Reklama

Absurd gonił absurd. Na czym polega wyjątkowość Ekstraklasy?

redakcja

Autor:redakcja

23 grudnia 2018, 17:59 • 11 min czytania 0 komentarzy

Na zakończenie pierwszej ligi złożyliśmy dość obszerne podsumowanie wszystkich irracjonalnych zdarzeń, które miały miejsce na tym poziomie rozgrywkowym. Sami wiecie: pierwsza liga styl życia. Już przy pisaniu tamtego podsumowania pojawiały się jednak wątpliwości – a czy Ekstraklasa nie jest czasem jeszcze bardziej absurdalna? Cóż… Wstydu w tym starciu klas rozgrywkowych nie ma. 

Absurd gonił absurd. Na czym polega wyjątkowość Ekstraklasy?

1. Zacznijmy od najprostszej rzeczy, czyli od wyników, bo te są w sumie głównym przykładem na wysoki poziom absurdalności Ekstraklasy. I tak:

– Śląsk Wrocław w 13. kolejce wygrał 5:0 z Miedzią, by w 14. kolejce przegrać 0:3 z Wisłą Płock (grając 11 na 10!),

– jeden z kandydatów do mistrzostwa Polski, Jagiellonia Białystok, dwukrotnie dostała u siebie po 0:4 – od Śląska i od Zagłębia,

– drugi kandydat do mistrza, Legia, też dostał u siebie 1:4 – od Wisły Płock,

Reklama

– Wisła Kraków najpierw wygrywa z liderem, Lechią 5:2, potem przegrywa z 15. drużyną, Pogonią, 1:2.

I tak można mnożyć te absurdalne rezultaty, bo jaka jest w tym wszystkim logika? Żadna. Ekstraklasa to rozgrywki losowe, a tabela jest umowna. Gdyby wyniki dobierać z kapelusza, też ktoś by miał dużo oczek, a ktoś mało. Naprawdę szacunek dla tych, którzy w takich realiach zarabiają u buków. Sporo o lidze mówi sam finisz. Lech “Stracony Sezon” Poznań awansował nad Jagiellonię “To Jest Nasz Sezon” Białystok, a niedużą stratę zachowuje do nich Wisła “Daj Boże Dograć Sezon” Kraków.

2. Jak można przewidzieć, że Śląsk w jednym meczu cztery razy strzeli ze spalonego, a w innym pięć razy w poprzeczkę?!

3. Tak jak losowe są wyniki, tak losowe są zagrania piłkarzy. Czasem wyjdzie im coś niesamowitego…

Reklama

… a czasem albo kopną się we własne nogi, albo w głowę.

4. Choć trzeba przyznać, że bywają absurdy całkowicie pozytywne. Czy nie wydaje się wam bowiem właśnie wręcz absurdalne, jaką przemianę zaliczył Michał Janota? W 1. lidze liczbowo wyglądał przyzwoicie, ale właśnie: „przyzwoicie”, niewiele więcej. Pięć goli, dwie asysty. Ale już w ekstraklasie to jest pan piłkarz. Dziewięć trafień (w tym takie perełki jak z ostatniego meczu z Wisłą Płock), cztery asysty, coraz śmielsze głosy, że warto go sprawdzić w kadrze. Serio: pół roku temu komuś, kto wieszczyłby takie pochwały, wręczylibyśmy bilet w jedną stronę do psychiatryka. No, ale nie bez powodu, my tylko piszemy o piłce, a kto inny zajmuje się selekcją, graniem i trenowaniem.

5. Gdyby tylko proporcje były takie, że na 10 „Janotów” przypadał jeden Jędrych… Niestety, chyba jest odwrotnie. Naprawdę – strach spoglądać na pierwszą ligę, skoro Zagłębie Sosnowiec z takim Jędrychem awansowało do Ekstraklasy. Nie ma ten gość nic, co uprawniałoby go do gry w piłkę na tym poziomie poza wzrostem (ale przecież Romana Giertycha za same centymetry nikt jeszcze do ligi nie wziął). Ani techniki, ani zwrotności, ani poprawnego ustawienia. Masakra i absurd, że w Sosnowcu tego nie widzą.

6. Tak samo jak tego, że Cristovao może zagrał dobrą rolę w Get Out!, ale piłkarzem jest miernym. Typowym szrociarzem, który przyjeżdża do naszego kraju obniżyć już i tak niski poziom rozgrywek. A poza tym, że okazał się beznadziejnym zawodnikiem, wyszedł również na słabego człowieka, gdy zdeptał Walukiewicza, a potem miał problem z przeprosinami i wyręczyć go musiał prezes Jaroszyński.

7. Kto mógł przewidzieć, że takie warunki w tabeli i taką grę drużyny kibice Zagłębia uczczą dziesięciominutowym pokazem fajerwerków? Trochę kiedyś lataliśmy w cenach pirotechniki – z dymem poszły pewnie ze dwie pensje jednego z zawodników. Istnieje jednak szansa, że to były akurat pensje Cristovao albo Jędrycha, więc jeśli tak – kibice dobrze zrobili, przynajmniej obejrzeliśmy pięknie rozświetlone niebo.

8. A nie, wcale nie obejrzeliśmy, bo realizator nadal nie pokazuje opraw.

9. Tak bronił Górnik:

10. Tak bronił dostępu powietrza do głowy Vesović:


11. Tak bronił wolności wypowiedzi Novikovas:

22.07.2009 LODZ, AL.UNI LEBELSKIEJ 2 PILKA NOZNA, LKS LODZ -TRENING PRZYGOTOWANIA DO NOWEGO SEZONU; DRUZYNA LKS LODZ NIE OTRZYMALA LICENCJI NA WYSTEPY W EKSTRAKLASIE W SEZNONIE 2009/2010 NZ CZERWONI POKONALI ZIELONYCH W GIERCE WEWNETRZNEJ - JAKUB SKRZYPIEC (L), NERJUS RADZIUS, MARCIN ADAMSKI, TOMASZ HAJTO, MLADEN KASCELAN, DEJAN OGNJANOVIC, JAKUB BISKUP, PIOTR KLEPCZAREK, ROBERT LAKOMY (P) FOTO LUKASZ GROCHALA/ CYFRASPORT /NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Axel Springer Poland

12. Tak bronił swojej reputacji Peszko:

13. Piłkarze potrafią być więc dzbanami nie tylko na boisku, ale i poza nim. Jeszcze raz wspomniany Novikovas, który otwarcie w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego, zjechał kolegę z zespołu.

Nawet w szatni, kiedy latem przeczytał pan Chwilę z Tarasem Romanczukiem, który powiedział, że nie przeszedłby do Legii.
Arvydas Novikovas: Kłamał. Każdy z nas, gdyby dostał ofertę z Legii, to by tam poszedł. Może wyjątkiem Rafała Grzyba, bo to legenda klubu. Ale cała reszta na pewno by taką ofertę przyjęła. Zobaczyliby pieniądze i byłoby po sprawie.

Więc po co takie gadanie?
Arvydas Novikovas: No jak to po co? Dla kibiców. Ja od razu powiedziałem Tarasowi, co o tym myślę. Tak jak wcześniej powiedziałem to samo Fedziowi, który również się zarzekał, że nie podpisałby umowy z Legią.

14. W ogóle duet Novikovas-Peszko to jest wysokie stężenie absurdu, wypowiedzi Novikovasa już skomentowaliśmy, czas na zachowanie Peszkina. Polak najpierw w pierwszym meczu kolejki kopnął Novikovasa i dostał karę 10 meczów, potem przekonywał w Prosto w Szczenę, że wszyscy się na niego uwzięli, na koniec został odsunięty od pierwszego zespołu Lechii za pyskówkę z asystentem Stokowca. Prawdziwy Tour de Dzban.

15. Choć chyba Gdańsk i morze wpływają na regularne objawianie się podobnych ananasów w tamtej okolicy? Najnowszym przykładem jest oczywiście Milos Krasić, który w rozmowie z sport.pl stwierdził, że Stokowiec nie oddał szacunku jemu i jego karierze, że boiska w IV lidze były za małe, że dostał zaproszenie na obóz pierwszej drużyny Lechii… ale odmówił. Bo uniósł się honorem. Matko jedyna.

Podobała nam się więc kontra Piotra Stokowca:

– Zawsze miałem z nim dobry kontakt, ale Milos miał jedną przypadłość. Miał uczulenie na pot.

16. Trudno ocenić, czy to dzbanowatość, czy wielka charyzma, ale Dawid Kort jest pierwszym piłkarzem, który tak wyraźnie po prostu zażądał VAR-u. W meczu z Miedzią strzelił gola, sędzia mu go nie uznał, dopatrując się spalonego. Co zrobił Kort? Pokiwał palcem, wziął piłkę na środek boiska i wymusił użycie technologii. Tak się stało, ale nic to piłkarzowi nie pomogło, bo rzeczywiście był na spalonym.

17. Wydawałoby się, że absurdy ominą chociaż bodaj najważniejszy mecz rundy, starcie lidera i najbardziej ekscytującej drużyny jesieni, Lechii Gdańsk, z wieloletnim mistrzem i wracającym do formy zespołem ze stolicy, Legią Warszawa. Dwie dobre drużyny, dwóch świetnych trenerów, mnóstwo zawodników o wysokich umiejętnościach. Hit pełną gębą. I co?

– kibice Legii na kilka dni przed meczem dowiadują się, że sektor gości będzie zamknięty
– ale i tak przyjeżdżają do Gdańska
– na stadion jednak nie wchodzą
– piłkarze jednej z drużyn, słynący do tej pory z efektownej gry, postanawiają grać długie piłki na stoperów rywala
– piłkarze drugiej z drużyn, cenieni z tych samych względów, postanawiają odpowiedzieć długimi piłkami na stoperów rywala
– napastnik lidera pudłuje z trzech metrów na pustą bramkę

18. Piotr Stokowiec stwierdził, że to widowisko było dobrą reklamą ligi. Chyba, kurwa, wśród psychoterapeutów, którzy z miejsca mogli znaleźć tysiące pacjentów wśród nieszczęśników oglądających to gówno.

19. Inni trenerzy też potrafią romansować z absurdem. Zbigniew Smółka przekonywał z kolei, że gdy Arka przegrywała z Jagiellonią i remisowała z Cracovią (nie strzelając bramki w obu meczach), to grała dobre spotkania. Kiedy Pogoń dominowała w meczu z Legią i całkowicie zasłużenie sięgnęła po trzy punkty, Ricardo Sa Pinto stwierdził, że guzik prawda. – Rywale nie zasłużyli na wygraną, bo byliśmy lepsi w większości aspektów – powiedział pewny siebie Portugalczyk. Policzyliśmy wówczas: Legia była lepsza, jeśli chodzi o spalone, straty piłki, niecelna podania. Ale w sumie Pinto swojej wypowiedzi nie sprecyzował…

20. I tak naprawdę Portugalczykowi należy się oddzielny podpunkt, bo choć robi z Legią dobre wyniki, to dodaje tej lidze niepowtarzalnego posmaku absurdu. Przeszkadzają mu bannery reklamowe wokół prostokąta dla szkoleniowców. Dopytywał, czy można wyciszyć dzwony w pobliskim kościele, gdyż przeszkadzają w treningach. Psioczył na sędziów, sugerując, że ci „podejmują dziwne decyzje”. Rzucił się na Waldemara Fornalika.

NA WALDEMARA FORNALIKA!

Przecież to jak kopnąć szczeniaka w tyłek. Nie można się wściekać na Fornalika – odkąd ten nie prowadzi kadry – tak poczciwy jest to człowiek. A jednak Sa Pinto znalazł w sobie te pokłady absurdu.

21. Tak jak Michał Probierz.

Lipiec: – Chcemy walczyć o mistrzostwo Polski i zrobimy wszystko, żeby na koniec rozgrywek zająć pierwsze miejsce.

Sierpień: – Słowa o mistrzostwie Polski były na wyrost.

22. Dobra, to jeszcze raz Sa Pinto.

– Marko Vesović i William Remy nie są jeszcze gotowi na sto procent. Eduardo da Silva? Nie mam informacji, by został skreślony z listy graczy zgłoszonych do ekstraklasy – tak według portalu legia.net powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Lechem Ricardo Sa Pinto. Na kilka godzin po tym, jak do gry uprawniony został nowy nabytek Wojskowych, Andre Martins i na kilkanaście godzin po tym, jak z tego powodu z listy uprawnionych został wykreślony Eduardo.

24. Jednak nie myślcie, że tylko trenerzy i piłkarze fundują tej lidze festiwal absurdów. Im dalej zajść w korytarzach klubowych, tym więcej kwiatków można znaleźć. No bo weźmy za przykład takiego Piotra Rutkowskiego. Cóż to była za przemowa… Że on się nie podda, że Lech przygotowywał Djurdjevicia przez pięć lat, ura bura, szef podwóra.

Co się okazało: Djurdjević był tak przygotowany, że jeszcze w trakcie trwania sezonu musiał jeździć do Szkoły Trenerów. Gdy go natomiast Lech zwalniał, Rutkowskiego już przy trenerze nie było i do dzisiaj wiceprezes nie zabrał głosu na temat tego zwolnienia.

Przynajmniej zgodnie z zapowiedzią się nie poddał. Dyskusyjny jest za to temat odpowiedzialności, którą Rutkowski miał wziąć na siebie. Okazało się bowiem, że Ivan wrzucony na miny wyleciał w powietrze, a Rutkowski działa jak działał. Najwyraźniej wzięcie odpowiedzialności miało oznaczać wyznaczenie ochotnika do roli zderzaka.

25. A Zagłębie Lubin? Michał Żewłakow przekonywał na antenie Weszło.FM, że Miedziowi mają nowego trenera i przed 20 grudnia go ogłoszą. Cóż, jest 22 grudnia i owszem ogłoszono, ale fakt pozostania Bena van Daele na stanowisku pierwszego szkoleniowca. Takie wrażenie miał zrobić Holender na wszystkich – na piłkarzach, na rządzących klubem. Okej, tylko po co było zapewniać o nadchodzącej zmianie? To siedem punktów w trzech meczach zrobiło aż takie wrażenie? A może po prostu coś nie pykło z poprzednim kandydatem? Jakkolwiek spojrzeć: absurd.

26.  – Kontrakt Burdenskiego obowiązywał do 30 czerwca tego roku. Do tego czasu był na liście płac klubu mimo braku gry i treningów. Umówiliśmy się z zawodnikiem, że jego tu nie będzie przez pół roku, a potem jego kontrakt zostanie rozwiązany. To jest stricte biznesowe rozwiązanie, które jest i dla Korony, i dla piłkarza pozytywne – tak w sierpniu Krzysztof Zając, prezes Korony, tłumaczył fakt, dlaczego Burdenski pobierał kasę przez pół roku mimo że go nie było w klubie. Stricte biznesowe rozwiązanie. Może dlatego duży biznes do Ekstraklasy zagląda rzadko.

27. Jak już przy prezesach jesteśmy – chcielibyśmy coś napisać o szefie Śląska Wrocław, ale wymieniają tam władze tak często, że obawiamy się dezaktualizacji tekstu jeszcze w trakcie pisania. Pięciu prezesów w 25 miesięcy. Imponująca stabilizacja.

28. Bardziej stabilna niż stołek prezesa w Śląsku jest tylko funkcja Tadeusza Pawłowskiego, który we Wrocławiu nie był już tylko rzecznikiem prasowym i szefem marketingu. Ale jeszcze dwa-trzy sezony (czterech-pięciu prezesów) i powinien zaliczyć komplet.

29. Ale żeby nie było, że tylko krytykujemy – fajnie, że akurat Pawłowski w tym Śląsku cały czas jest. Trochę mniej fajnie, że na swoich stanowiskach dostaje po pięć minut.

30. W ogóle warto zauważyć, że pierwsza połowa sezonu była bardziej absurdalna niż jego końcówka. Najlepiej widać to na przykładzie szkoleniowców. Zaczynaliśmy sezon z Djurdjieviciem, Klafuriciem, Dźwigałą, Dudkiem i Mariuszem Lewandowskim. Teraz mamy Nawałkę, Sa Pinto czy Kibu.

31. Prezesi, trenerzy, piłkarze… O absurdy potrafią zadbać też kibice, a w opisywanym przypadku kibice i spiker Cracovii. Ci pierwsi wyzywali Jakuba Tabisza, ten drugi, by ich zagłuszyć… czytał wyniki ligi australijskiej.

32. Dobre były też derby Krakowa z udziałem dzieciaków ze szkół. Gdy okazało się, że głośniejsza jest młodzież wiślacka, z głośników poleciał doping dla Cracovii z taśmy. Szansa na sukces w wersji Pasów.

33. Ładnie pokazała się Jagiellonia, która legionistom wybierającym się do Białegostoku przedstawiła taką listę ograniczeń, że konieczne wydawało się zamalowywanie tatuaży lakierem do paznokci. Na miejscu zaś troskliwa ochrona była na tyle skrupulatna, że rozkręciła nawet protezę jednego z kibiców.

34. Kibice Legii postanowili poziomem umysłowym dorównać gospodarzom i jakimś cudem przemycili a potem spalili dwie flagi gospodarzy.

35. Wysoki poziom utrzymali też fani Wisły z transparentem “Misiek trzymaj się”. Tak, ten Misiek, który swego czasu wyrzucił Wisłę z europejskich pucharów, ten Misiek, który doprowadził do gigantycznych strat wizerunkowych i który w reportażu Superwizjera został dość szczegółowo opisany jako szara eminencja w gabinetach krakowskiego klubu w okresie, w którym długi urosły do obecnych rozmiarów.

36. Zresztą, Wiśle to poświęciliśmy osobne pięćdziesiąt absurdów tutaj.

37. Oczywiście Wisła na tym się nie zatrzymała i obecnie czeka w napięciu na przelew dwunastu baniek od “Pana Skośnookiego”, jak określił go prezydent Majchrowski.

38. Lech Poznań, bodaj największe rozczarowanie rundy, na jej koniec pojedzie do Sosnowca, walnie sześć goli, z czego jedną wrzuci 16-letni zawodnik, debiutujący w tym meczu w Ekstraklasie.

39. Swoje do pieca dorzucili też eksperci. – Puchary zakłamują rzeczywistość. Liga się rozwija – stwierdził Kazimierz Węgrzyn, chwilkę po tym, jak wypieprzono nas na zbitą mordę skądkolwiek się dało w Europie. Tyle da się powiedzieć na temat tych słów:

40. A jak się ta liga naprawdę rozwija? Cóż, najcelniej ujęli to kibice Legii w swoim liście do Dariusza Mioduskiego.

Jedyny wyższy poziom jaki nasz klub osiągnął pod pana wodzą, to poziom absurdu.

Legio, spokojnie. To dotyczy całej ligi.

Zakłady bukmacherskie bonus

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...