– Wśród rozpoznawalnych Polaków zainteresowanie pracą w Legii wyraził Piotr Nowak, ale nie jest brany pod uwagę – pisze “Przegląd Sportowy i podaje najpoważniejsze kandydatury na trenera Legii. Czyli Henninga Berga, Thorstena Finka i Michaela Skibbe. Co poza tym dziś w prasie? Dużo dobrego czytania – przede wszystkim wywiadów.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Southampton kontra Liverpool, czyli trochę myślenia życzeniowego – oby Bednarek poszedł drogą van Dijka. Póki co musi się zadowolić pochwałom od trenera Hasenhuttla.
Odkąd wskoczył do jedenastki, jest najlepszym obrońcą Świętych. – Od mojego pierwszego meczu Jan pokazuje wielkie umiejętności – chwalił go menedżer. – Jest bardzo agresywny w pojedynkach w pozytywnym znaczeniu i zachowuje spokój w rozegraniu. Dodatkowo zabiera na boisku głos i często daje rady partnerom. Ma wszystkie cechy dobrego stopera. Wykonał ogromny krok do przodu, bardzo się rozwinął, co pomaga też drużynie – dodawał.
Michał Pol pisze o “Solskjaerach ekstraklasy” – czyli felieton po zwolnieniach Nawałki i Pinto.
Gdzie nie spojrzeć w Europie wygrywają trenerzy psychologowie, pełni empatii, umiejący zarządzać ludźmi, wchodzący z nimi w głębokie relacje. Zdający sobie sprawę, że sukces zaczyna się od właściwej atmosfery. Najdobitniej pokazuje to natychmiastowa reaktywacja Manchesteru United przez Ole Gunnara Solskjaera po pozbyciu się Jose Mourinho. Norwega, który lecąc z Oslo do Manchesteru, pamiętał, żeby kupić na lotnisku czekoladki dla wieloletniej recepcjonistki w klubowym ośrodku. Zamordyzm już dziś się nie sprawdza, a jeśli to z ludzką twarzą Stanisława Czerczesowa, który wymaga, dyscyplinuje, ale i potrafi przytulić.
“Liga przypadku”, czyli trochę o tym, jak bardzo brakuje logiki i jakichś sensownych mechanizmów w ekstraklasie.
W Polsce nie udało się wypracować naturalnego łańcucha pokarmowego. Nie ma producentów, konsumentów pierwszego i wyższych rzędów. Każdy jest jednocześnie producentem i konsumentem. Każdy miałby ambicje szkolić młodzież, grać w górnej ósemce, a najlepiej w pucharach i sprzedawać zawodników za granicę. Pieniądze z 10 najdroższych transferów w historii ligi trafiły do 6 różnych klubów. Piłkarze poczuli, że nie ma najmniejszego sensu przechodzić z klubów słabych do średnich i ze średnich do mocnych, bo i tak z każdego można równie łatwo wypromować się za granicę
Ciekawy tekst Michała Treli – to, że liga jest emocjonująca, zacięta i bez wyraźnych liderów, jest oznaką słabości ekstraklasy.
Przewidywalność czołówki to domena nie tylko najsilniejszych lig, ale i tych porównywalnych do polskiej. Praktycznie każdy z krajów ma przynajmniej jeden okręt flagowy, który jest w stanie rok w rok dominować nad konkurencją. Gdy spojrzy się na liczbę mistrzostw które zdobyła w ostatniej dekadzie Legia, można odnieść wrażenie, że warszawianie zdominowali ekstraklasę. W rzeczywistości jednak, w zdecydowanej większości sezonów musieli drżeć o tytuł do końca. Nie jest przypadkiem, że ostatnia polska drużyna, która była w stanie namieszać w Europie, czyli Wisła Kraków z pierwszej dekady XXI wieku, zwykle sięgała po tytuł na kilka kolejek przed końcem.
Legia szuka trenera poza Polską – póki co wyłoniły się trzy najpoważniejsze kandydatury: Henning Berg, Thorsten Fink i Michael Skibbe.
Mechanizm jest zawsze ten sam. Gdy tylko Legia ogłasza, że rozstaje się z trenerem, w tym przypadku z Ricardo Sa Pinto, rusza lawina propozycji i reklamowania wszelkiej maści kandydatów na szkoleniowca. Do skrzynki mejlowej wpadają CV mniej i bardziej poważnych nazwisk. Wśród rozpoznawalnych Polaków zainteresowanie pracą w Legii wyraził Piotr Nowak, ale nie jest brany pod uwagę.
Niezła rozmówka z Michałem Nalepą. O Lechii, Węgrzech, ale i o tym, że mógł zostać… hokeistą.
– Byłem zapatrzony w brata starszego o pięć lat. Rafał na początku wybrał hokej i całkiem dobrze mu szło. Jeździłem na jego treningi i gdy kończył zajęcia, wychodziłem na lód, ślizgałem się w zwykłych butach. Po pewnym czasie Rafał doszedł jednak do wniosku, że woli piłkę nożną. Postawił na nią, więc i ja zamieniłem lodowisko na murawę. Chodziłem za nim na boisko i często grałem w piłkę ze starszymi.
Michał Probierz dzieli się swoimi wnioskami i obserwacjami po wizycie w Slavii Praga i Viktorii Plizno.
– Moją uwagę szczególnie przykuło, z jaką dbałością traktowane są wszystkie detale, bez znaczenia, czy chodzi o pierwszy zespół, czy juniorski. Na przykład drużyny od U-16 do U-21 do dyspozycji mają pięć boisk. Każde z naturalną nawierzchnią, utrzymane w doskonałym stanie. W Polsce chyba nigdzie, poza Zagłębiem Lubin, nie trenuje się na takich murawach – mówi Probierz, który od lat walczy i apeluje, by kluby mocniej zainwestowały w infrastrukturę do treningów. Nie zgadza się przy tym z argumentami, że Slavia nie może być dla nas przykładem, bo tam dzięki bogatym chińskim właścicielom możliwości są praktycznie nieograniczone.
Rozmowa z Sebastianem Kowalczykiem z Pogoni. O dorastaniu, testach w Hercie, Pogoni, ale nas urzekł też fragment.
Całe życie grałem ze starszymi, więc kumple z zespołu zapraszali mnie na imprezy i miałem mamie za złe, że mnie nie puszczała. Nie zapomnę pierwszego sylwestra, na który mogłem się wybrać. Miałem z 16 lat. Kolega, którego znałem z Salosu, miał domek, zorganizował zabawę. A ja dostałem czas od 18 do 23. I 23. wybiła, a ja ściągam kurtkę z wieszaka i zbieram się do domu. Chłopaki zaraz pytają: „Młody, gdzie ty?!”. A ja kaptur na głowę i w swoją stronę. Przyjechałem zapłakany i do mamy z pretensją: „Jak mogłaś mi to zrobić?!”. Dzisiaj wiem, że miała rację. Bo jakbym złapał bakcyla na imprezy, to kto wie?
I kolejna rozmowa – tym razem z Markiem Szkolnikowskim, dyrektorem TVP Sport. Sporo o Ekstraklasie w telewizji publicznej. Szkolnikowski tłumaczy m.in. że warunkiem pokazywania meczów danej drużyny w tym sezonie jest atrakcyjność gry.
Od czego jeszcze zależy wasz wybór?
Kilku czynników. Wspomnianej wewnętrznej analizy, ale także specjalnego algorytmu czy ramówki. Mamy system tzw. picków (wyborów) – pierwszego, drugiego i trzeciego. Dobieramy mecz pod fakt, czy może być on pokazany na antenach głównych – TVP 1 i TVP 2 – lub wyląduje w ramówce TVP Sport. Nasz kanał sportowy jest otwarty, ale pod względem praw można porównać go do premium. Czasem pokazujemy ważne wydarzenia równolegle. Jak ostatnio, gdy mecz ekstraklasy był w TVP 2, a Formuła 1 na TVP Sport. Z kolei Wisła – Piast to w teorii spotkanie trzeciego wyboru, ale nam odpowiada najbardziej – pod względem terminu i atrakcyjności futbolu prezentowanego przez oba zespoły.
Aleksandar Bjelica z Korony tłumaczy m.in. dlaczego w Oostende został odstawiony od składu.
Deklaracja trenera, choć jasna, nie zniechęciła Bjelicy. Serb zarzeka się, że na treningach robił wszystko, by znów wskoczyć do składu. To nie wystarczyło, a w kolejne tarapaty wpadł właśnie w trakcie zajęć. – Nie zrozumiałem jednego ćwiczenia. Zapytałem, dlaczego je robimy i w odpowiedzi usłyszałem, że nie jestem profesjonalistą – wspomina. Następny mecz oglądał z trybun.
Mamrot utrzymał posadę, ale przed nim dwa cele – ograć Zagłębie Sosnowiec w lidze, a następnie Miedź w Pucharze Polski.
Jeszcze przed meczem nie tylko fanów Jagiellonii nurtowało pytanie, czy kostucha grasująca od kilku dni ścinając kosą głowy kolejnych szkoleniowców, zapuka też do gabinetu Ireneusza Mamrota. Ale prezes Cezary Kulesza nie rzucił trenera na pożarcie. Ten ma umowę do końca sezonu z opcją przedłużenia o rok, lecz wyłącznie od klubu zależy, czy klauzula zostanie uruchomiona.
Leszek Ojrzyński wraca do Płocka. Z werwą i nowymi nadziejami, ale i ze złymi wspomnieniami.
W sezonie 2007/08 jako młody trener dostał szansę prowadzenia Nafciarzy w II lidze i obiektywnie rzecz ujmując, nie spisał się najlepiej. Pracował w klubie zaledwie sześć miesięcy (od 19 listopada 2007 do 30 kwietnia 2008) i pożegnano się z nim przed końcem sezonu. Twarda ręka trenera Leszka Ojrzyńskiego ma obronić ekstraklasę dla Płocka. bilans w Płocku zatrzymał się na trzech wygranych, remisie i pięciu porażkach (bramki: 9–16). Teraz taki dorobek może nie dać wiślakom utrzymania.
Rozmowa Izy Koprowiak w piątkowym “PS” i już wiemy, że będzie perełka. Tym razem “Chwila z…” Pawłem Bochniewiczem, który opowiada o odporności na krytykę, postrzeganiu zawodu piłkarza i… o uzależnieniach od gier.
Bo to uzależnienie.
Tyle, że często ignorowane. W naszym środowisku łatwo się wciągnąć, bo początkowo wydaje się to całkowicie niegroźną rozrywką. Szczególnie gdy wyjedzie się samemu za granicę. Pewnie 20 lat temu piłkarze wychodzili na imprezy, ale teraz jesteśmy pod obserwacją, to ryzykowne, a przede wszystkim przy obecnych obciążeniach nie da się funkcjonować bez dodatkowych treningów i regeneracji. Gry wydają się bezpieczne, przecież siedzisz w domu. Najmocniej pochłonęły mnie, kiedy mieszkałem w Hiszpanii. Byłem tam sam, bez Ali, która studiuje w Zielonej Górze.
“SPORT”
Jesus Jimenez na początku sezonu część dostarczał powodów do szyderki, ale dziś jest jednym z najlepszych asystentów w lidze.
– W Hiszpanii nie mogłem o sobie powiedzieć, że jestem stuprocentowym profesjonalistą. Jest ogromna różnica, gdy występujesz w lidze złożonej z półprofesjonalnych drużyn czy też amatorskich – mówi Jimenez. – Gdy jako dziecko biegałem po boisku wraz z bratem i kolegami marzyłem, żeby zawodowo grać w piłkę. Górnik pomaga mi spełnić to marzenie i tutaj czuję się prawdziwym piłkarzem.
Wiosenna przemiana Zagłębia Sosnowiec to zasługa trenera przygotowania fizycznego z Bundesligi?
Świetne przygotowanie fizyczne to w ogromnej mierze zasługa Thomasa Klimmecka, który na co dzień pracuje z piłkarzami Bundesligi. Został przez Zagłębie zatrudniony na czas obozu przygotowawczego i wykonał swoją robotę znakomicie. – To jest nasza przewaga i musimy ją maksymalnie wykorzystać w decydującej fazie sezonu – oznajmia Ivanauskas.
Żarko Udovicić wyjaśnia tajemnice swojej ostatniej cieszynki.
Po strzelonych bramkach długo manifestował pan radość. Pod meczowym trykotem miał specjalną podkoszulkę z podobizną bliskiej osoby. Komu dedykowany były te gole?
– Mojemu wujkowi. To Predrag Nikolić. Zmarł trzy tygodnie temu. Przed meczem z Lechią Gdańsk byłem w Serbii na jego pogrzebie. Był bardzo bliską mi osobą. Uważałem go za drugiego ojca. Niemal codziennie rozmawialiśmy. Wujek nie był piłkarzem, ale zawsze był blisko futbolu.
Euzebiusz Smolarek został nowym prezesem Polskiego Związku Piłkarzy, a jego priorytetem jest stworzenie systemu emerytur sportowych.
Główny nacisk położy pan w pierwszym okresie na pracsę nad wdrożeniem systemu emerytur sportowych?
– Chcemy zrealizować wiele projektów, a nie tylko zadbać o fundusz emerytalny dla piłkarzy, który jednak na dziś uważamy za najważniejszy. Dla zawodników emerytura sportowa to fajna sprawa. Dla społeczeństwa i dla kibiców chyba też zresztą jest istotne, żebyśmy nie zostawili zawodników w wieku 35 lat na lodzie, z rozterką co będą robić dalej. Chcemy, aby każdy mógł zbudować drugą karierę po zakończeniu tej sportowej i wcześniej o tym pomyślał.
Rozmówka z Bogdanem Kłysyem, prezesem Podbeskidzia Bielsko-Biała. M.in. o zmianach w pionie sportowym niedawnego ekstraklasowicza.
O ile w ekstraklasie obecność dyrektora sportowego w klubie jest normą, o tyle w I lidze niekoniecznie. Czy, kiedy i kto zajmie miejsce Andrzeja Rybarskiego, z którym się pan pożegnał?
– Aktualnie rozmawiam z dwoma potencjalnymi kandydatami na stanowisko dyrektora sportowego Podbeskidzia. Rozważam jednak też taką możliwość, że nie będzie dyrektora. Że pełną odpowiedzialność za wyniki sportowe i kierunki transferowe weźmie na siebie trener, w porozumieniu z komitetem transferowym. Znajdzie się w nim kilka osób, z którymi będziemy konsultować wszystkie sprawy.
“SUPER EXPRESS”
Krzysztof Bulzacki, były piłkarz ŁKS-u i reprezentacji, chwali łodzian za ich marsz w stronę Ekstraklasy.
Jako były reprezentacyjny stoper pewnie zwraca pan uwagę na grę obrońców?
– Imponuje mi szczególnie młody Jan Sobociński. Co prawda drobne błędy jeszcze popełnia, ale posiada ogromny potencjał. Mimo tak młodego wieku już prezentuje się solidnie, a będzie jeszcze lepszy. ŁKS będzie mieć wielką pociechę z tego stopera.
Rozmówka na trzy pytania z Radosławem Cierzniakiem po meczu z Jagiellonią.
Z Jagiellonią obronił pan rzut karny. W ogóle to pana ósmy występ i piąty z czystym kontem.
– Po to stoję w bramce, aby pomagać w trudnych momentach. Cieszę się, że zagraliśmy na zero z tyłu, a ja się do tego przyczyniłem. Jednak nie róbmy wielkiej sprawy, że nagle obroniłem karnego i nie wiadomo, co się stało. Naprawdę nie latam, nie odrywam się od ziemi.
“GAZETA WYBORCZA”
W wydaniu głównym nie ma nic o sporcie, ale w dodatku poznańskim ciekawa rozmowa z Bartłomiejem Farjaszewskim, czyli człowiekiem, który przyjął Wartę z rąk rodziny Pyżalskich.
Kupił pan klub piłkarski i przez pół roku odmawiał wywiadów. Kibice myśleli, że jest pan figurantem.
– Nie przyszedłem do Warty dla rozgłosu. Współpracownicy często zwracają mi na to uwagę. Gdy unikam kamer mówią: „Przecież kupiłeś klub piłkarski. A po co się kupuje klub piłkarski? Dla szpanu!”. Wiem, że ja trochę do tego nie pasuję, ale nie przeszkadza mi to. Nie mam potrzeby brylowania, nie mam profili w social mediach. Czasami pracownicy w klubie pytają mnie, czy wydrukować mi internet, bo naprawdę nie śledzę żadnych komentarzy. Skupiam się na pracy. Natomiast bardzo szanuje i liczę się z opiniami, które przekazują mi kibice.
fot. FotoPyk