Mauro Icardi. W ostatnich dniach w czarno-niebieskiej części Mediolanu mówi się wyłącznie o Argentyńczyku. Jego kontrakt, rzekoma kontuzja, zachowanie małżonki-menadżerki Wandy Nary… No tak, trochę się tego nazbierało. W efekcie zespół z planem na zajęcie miejsca premiowanego bezpośrednim awansem do Ligi Mistrzów został pozbawiony serca, płuc i głównej strzelby. Z uwagi na wcześniejszy epizod w Sampdorii, o Maurito pisano jak o wspólnym mianowniku między Interem a genueńczykami. Jednak ostatecznie to aktualny zespół napastnika – ku naszemu zaskoczeniu – dał sobie radę i na Giuseppe Meazza pokonał Sampę.
Zastępca (a może i niedługo nawet następca) Icardiego, Lautaro Martinez, swoim strzałem dał pierwszy sygnał ostrzegawczy defensywie Marco Giampaolo. Jeden z obrońców gospodarzy posłał dalekie podanie, mijające wszystkie linie Sampy, następnie futbolówkę wypuściła sobie właśnie dziesiątka Interu, jednak jej uderzenie powstrzymał Emil Audero, golkiper wypożyczony do Genui z Juventusu. Nerazzurri mieli generalnie przewagę, dobrze funkcjonował pressing zakładany już pod polem karnym ekipy w białych trykotach. Co prawda, dosłownie na trzy-cztery minuty Sampdoria przebudziła się, ale to by było na tyle.
Nawet podobały nam się boiskowe poczynania podopiecznych Spallettiego. Tak jakby Luciano wymienił im dawno wyczerpane baterie na nowiutkie Duracelle. Śmigali po murawie jak królik w reklamie tego produktu. Do świetnej formy z jesieni nawiązał Marcelo Brozović. Matteo Politano raz po raz uciekał rywalom. Po którymś takim sprincie został wycięty równą z trawą przez Karola Linettego, który notował zresztą całkiem udane zawody. To po jego podaniu genueńczycy mieli najlepszą sytuację w pierwszej połowie, ale wówczas przestrzelił Riccardo Saponara. Po wspomnianym wślizgu otrzymał Polak otrzymał natomiast żółtą kartkę, dziesiątą w obecnych rozgrywkach. Karol nie przebiera w środkach, gdy trzeba zatrzymać przeciwnika. Stara szkoła.
Inter grał nieźle, ale brakowało albo ostatniego podania, albo lepszego wykończenia. W efekcie na przerwę oba zespoły schodziły z zerowym dorobkiem w ofensywie.
Drugą odsłonę spotkania na Meazza świetnie zaczęli, a jakże, gospodarze. Kapitalną okazję miał Lautaro Martinez, po niebywałym bałaganie w szesnastce Sampy. Wzdłuż bramki podał Ivan Perisić, Argentyńczyk najpierw nie trafił w piłkę, potem oddał uderzenie, ale trafił w Murru, futbolówka przeleciała dalej i ostatecznie wpadła do koszyczka Audero.
Potem przez kilkanaście minut nic się nie działo. Ale nie to, że jakieś strzały niecelne. Po prostu nic. Nie sądziliśmy, iż kiedykolwiek jeszcze to powiemy, ale… to wejście Antonio Candrevy rozruszało nam spotkanie na nowo. Najpierw wpadł długo wyczekiwany gol dla Interu. Ivan Perisić wjechał stroną Bartka Bereszyńskiego jak w masło, standardowo dla siebie podał do środka, gdzie Danilo D’Ambrosio wbił piłkę do siatki. Na odpowiedź gości czekaliśmy 120 sekund. Linetty świetnie zachował się w polu karnym Handanovicia, leżąc już na murawie wyłuskał futbolówkę i, dosłownie, pchnął ją do przodu. To dziwne podanie przejął Gabbiadini, który na boisko wszedł dosłownie minutę wcześniej i akcję wykończył. Uff, 1-1, a to bynajmniej nie był koniec emocji.
Wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że Radja Nainggolan wraca do wielkiej formy. Dzisiaj harował jak wół, dawał dużo w ofensywie. Wszyscy w Interze czekają na takiego Belga w każdym meczu. Na potwierdzenie tego spostrzeżenia, sytuacja z 78. minuty. Korner dla Lombardczyków, wybija Lorenzo Tonelli, ale wprost pod nogi byłego zawodnika Romy. Pomocnik nie bawi się w żadne przyjmowanie, układanie. Uderza, jak idzie. I trafia obok bezradnego golkipera, ustalając wynik spotkania.
Jak spisali się Polacy? To był dobry mecz Karola Linettego. Polak tak naprawdę wykreował dwie bardzo konkretne okazje dla Sampdorii i można powiedzieć, że to po jego podaniu padła bramka dla ekipy Giampaolo. Oczywiście, zrobił też kilka błędów, ale ostateczny bilans wyszedł na plus. Bartek Bereszyński również miał swoje dobre momenty. Musimy pamiętać jednak, iż to stroną prawego defensora reprezentacji Polski poszła akcja na 1-0, a wcześniej świetną sytuację po podaniu Perisicia zmarnował Martinez. Malutki minusik dla Bartka za to spotkanie. Szkoleniowiec zresztą zdjął go w 81. minucie, zastępując Salą.
Inter FC – UC Sampdoria 2:1 (0:0)
74′ Danilo D’Ambrosio, 78′ Radja Nainggolan – 76′ Manolo Gabbiadini
fot. Newspix.pl