Jedna kolejka, kiedy Krzysztof Piątek był zawieszony nie tylko pomiędzy Genoą a Milanem, a dosłownie zawieszony – za nadmiar żółtych kartek. Tyle wystarczyło, by w czołówce klasyfikacji strzelców Serie A doszło do zrzucenia Polaka z podium.
Walka o koronę króla strzelców w Serie A zapowiada się ciekawiej niż ta o mistrzostwo kraju. I nie tylko z naszego punktu widzenia, bo mamy Krzyśka Piątka w czubie tabeli, a Arkadiusz Milik także nie powiedział jeszcze ostatniego słowa… Oczywiście największe emocje na świecie budzi osoba Cristiano Ronaldo, co do tego nie mamy żadnych wątpliwości. Warto jednak zwrócić uwagę na najgroźniejszych przeciwników Portugalczyka.
Historię Piątka znamy wszyscy doskonale. Ba, pewnie nawet „CR7” w ostatnim czasie dowiedział się gdzie leży Dzierżoniów. Jeśli ktoś miałby jednak potrzebę poczytania o Polaku, zapraszamy w to miejsce [KLIK]. No dobra, a teraz czas na parę słów o gościach, którzy w ostatni weekend przeskoczyli naszego rodaka w klasyfikacji capocannoniere, a przy okazji dopadli Cristiano Ronaldo.
Debiut Krzysztofa Piątka okraszony golem już w sobotę w meczu z Napoli? 2,75 w LV BET
Mimo wszystko bardziej szokuje nas postawa Zapaty, bo Quagliarella już w przeszłości zdążył pokazać, że grać w piłkę potrafi. Kolumbijczyk w Serie A występuje od sześciu lat i zapracował sobie na łatkę przeciętniaka. W zasadzie nigdy nie błysnął na tyle, żeby podejrzewać go o rzeczy, których dokonuje od początku grudnia 2018 roku. Od sezonu 2013/2014 27-latek zdążył obskoczyć cztery kluby – Napoli, Udinese, Sampdorię i Atalantę. Do tej pory jego najlepszym wynikiem było jedenaście trafień w rozgrywkach ligowych w barwach Sampdorii. Na „Blucerchiati” nie zrobiło to jednak dużego wrażenia, dlatego wypożyczyli go na dwa lata do Atalanty, w której zaczął w starym stylu.
Trzynaście kolejek i jedno trafienie. Przecież gość był do odpalenia, ale Atalanta nie bardzo mogła go skreślić. Co prawda niby go tylko wypożyczyła, ale wyłożyła na stół za taką przyjemność 14 baniek. Owszem, dla angielskich klubów to zaskórniaki, ale dla Atalanty najwyższy transfer w historii klubu. Kolumbijczyk dostał więc kolejną szansę w meczu z Napoli. Wpisał się wówczas na listę strzelców, a także zapoczątkował coś niesamowitego.
Wystarczyło siedem spotkań, by Zapata zaliczył 13 trafień. Najbardziej działająca na wyobraźnię statystyka to ta, że od początku grudnia tylko trzy zespoły w Serie A zdobyły więcej goli od napastnika Atalanty – jednym z nich jest oczywiście Atalanta.
Mało tego – żaden napastnik w lidze nie fauluje tak często jak Zapata, co pokazuje, jak ciężko kolumbijczyk zasuwa w defensywie. O ile na początku sezonu można było się zastanawiać, czy Atalancie się przyda, o tyle teraz wydaje się być niezastąpiony w sezonie, w którym klub z Bergamo może celować nawet w czwarte miejsce i awans do Ligi Mistrzów.
Gdy w taki sposób jak Zapata – strzelając i nie umiejąc przestać – odblokuje się Luis Suarez, Robert Lewandowski, czy Leo Messi nikogo to nie dziwi. W ich przypadku to zwykle kwestia czasu. Tymczasem Zapata przez całą karierę w zasadzie nigdy nie dał jednego argumentu, by podejrzewać, że jest zdolny do takich rzeczy. Szczerze mówiąc jesteśmy ciekawi jak to się skończy. W jego przypadku trudno o jakiekolwiek przypuszczenia. Cóż, jak to mawiał Ferdynand Kiepski: „Są na świecie rzeczy, które się fizjologom fizjonomom nie śniły”.
Duvan Zapata strzeli 15. bramkę w lidze już w ten weekend przeciwko Romie? Kurs 1,83 w LV BET
Historia Quagliarelli jest nieco inna, ale równie niesamowita. Zwykle jest tak, że napastnik po trzydziestce im bliżej jest czterdziestki, tym strzela mniej bramek. Tymczasem Włoch (urodzony 31 stycznia 1983 roku) w poprzednim sezonie strzelił 19 bramek, a tym samym wykręcił najlepsze liczby w całej karierze. Wówczas wydawało się, że to już sufit jego możliwości, ale nic z tych rzeczy.
Dziesięć rozegranych meczów z golem bez choćby jednego spotkania posuchy. Już tylko jedno trafienie w meczu z Udinese dzieli go od wyrównania rekordu Gabriela Batistuty – 11 meczów z rzędu z bramką w Serie A. Kto by pomyślał, że 35-letni piłkarz (za tydzień 36-letni) będzie w stanie dokonać takich rzeczy? Tym bardziej że stosunkowo niedawno skończył się jego dramat, który trwał osiem lat. Napastnik musiał opuścić Napoli w 2010 roku, ponieważ dręczył go stalker, o którego istnieniu mógł powiedzieć dopiero dwa lata temu.
Oprawca, Raffaele Piccolo, był jednocześnie policjantem prowadzącym poszukiwania stalkera Quagliarelli. Najpierw wysyłał do Napoli, zawodnika, jego rodziny, dziennikarzy najobrzydliwsze oskarżenia, jakie tylko istnieją. Starał się zrobić z Quagliarelli pedofila, gangstera, narkomana, człowieka organizującego orgie na luksusowych łodziach. Potrafił też wysłać do rodziców włoskiego snajpera trumnę ze zdjęciem ich syna w środku. A potem opowiadał zawodnikowi i jego rodzinie, jak idą postępy w śledztwie. Prawda bardzo długo nie wychodziła na jaw, aż wreszcie Piccolo popełnił błąd – chcąc się jeszcze bardziej uwiarygodnić jako przyjaciel zawodnika wyznał mu, że również dostaje SMS-y z pogróżkami. Nie chciał ich jednak pokazać, tłumaczył, że zdążył je usunąć. To wzbudziło podejrzenia potwierdzone ostatecznie, gdy ojciec Fabio wybrał się do prokuratury. Okazało się, że przez pięć lat koszmaru Quagliarelli Piccolo nie wysłał choćby jednego zawiadomienia.
– Wielki ciężar został zabrany z moich barków, a to jest prawdziwy powód opuszczenia Napoli. Byłem tam bardzo szczęśliwy, ale sytuacja, jaka mnie tam spotkała, zamieniła się w jeden wielki koszmar. Nie życzę tego najgorszemu wrogowi. Nie mogłem opuścić domu, również moja rodzina nie mogła tego uczynić. Dziękuję sądowi za to, że prawda w końcu wyszła na jaw – tłumaczył piłkarz na antenie stacji Sky Sports Italia.
Z tego względu Quagliarella musiał opuścić ukochane Napoli. Historia zakończyła się 9 lutego 2017 roku we włoskim sądzie. Raffaele Piccolo został skazany na cztery lata pozbawienia wolności za szantażowanie i wymuszenia. – To jest start mojego drugiego życia, tego szczęśliwszego – powiedział wówczas Quagliarella.
I to jaki start. Dwa ostatnie sezony, gdy Quagliarella pozbył się fałszywego przyjaciela, są jego najlepszymi w karierze. Obecnie jest najskuteczniejszym środkowym napastnikiem we Włoszech, a Roberto Mancini powinien się mocno zastanowić, czy nie powołać go do reprezentacji. Owszem, zaraz będzie miał 36 lat, ale od dłuższego czasu udowadnia, że to dla niego żaden problem.
Quagliarella z golem w 11. kolejnym meczu z jego udziałem? Kurs 1,83 w LV BET
Cóż, ktokolwiek z tej czwórki zdobędzie tytuł króla strzelców Serie A, napisze piękną historię. Oczywiście najbardziej chcielibyśmy, żeby wygrał Piątek, ale historie Ronaldo debiutującego w Serie A, od zera do bohatera Zapaty, czy odrodzenia Quagliarelli także nadają się na filmowy scenariusz.
Fot. NewsPix