnie nie był. Teraz już trenuje normalnie, grał w rezerwach, w nowym okresie przygotowawczym będzie na pewno walczył o miejsce w bramce. Żartuje, że wie o kolanie więcej niż niejeden lekarz, a zupełnie serio: świadomość własnego organizmu, jakiej nabrał w tym okresie może mu się jeszcze bardzo przydać.
Jakub Kostyrka
pomocnik
Kolejny zawodnik, który jest z nami dłużej, sporo grał jako młodzieżowiec w niższych ligach. Przede wszystkim bardzo szybki, niektórzy twierdzą, że nawet odrobinę za szybki, bo zapomina czasem zabrać ze sobą piłki.
Lukas Bielak
obrońca
Na II ligę był za dobry! Wtedy właściwie nie grał, a tutaj, już poziom wyżej, odegrał bardzo ważną rolę w awansie do Ekstraklasy. Gdy przychodził do ŁKS-u, wydawało się, że będzie pierwszym wyborem na stoperze, potem okazało się, że w II lidze przegrywał rywalizację, spodziewano się, że nie zostanie z nim przedłużony kontrakt. To zresztą też ciekawa historia. Na Rozwoju Katowice Kamil Rozmus złapał żółtą kartkę i pauzował – to swoją drogą dobrze pokazuje, że Rozi rzadko kalkuluje, bo przez to opuścił mecz, po którym zorganizowano fetę. Do składu na prawą obronę wskoczył Lukas i zagrał doskonały mecz, bodaj dwie asysty. Żartowaliśmy, że Rozi załatwił mu kontrakt, bo gdyby nie dostał żółtka, Lukas nie zagrałby z Legionovią. W I lidze był też talizmanem – na 21 meczów, w których zagrał, przegraliśmy tylko raz.
Oskar Koprowski
pomocnik
Obok Jaśka Sobocińskiego i Piotrka Pyrdoła chyba trzeci nasz duży talent z akademii. Fajnie, gdyby poszedł drogą Jaśka i żebyśmy rozmawiali o nim za rok czy dwa w takim samym kontekście – transferu za pięć milionów. Ma duży potencjał, ale ma też ogromną konkurencję w postaci Jaśka – te same atuty, czyli młodzieżowiec, lewa noga, dobry odbiór. Śmiejemy się, że to syn Dawida Szufryna, podobny zarówno pod względem stylu gry, jak i wizualnie.
Mateusz Gamrot
pomocnik
W tym sezonie trochę przeszkadzały mu kontuzje, wiosną mało grania, ale to uosobienie tej krakowskiej gry. Utrzymanie się przy piłce, krótkie podania. Bardzo ciężko mu odebrać piłkę, jest niski, ale strasznie silny, ma fantastyczną zastawkę. Wielka szkoda, że pojawiły się te urazy, bo gdyby nie one, to nawet jeśli nie grałby w pierwszym składzie, na pewno wchodziłby właśnie na utrzymanie piłki w końcowce. Duża liczba fauli na nim jest bardzo pomocna w takich momentach. Kolejna sprawa – mimo że od III ligi mieliśmy już kilku trenerów i nie zawsze był pierwszym wyborem, nikt nie brał pod uwagę odejścia Gamrota. To też pokazuje, że wszyscy widzą jego umiejętności i potencjał oraz przydatność w konkretnych fragmentach gry.
Piotr Pyrdoł
pomocnik
Na początku miał bardzo niewdzięczną rolę, zresztą w sumie nie wiadomo, kto miał ciężej. Piotrek Pyrdoł, młody piłkarz czy Marcin Pyrdoł, ojciec piłkarza i jednocześnie jego szkoleniowiec. Niezależnie od tego, jakie decyzje podejmował trener, zawsze mogły pojawiać się jakieś komentarze. Dał szansę – to pewnie po znajomości, nie dał szansy, bo wymaga więcej. Ani jednemu, ani drugiemu nie zazdrościłem położenia. Szkoda, że w tej kadrze U-20 nie potoczyło się to u niego tak jak u Jaśka, że nie wywalczył sobie stałego miejsca w drużynie Jacka Magiery, ale piłkarsko cały czas mocno się rozwija. Brakuje jeszcze trochę warunków, ale to kolejny wychowanek, który zupełnie nie odstaje od zespołu, wchodzi i wykonuje swoją robotę. W III lidze juniorzy, którzy dochodzili do nas na treningi, odstawali nawet od poziomu III ligi, teraz ci najmłodsi nie odstają od drużyny pierwszoligowej. To zresztą dowód na imponującą pracę w Akademii, to widać gołym okiem. Liczebność sztabu szkoleniowego, jakość boisk, rozgrzewka bramkarzy prowadzona z osobnym trenerem bramkarzy, nawet w młodszych rocznikach! Porównuje to ze swoimi czasami juniorskim i to jest absolutna przepaść. Którą potem widać po wysokich umiejętnościach zawodników jak Piotrek czy Jasiek.
Mikołaj Maschera
pomocnik
Podobny trochę do Piotrka Pyrdoła, niewiele niższe umiejętności, ale i spore braki fizyczne. Pracuje indywidualnie, by trochę dostosować się do wymagań w tej seniorskiej piłce. Cały czas jest przy I zespole, ale przeszkadzają mu również kontuzje.
Jan Grzesik
obrońca
Druga runda w jego wykonaniu naprawdę imponująca, przy rywalizacji z Boguszem robił cały czas swoje, nie patrząc na to czy będzie grał, czy będzie zmiennikiem. Był w stu procentach gotowy przy urazie Artura. Cały ten czas dawał z siebie wszystko, i gdy stał się numerem jeden, bardzo dużo na takim podejściu zyskał. Bardzo wysoki, ale przede wszystkim stały poziom, nie przypominam sobie w jego wykonaniu słabszego meczu. Trzyma w domu konsolę didżejską, kiedyś ponoć prowadził nawet jakąś imprezę sylwestrową. Odpowiada w szatni za puszczanie muzyki. Nie wiem czy ma potencjał na gniazdowego, ale potrafi zarzucić pieśń i porwać za sobą tłumy, to było widać i w materiałach z szatni, i po powrocie z ostatniego wyjazdu.
Bartłomiej Kalinkowski
pomocnik
Długo był przy pierwszym zespole Legii Warszawa, ocierał się o Ekstraklasę i teraz tak naprawdę do niej powraca. Po tych nie do końca fajnych przeżyciach w Katowicach, o których nam szeroko opowiadał, teraz wreszcie znalazł swoje miejsce. Odegrał ważną rolę, ta druga runda w jego wykonaniu była bardzo dobra, właściwie pierwszy wybór na tej pozycji, nic tylko się cieszyć. Czerwona kartka w ostatnim meczu? Widać było po nim na boisku, że czuje się winny tej sytuacji, od razu przepraszał, nie miał żadnych pretensji o kartkę. Pewnie nie widział rywala, przez co to wejście wyglądało dość makabrycznie.
Kamil Juraszek
obrońca
Bardzo niewdzięczna rola: zawodnika pierwszego do wejścia. Ogromne słowa uznania dla “Jury” za to, jak ją wypełnił. Nie grał naprawdę baaardzo długo, a za każdym razem gdy wskakiwał do składu, pokazywał, że jest absolutnie gotowy. Gdy ostatnio wypadł Maks, od razu go zastąpił i już pozostał w pierwszym składzie. O “Jurze” prywatnie za dużo powiedzieć się nie da, bo przychodzi ostatni i wychodzi pierwszy, ale na boisku robi robotę. Gytkjaera w Pucharze Polski też schował do kieszeni. Po kilku miesiącach bez gry, wchodzi i daje jakość. Kolejny klocek w tej naszej układance, nie mniej ważny od innych.
Michał Kołba
bramkarz
– O, to może ty mi powiedz!
– Okej, obiecuję laurkę, ale najpierw twoje wrażenia.
– Z pierwszej rundy nie byłem do końca zadowolony, nie wszystkie mecze grałem na swoim poziomie, nawet tym, który prezentowałem w drugiej lidze. Za to druga… No musiałbym skłamać, że nie jestem zadowolony.
*
JO: Michał od dziecka był na ŁKS-ie, był z nami, gdy klub upadał w 2013 roku, powrócił w III lidze i pozostał do dzisiaj. Długo żartowaliśmy, że nie wiadomo właściwie jakim jest bramkarzem: bronił to, co musiał obronić, wpuszczał takie piłki, których nie obroniłby Buffon. Dopiero wiosną 2019 roku zaczęły się prawdziwe sprawdziany – trochę sytuacji sam na sam, trochę groźnych uderzeń. Kołba wyszedł z większości obronną ręką, przez całą wiosnę wpuścił dwa gole, łapał wszystko. Przez lata na ŁKS-ie po każdej efektownej interwencji bramkarza krzyczeliśmy “Bodzio Wu”, niezależnie od tego, kto stał między słupkami. Dzisiaj pozdrawiany jest już wyłącznie Michał Kołba, a jeśli dalej będzie rósł razem z klubem – kiedyś trafi na oprawy.
Łukasz Piątek
pomocnik
Dziadek. Jeden z najstarszych, ale to jednocześnie gość od czarnej roboty, jak któryś stoper, obrońca się zapędzi, Piona zawsze go zaasekuruje. Dla kibiców to nie jest styl rzucający się w oczy, ale to jeden z ojców sukcesu. Duże doświadczenie, spokój, ponad 250 meczów w Ekstraklasie, żaden przypadek. Nawet w końcówkach meczów widać jaki to fachowiec: jak nam się nie układa, to właśnie Piątek bierze piłkę, wręcz się na nią rzuca i daje całemu zespołowi oddech. Dla niego awans to też spełnienie marzeń, pewnie gdyby teraz nie awansował, to już by do Ekstraklasy nie wrócił. Fajna sprawa, że my, młodsi, dołożyliśmy cegiełkę do powrotu takiej postaci. Warto dodać, że sam jego transfer to dowód ambicji ŁKS-u – Piona zrobił krok w tył, przeszedł do beniaminka ligi, który wcale nie był typowany do awansu. Teraz robi skok do przodu.
Maksymilian Rozwandowicz
obrońca
Mój współlokator, najlepszy przyjaciel. Czy często mu wypominam pewien wpis z CV? Nie będę kłamał: bardzo często. Ale widocznie tak to musiało być, taką drogę musiał przejść, by zobaczyć, gdzie w Łodzi jest najlepiej. To też kolejny z ludzi, którzy sprawili, że mamy tak mało straconych bramek. Przyszedł pół roku przed pierwszym tzw. awansem, nie miał tak jak ja, Bryłka czy Rozi nieudanych sezonów w III lidze. Maks rok po roku zmieniał ligę na wyższą. Fajnie, że cały czas gra w pierwszym składzie – w III lidze, w II, teraz w I, mam nadzieję, że w ESA też tak będzie. Dzięki niemu mocno się rozrósł fanklub w Pabianicach! Przy nim zresztą warto zaznaczyć, że ŁKS jest bardzo mądrze budowany od samych podstaw. Maks jest jednym z bodaj dwunastu zawodników, którzy przeszli drogę od III ligi do awansu do Ekstraklasy. Wszyscy, którzy mają to za sobą, bardzo utożsamiają się z Łodzią i ŁKS-em, co równocześnie daje kibicom powód, by utożsamiać się z nami. Nie było ani jednej rewolucji, nie było tak, że przyszło dziesięciu ludzi, zrobiło awans, po czym wymieniono ich na nową dziesiątkę. Zamiast tego razem wchodziliśmy szczebelek po szczebelku.
Dominik Budzyński
bramkarz
Z Lechem zagrał naprawdę imponująco. Nie powiem, że oczekiwałem, że wywalczy sobie tym meczem miejsce w bramce, ale mogę się tylko cieszyć, że mam takich konkurentów. Dzięki nim sam robię postępy. Bramka ŁKS-u to namacalny dowód na to, że rywalizacja naprawdę podnosi poziom.
Rafał Kujawa
napastnik
Gdy jeszcze chodziłem na stadion w roli kibica, Rafał był ulubieńcem trybun. Wtedy wychowanek, który wchodził do składu, teraz już doświadczony piłkarz. Do tego bardzo widowiskowy, weźmy ten wolej z Lechem Poznań, jego dwa gole z przewrotek na przestrzeni kilku miesięcy. Do tego dochodzi zakręcona historia, dwa razy zerwane więzadła w obu kolanach, pobyt w Stomilu, gdzie nie było łatwo, potem trudny start w ŁKS-ie. W II lidze myśleliśmy, że będzie nam sam wygrywał mecze, a nie dostawał tam szansy w pierwszym składzie. O tym, jakim jest zawodnikiem, świadczy jednak właśnie finisz tamtego sezonu,. Jeden z decydujących meczów w walce o I ligę, Rafał wchodzi na końcówę, wcina bramkarzowi i właściwie daje nam awans. W I lidze już podstawowy napastnik, a te widły z lewej nogi z Podbeskidziem… No mega zawodnik. I cieszę się, że ten nasz skład jest coraz bardziej związany z Łodzią. To naprawdę buduje tożsamość.
Adrian Klimczak
obrońca
Niesamowite przygotowanie motoryczne. Gaz, chęć podłączania się do ofensywy na bardzo wysokim poziomie, jeden z niewielu w tej rundzie, który grał wszystko od deski do deski. Dla niego fajna historia, że nie grał w Ekstraklasie, został wręcz z niej odpalony, a teraz ją sobie sam wywalczył. Arka pewnie trochę żałuje, widziałem przynajmniej takie opinie kibiców z Gdyni na Twitterze.
Łukasz Sekulski
napastnik
Napad to kolejna pozycja, gdzie mamy dużą rywalizację. Sekul miał problem z kontuzjami, Rafał postawił wysokie warunki i na początku wiosny to Kujawa był pierwszym wyborem. Piłkarsko Sekulski to typowy lis pola karnego, nie potrzebuje dziesięciu sytuacji, wystarczy mu pół. Nawet z Jastrzębiem było to widać, ten pierwszy gol strzelony kolanem. Ktoś by mógł stwierdzić, że przypadek, ale to po prostu piłka sama go szuka. No i ważny niuans: po tym transferze z Rosji przekonaliśmy się, że dla Sekula pieniądze to nie wszystko. No bo przecież nikt nie zamienia Rosji na zaplecze Ekstraklasy dla kasy.
Krzysztof Przytuła
dyrektor sportowy
Gdy przychodził do ŁKS-u, pewnie wielu kibiców łapało się za głowę, że “co to się stanęło” i co jeszcze się w przyszłości stanie. Ale to jak zbudował ten zespół, już nawet nie patrząc na umiejętności, ale też charakter, miejsce zamieszkania, podejście do pracy, podejście rezerwowych… Przytuła nie toleruje narzekania i bardzo mocno inspiruje swoją postawą. Jest na każdym treningu, siedzi w klubie bezustannie, wszystkiego dogląda. Rozmawia z nami niewiele, ale wie o nas absolutnie wszystko. Podchodzi do piłki nożnej szalenie profesjonalnie. Twarde podejście do siłowni, do diety, do treningu mentalnego, do alkoholu. Rzeczy, które w Polsce traktuje się czasem przez palce. U nas za sprawą Przytuły nie ma w tej kwestii żadnego odpuszczania. Fajnie, że jest u nas, i świetnie, że przedłużył kontrakt, mam nadzieję, że będzie z nami bardzo, bardzo długo. Patrząc na obecną kadrę, pewnie ściągał 3/4 z występujących u nas zawodników. Ja jestem jednym z rodzynków, którzy trafili do ŁKS-u przed jego erą. A jeszcze przecież dochodzi to co dyrektor robi z akademią… Ogromny szacunek.
Do tego trzeba dodać to wynalezienie Gryfa Wejherowo Jaśkowi Sobocińskiemu. To był majstersztyk: wypożyczyć młodego gościa do klubu, który będzie grał na trzech stoperów, gdzie Jasiek będzie miał dużo rozgrywania, pewny plac, prawie każda piłka przez niego. To nie było wypożyczenie na zasadzie – niech sobie zwiedzi inne województwo. Tam wszystko było dopilnowane – liczba minut, styl gry, pozycja Jaśka, jego rozwój. Ja też w dużej mierze dzięki zachowaniu Przytuły zacząłem pracować indywidualnie na siłowni. I co ważne – to nie było tak, że dyrektor powiedział: idź na siłownię, to polecenie służbowe. Po prostu widząc, że on tam jest każdego dnia, choć przecież mógłby siedzieć w kanciapie i zajadać się słodyczami, zacząłem więcej od siebie wymagać.
Tomasz Salski
prezes
Wypada mi jedynie podziękować, nie tylko za awans, ale też za to że jestem w tym klubie, że już tyle razem przepracowaliśmy. Te próby wykupienia mnie z SMS-u, bo na początku byłem tylko wypożyczony, cała filzofia odbudowy ŁKS-u. Oby był u nas jak najdłużej, jak czytam wywiady, że planuje odejść, to od razu się zaczynam się bać o naszą przyszłość. Prezes rozwija klub niezależnie od pierwszego zespołu, coraz badziej rozbudowana jest akademia, dział marketingu. Teraz, już po awansie, jest dobra chwila na refleksje. Przypominam sobie klub 4,5 roku temu, porównuję z tym, co dzisiaj. Własne media, gazety, dział skautingu, akademia, boiska, sztab szkoleniowy – to jest potężna organizacja.
Warto też to podkreślić, bo to jest wizja, z którą ja się absolutnie zgadzam. Gdyby prezes znalazł nagle jakieś wolne pieniądze, to zamiast dokładać je do nas, do pierwszego zespołu, dorzuciłby je do akademii. To ona jest ważniejsza, to na niej opiera się klub. Pierwszy zespół to taka wizytówka, ale prawdziwe serce klubu i jego przyszłość to młodzi zawodnicy, ich warunki rozwoju, podejście do nich ze strony władz. Niewielu jest działaczy, którzy myślą w ten sposób.
Kazimierz Moskal
pierwszy trener
Niesamowita postać. Wielu kibiców czy osób związanych z ŁKS-em było zaskoczonych, że trener Robaszek, który zrobił awans do I ligi nie dostał szansy poziom wyżej. Ale o trenerze Moskalu można mówić wyłącznie w superlatywach. Zwiedziłem trochę klubów i zawsze w szatni był ktoś, kto narzekał na trenera, niezależnie kto nim był i w której szatni. A tutaj? Nawet ci, którzy grają najmniej przyznają: co ja mogę mu zarzucić? Nic! Każda decyzja podjęta przez szkoleniowca jest dobra, nie ma ani jednej wtopy, jakiejś niesprawiedliwej oceny. Wszyscy doceniają jego warsztat, również rezerwowi. Gdybym miał wymienić jedną osobę, która miała decydujący wpływ na awans, to właśnie Moskal. Jakość treningów, profesjonalne podejście, każdy mikrocykl przygotowany tak, ze nieważne co się zdarzy, my mamy swoją pracę do zrobienia, na najwyższym poziomie, z najwyższą intensywnością. Niezależnie z kim gramy, nawet teraz, już po awansie. Żadnego wolnego, wczoraj już jeden trening, dziś dwa, cały czas profesjonalne podejście. To co robimy w tygodniu to odzwierciedlenie tego, co robimy w weekend. Gramy w środę, to czwartek i piątek normalnie pracujemy. Coś, z czym się wcześniej nie spotkałem.
W tej rundzie nie mieliśmy chyba ani razu dwóch dni wolnych z rzędu. Nawet w Święta, liczyliśmy, że po zwycięstwie z Sandecją w Wielki Piątek, dostaniemy tę wolną sobotę i niedzielę, ale nie, nawet wtedy w sobotę też był trening. “Jak wygracie, to dwa dni wolnego, przegracie to ani jednego dnia” – czasem trenerzy stawiają takie warunki, gdzie masz wolne “do wygrania” na boisku. U nas nie ma czegoś takiego. Mikrocykl się nie zmienia zależnie od wyników, mamy swój plan, który trzeba zrealizować, niezależnie od rezultatów.
Warto zresztą tu wspomnieć o trenerze Musiale, trenerze Janowskim, o sztabie medycznym, Marku, Damianie i Marcinie. Oni wszyscy doskonale wykonują swoją pracę. To też jest przygotowanie fizyczne, siłownia, regeneracja. Widać to po nas. Ja też trenuję indywidualnie na siłowni z Markiem Jędrzejewskim i on ma ogromny wpływ na moją postawę. Myślę, że gdyby nie on, to pewnie podzieliłbym los tych, którzy gdzieś po drodze z III ligi do Ekstraklasy opuścił Łódź.
MICHAŁ KOŁBA
spisał JO
Fot. Newspix, FotoPyK
Fot. główne ŁKS Łódź