Pewnie wielu myślało, że Ajax pokaże swoją klasę na Santiago Bernabeu, ale wystarczy to tylko do lekkiego pozawracania głowy Realowi, w najlepszym razie do postraszenia Królewskich. Owszem, Ajax grał dobrze w pierwszym meczu, ale Real to jednak Real, doświadczona bestia, która przecież i tamten mecz wygrała. Scenariusz tylko moralnych zwycięzców był więc dość prawdopodobny.
Jednak Ajax wziął ten scenariusz w garść, podarł, wyrzucił do śmietnika, a śmietnik podpalił.
I ORŻNĄŁ KRÓLEWSKICH 4:1 NA ICH OBIEKCIE!
Rany, jak drużynę z Amsterdamu się obserwowało. Nie znajdziemy innego słowa: to wyglądało przezajebiście. Piłka chodziła po sznurku, była fantazja, był pomysł. Było wszystko. Jesteśmy zakochani, naprawdę, trudno nawet wymyślić, od czego tu zacząć. Może od bramki na 2:0? Tadić mija ruletą (!!!) przeciwnika, zagrywa do Neresa, ten dostaje piłkę w szesnastce, zostawia Courtois na jagodach i pakuję bramę. Gol na 1:0? Też architektem jest Tadić, który napędza kontrę, puszcza podanie Ziyecha, a ten idealną pasówką pokonuje belgijskiego bramkarza. Cholera, trudno nie zakochać się w zespole, który gra tak, a jeszcze przy pierwszym ciosie przypomina nam Stadion Narodowy, bo bramka Mili z Niemcami była bardzo podobna.
Pisaliśmy tylko o konkretach Ajaksu z pierwszej części, ale zachwycać można było się w każdej sekundzie. Frenkie de Jong miał piłkę na swojej połowie i samym balansem ciała doprowadził Viniciusa do upadku, a Modricia zostawił w tyle. Poza tym mógł Ajax prowadzić wyżej, ale Courtois bronił uderzenie Ziyecha w długi róg, z kolei Neres swoim lobem przestrzelił (choć akurat tam mógł być spalony).
W każdym razie: Ajax czarował. Każdy z tych gości wyglądał, jakby mógł wiązać nogami krawaty. A przecież kierownikiem tej orkiestry był 30-letni Tadić, który angielskich boisk jednak nigdy nie podbił. Niewiarygodne. A Real? Był dużo bardziej toporny, schematyczny. Nudniejszy. Jasne, nie można zapomnieć Królewskim uderzeń w obramowanie bramki Onany w wykonaniu Bale’a i Varane’a, natomiast naprawdę przyjemnie oglądało się tylko jedną drużynę. Realowi ten mecz się nie układał, a jeszcze musiał pogodzić się ze stratą Lucasa i Viniciusa, którzy załamani z kontuzjami opuszczali murawę.
Jeśli ktoś się spodziewał, że Królewscy jednak się podniosą i znów udowodnią, że Liga Mistrzów to ich rozgrywki, nic z tych rzeczy. Nie ma już Ronaldo, nie było Ramosa, który mógłby w swoim stylu kąsać po rzutach rożny. To już nie ta drużyna. Inna, gorsza, a Ajax to wykorzystał. Na 3:0 podwyższył nie kto inny jak Tadić, przymierzając idealnie po widłach. Tu mieliśmy ogromną kontrowersję – czy piłka wyszła wcześniej na aut po wślizgu Mazraoui? Dotąd nie wiemy i pewnie sam arbiter razem z VAR-owcami też nie. Zabrakło kamery z góry, wszystkie inne pokazywały raz tak, raz tak, nigdy nie rozwiewając wątpliwości. A skoro tak, zdecydowano, że wątpliwości trzeba rozwiać chwilowo na korzyść atakujących. 0:3. Nokaut.
Real próbował się podnieść i złapał mały kontakt, kiedy idealnie uderzył Asensio, ale co stało się kilkadziesiąt sekund później, potwierdziło tylko magię przyjezdnych. Piłkę z boku boiska przy okazji wolnego miał Schoene, jednak nie zdecydował się na dośrodkowanie. Nie, facet po prostu pieprznął bramkarzowi Realu za kołnierz i piłka wpadła po długim słupku. Real nie miał prawa się w takiej sytuacji podnieść.
I się nie podniósł. Stwarzał jakieś sytuacje, Ajax momentami bronił się dramatycznie, lecz nawet jakby coś Królewskim wpadło, nic by to nie zmieniło. Bohater musiał być w tym meczu jeden. Wygrała drużyna głodna sukcesu, świeża, która nie zna pojęcia marazmu. Real po pierwsze wygląda dziś na zespół syty poprzednimi latami, ale też zwyczajnie dużo słabszy. W dużej mierze brakuje tej drużynie impulsu do walki, takiej dziecięcej radości z gry w piłkę. Druga żółta kartka dla Nacho w końcówce była tylko potwierdzeniem tej frustracji i bezsilności.
Ajax wspomnianą radość z gry ma. I my, oglądając tę ekipę, też ową radość odnajdujemy. A coś nam mówi, że przy okazji meczów Ajaksu w Lidze Mistrzów jeszcze parę razy się w tym sezonie uśmiechniemy.
Real Madryt – Ajax 1:4
Asensio 70′ – Ziyech 7′ Neres 18′ Tadić 62′ Schoene 72′
Fot. Newspix