Fabio Quagliarella zdobył dziś kolejną w tym sezonie, już 22 bramkę dla Sampdorii, zapewniając drużynie Linettego i Bereszyńskiego triumf w derbach Genui. Tym samym weteran włoskich boisk pozostaje głównym kandydatem do korony króla strzelców Serie A. Wciąż nie odpuszczają mu jednak Polacy, depcący po piętach napastnikowi Sampy w ramach zajadłej grupy pościgowej. Co prawda Krzysztof Piątek wczoraj nie zapunktował przeciwko Lazio, lecz z nawiązką wynagrodził nam dziś tę posuchę Arkadiusz Milik, w fenomenalnym stylu pokonując bramkarza Chievo strzałem z dystansu. To siedemnasty gol Arka w bieżących rozgrywkach. Strata do Quagliarelli jest już spora – ostatecznie do końca sezonu tylko sześć meczów – lecz jeden hattrick Milika może tutaj jeszcze sporo namieszać, więc szans na końcowy sukces mu tak zupełnie nie odbieramy. Choć są one – trzeba przyznać – niewielkie.
Jak obecnie wygląda sytuacja w czołówce najlepszych strzelców włoskiej ekstraklasy?
22 bramki – Fabio Quagliarella (+ 8 asyst) – gol co 122 minuty
21 bramek – Krzysztof Piątek (bez asysty) – gol co 120 minut
20 bramek – Duvan Zapata (jeden mecz mniej; + 5 asyst) – gol co 114 minut
19 bramek – Cristiano Ronaldo (+ 8 asyst) – gol co 118 minut
17 bramek – Arkadiusz Milik (+ 2 asysty) – gol co 115 minut
Jutro swoje spotkanie rozegra Atalanta, która podejmie przed własną publicznością Empoli. Jest zatem całkiem prawdopodobne, że Duvan Zapata poprawi swój dorobek i dogoni Piątka czy też nawet Quagliarellę. Choć pierwszy mecz między tymi ekipami zakończył się zwycięstwem Empoli, które pokonało faworyzowanego przeciwnika 3:2, a kolumbijski super-snajper boisko opuścił już w przerwie, rzecz jasna bez gola na koncie. No i Empoli, w przeciwieństwie na przykład do Chievo, wciąż ma jeszcze spore szanse by utrzymać się w Serie A, więc na pewno postawi jutro trudne warunki rywalom. Walczą o ligowy byt.
Aczkolwiek marząca o występach w Champions League Atalanta po prostu musi takie spotkania wygrywać, więc trudno tu akurat węszyć niespodziankę. Zwłaszcza, że gospodarze jutrzejszego meczu naprawdę wiedzą, jak stłamsić przeciwnika. Choćby Piątek może zazdrościć Zapacie bycia trybikiem w tak wspaniałej, ofensywnej machinie. Z kolei Quagliarelli może zazdrościć przywileju wykonywania jedenastek, bo w Milanie polski snajper nie jest niestety pierwszy na wszystko. Wczoraj gola z karnego dla Rossonerich zdobył Franck Kessie.
A poza wspomnianym meczem drużyny z Bergamo – jak wyglądają ligowe terminarze czołowych napastników?
Quagliarella (Sampdoria): Bologna (17., w), Lazio (8., d), Parma (14., w), Empoli (18., d), Chievo (20., w), Juventus (1., d).
Piątek (Milan): Parma (14., w), Torino (7., w), Bologna (17., d), Fiorentina (10., w), Frosinone (19., d), Spal (13., w).
Zapata (Atalanta): Napoli (2., w), Udinese (16., d), Lazio (8., w), Genoa (15., d), Juventus (1., w), Sassuolo (11., d).
Ronaldo (Juventus): Fiorentina (10., d), Inter (3., w), Torino (7., d), Roma (5., w), Atalanta (6., d), Sampdoria (9., w).
Milik (Napoli): Atalanta (6., d), Frosinone (19., w), Cagliari (12., d), Spal (13., w), Inter (3., d), Bologna (17., w).
Poza tym – Milik i Cristiano wciąż grają w europejskich pucharach (choć Napoli chyba już niezbyt długo), a Piątek i Zapata dalej wojują o Puchar Włoch.
Jeżeli wgryźć się w ten terminarz, to szanse Milika wcale nie wyglądają tak źle, jak mogłoby to wynikać ze straty do lidera. Przed Napoli kilka spotkań z ligowymi słabeuszami, a na dodatek Arkadiuszo co i rusz w tym sezonie udowadnia, że wcale nie potrzeba mu tak wiele do szczęścia i zdobywa naprawdę nieoczywiste bramki. Ze stałych fragmentów gry, z dystansu. To nie jest lis pola karnego w stylu Zapaty, który najchętniej wbija futbolówkę do siatki głową z kilku metrów.
Milik już sześć trafień w bieżących rozgrywkach zanotował zza szesnastki, czego nie dokonał żaden inny zawodnik w Serie A. To naprawdę imponująca statystyka.
– Bramka Milika nas odblokowała – powiedział Carlo Ancelotti po dzisiejszym meczu z Chievo. – Do meczu podchodziliśmy z wielką ostrożnością. Nie chcieliśmy się za bardzo rozluźnić. (…) Milik nie zagrał ostatnio z Arsenalem, bo chcieliśmy skorzystać z naszych szybkich zawodników. Ale jego liczby są imponujące. Przed letnim oknem transferowym nie powinno być już spekulacji o potrzebie sprowadzenia nowej dziewiątki do Neapolu.
Ta bramka bez wątpienia miała dla Polaka szczególnie znaczenie. Jeżeli dodać do tego jej urodę, mamy prawdziwą demonstrację ze strony Arka, który ewidentnie nie był zadowolony, że Carletto zrezygnował z niego w meczu z Arsenalem. Dał temu wyraz wprost.
– Nie będę ukrywał, że byłem rozczarowany, aczkolwiek zaakceptowałem tę sytuację, bo tak zdecydował trener. Wiadomo że żaden zawodnik nie chce być na ławce i sportowa złość zawsze się pojawia – mówił Milik w rozmowie z reporterem “Polsat Sport”. – Chciałbym zawsze grać bez względu na to czy zespół wygrywa, czy przegrywa. Zawsze chcę być z drużyną i czuć się jego częścią, grając od początku.
Dzisiejszy gol Milika miał więc znacznie potrójne.
Po pierwsze – jego trafienie podwyższyło wynik na 0:2 co praktycznie na dobre zabezpieczyło wynik dla Napoli, które dzisiaj zaprezentowało się generalnie z paskudnej strony. Neapolitańczycy wygrali rzecz jasna gładziutko, lecz pokonali rywala nakładem sił tak niskim, że aż balansowali na cienkiej granicy przyzwoitości w swoim człapaniu. To tylko dowodzi, jak bardzo trzeba się dzisiaj postarać, by zgubić punkty z Chievo. A dwa pozostałe znaczenia? Po zwycięstwie Napoli wciąż pewnym scudetto nie może być Juventus.
No i samo Chievo zostało już zdegradowane na amen, choć akurat na klubie Mariusza Stępińskiego i Pawła Jaroszyńskiego można było z dużą dozą prawdopodobieństwa stawiać krzyżyk już przed sezonem.
Sporo się plotkuje, że po tego pierwszego jednak skusi się jakiś klub z Serie A i Mariusz zostanie we włoskiej ekstraklasie nawet pomimo spadku drużyny z Werony. Gorzej wygląda sytuacja z leczącym obecnie uraz Jaroszyńskim. Gdy Paweł gra, zazwyczaj prezentuje się znośnie, ale z drugiej strony boczny obrońca swój ostatni mecz ligowy wygrał jeszcze w barwach Cracovii. W Serie A zagrał dotychczas 27 razy, punktując ze średnią 0.30 na mecz. Zero goli, zero asyst. Raczej nie będzie to zbyt łakomy kąsek na rynku transferowym.
***
Skoro już o Juventusie mowa – wcale nie tak optymistycznie rysują się szanse Cristiano Ronaldo na tytuł capocannoniere. Przed Juve szereg trudnych spotkań, ale trudno się spodziewać by obciążano w nich szczególnie Portugalczyka. Mają w Turynie kim grać, bo formą na szpicy błyszczy hiper-utalentowany Moise Kean, który strzela w Serie A gola co 50 minut. A na zdrowie CR7 lepiej przezornie chuchać i dmuchać, bo przecież jego bramki mają zapewnić Turynowi upragnioną Ligę Mistrzów. Scudetto formalnie wciąż nie należy jeszcze do Starej Damy, lecz to po prostu kwestia czasu. Nikt już Juventusowi mistrzostwa nie zabierze.
Kłopot wszystkich chętnych na koronę króla strzelców jest jednak taki, że to obecny lider klasyfikacji ma chyba najprzyjemniejszą robotę w ostatnich kolejkach. Na dodatek Sampdoria swój ostatni mecz w lidze gra z Juventusem – dla Quagliarelli byłoby chyba wymarzonym scenariuszem, żeby właśnie przeciwko Bianconerim, w wieku 36 lat zostać najlepszym strzelcem w Serie A.
Czy polscy napastnicy pokrzyżują mu te cudowne plany? Cóż, Krzysztof Piątek ma na to nadal spore szanse, choć Włosi spory potencjał widzą też w przyczajonym Zapacie. Arek Milik jest mimo wszystko w tyle. Ale dla niego – biorąc pod uwagę perypetie zdrowotne – samo zbliżenie się tak szybko do granicy 20 goli w sezonie ligowym jest chyba nawet czymś równie wielkim co tytuł “capocannoniere”.
Chievo 1:3 Napoli
90′ B. Cesar – 15′, 81′ K. Koulibaly, 64′ A. Milik
Sampdoria 2:0 Genoa
3′ G. Defrel, 53′ F. Quagliarella
fot. NewsPix.pl