Reklama

Marcin Jaroszewski: – Nie potrafimy grać pod presją

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

02 grudnia 2018, 10:49 • 6 min czytania 0 komentarzy

Efekt nowej miotły w Sosnowcu zadziałał tylko przez chwilę. Zagłębie pod dowództwem Valdasa Ivanauskasa ograło Miedź, a także zremisowało po niezłej grze z Wisłą Kraków. Wydawało się więc, że sytuacja sosnowiczan zaraz powinna się naprostować, ale nic z tych rzeczy. Znowu powróciły demony z przeszłości, o których porozmawialiśmy z prezesem beniaminka ekstraklasy, Marcinem Jaroszewskim

Marcin Jaroszewski: – Nie potrafimy grać pod presją

Nowy szkoleniowiec w Zagłębiu jest już ponad miesiąc. Jak ocenia Pan jego dotychczasową pracę?

Cudotwórcy nie istnieją. Jasne, zaczęło się dobrze, bo wygraliśmy z Miedzią i rozegraliśmy dobre spotkanie z Wisłą, ale nasze problemy się nie rozwiązały. W warunkach komfortu psychicznego ta drużyna dobrze funkcjonuje, ale w momencie kłopotów wraca stres, a co za tym idzie także stare nawyki. Jagiellonia potrafiła to wykorzystać, bo piłkarsko jest drużyną dużo lepszą od nas.

Może wygrana z Miedzią i dobra gra z Wisłą spowodowały, że trener źle ocenił sytuację i trochę zluzował?

Na pewno trener nie zbagatelizował problemów, które cały czas istnieją. Zanim podpisaliśmy umowę z Valdasem, rozmawialiśmy o tym, żeby przygotował drużynę na rundę wiosenną, a nie wygrał kilka spotkań jesienią. My doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że na początku będą takie wahania. Po prostu chcieliśmy, żeby do zimy wróciła pewność siebie na tyle ile się da, a prawdziwe efekty mają przyjść po przerwie zimowej.

Reklama

Niestety na razie niewiele nam wychodzi, bo udały nam się tylko mecze z Pogonią Szczecin i Wisłą Kraków. Momentami potrafiliśmy zdominować Cracovię, Górnik, wyjść z trudnej sytuacji ze Śląskiem Wrocław, ale to nadal tylko momenty euforyczne, gdy dochodzi stres i napięcie puszcza. Naszym największym problemem jest brak regularności.

Największym problemem jest chyba jednak gra obrońców?

Wina nie leży tylko po stronie defensorów, ponieważ zawiodły wszystkie osoby w klubie. Oczywiście łącznie ze mną, a może przede wszystkim ja zawiniłem. Jeśli mamy dwóch stoperów, którzy w rundzie wiosennej I ligi stracili tylko osiem bramek, to może niepotrzebnie przebudowaliśmy ten blok defensywny?

Musimy zdawać sobie sprawę także z tego, że wiele zależy od zawodników drugiej linii. Szczególnie tych defensywnych, bo jeśli oni zbyt szybko tracą piłkę, to środkowi obrońcy muszą naprawiać po nich błędy. Moim zdaniem obwinianie poszczególnych obrońców jest błędem, bo problem jest dużo głębszy. Zawodzą podstawowe mechanizmy, które na poziomie ekstraklasy nie funkcjonują. Być może z powodu różnych słabości albo deficytów. Jeśli jednak spojrzymy na nazwiskach tych piłkarzy, to każdy z nich powinien radzić sobie w ekstraklasie.

Zwycięstwo drużyny z Sosnowca w starciu z Zagłębiem Lubin można obstawić w Totolotku po kursie 2,40

Trener zaraz po przybyciu do Sosnowca mówił, że dostrzega problem mentalny.

Reklama

W sporcie czasami jest tak, że jak coś nam nie wychodzi, to tracimy wiarę we własne możliwości. Tak zresztą jest w każdej innej branży. Zamiast subtelnie wyciągniętej dłoni jest subtelnie podłożona noga. Problemy się nawarstwiają i robi się kryzys. Być może ta drużyna funkcjonowałaby wspaniale, gdybyśmy zdobyli cztery punkty w pierwszych spotkaniach z Piastem i Zagłębiem Lubin. Młodzi zawodnicy tacy jak Rzonca i Milewski złapaliby pewność siebie i graliby dużo lepiej. Zaczęło się jednak źle i każdy bał się brać odpowiedzialność na siebie. Myśleliśmy trochę, że młodzieńcza euforia poniesie nas do przodu, ale niestety tak się nie stało.

Pan schodzi do szatni po przegranych meczach?

Przede wszystkim z piłkarzami rozmawiają trener i dyrektor sportowy. Choć sam też często jestem w szatni i rozmawiam z każdym zawodnikiem. Mieliśmy ostrzejszą rozmowę po meczu z Koroną Kielce w celu zdiagnozowania problemu. Trzeba wiedzieć, że jak nie idzie, to kłopoty indywidualne takie jak niesnaski i zatargi pomiędzy sobą, uwypuklają się i szkodą drużynie. Myślę jednak, że sytuacja jest już na tyle opanowana, że drużyna jest świadoma tego, iż musi ciężko pracować, by przyszły dobre wyniki.

Miesiąc temu mówił pan, że Vokić i Rzonca nie dostali jeszcze prawdziwej szansy. Ten pierwszy zagrał w meczach z Piastem oraz Wisłą Płock i raczej swojej okazji nie wykorzystał.

To jest chłopak, który jest młodzieżowym reprezentantem swojego kraju. Nie powinno oceniać się tak młodego zawodnika na podstawie dwóch spotkań. Niektórzy na aklimatyzację potrzebują pół roku, a nawet całego sezonu. My w tego chłopaka cały czas wierzymy, bo umiejętności ma naprawdę duże. Inna kwestia jest taka, czy my będziemy potrafili go wykorzystać w drużynie. Czasami jest tak, że możemy narzekać na jednego piłkarza, a on pójdzie do innego klubu i będzie grał dobrze.

Musimy zadać sobie pytanie, dlaczego tacy zawodnicy jak Puchacz, Milewski, czy Rzonca nie zrobili postępu. Czy to jest deficyt talentu, czy błąd w naszej pracy w klubie? Tak więc do końca nie winiłbym tylko piłkarzy, bo medal ma dwie strony. Milewski i Puchacz są znaczącymi postaciami w młodzieżowych reprezentacjach Polski, a nagle u nas nie mogą się przebić do pierwszego składu. Może więc coś z nami jest nie tak, a nie z nimi?

Szykujecie zimową ofensywę transferową?

Przede wszystkim trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że zimowe okienko jest trudne. Większość wartościowych piłkarzy ma podpisane kontrakty. Jeśli ktoś jest wolnym zawodnikiem, to znaczy, że przez ostatnie pół roku nie grał. Wiąże się to oczywiście z tym, że będzie potrzebował czasu na dojście do formy. A my tego czasu niestety nie mamy. Duża praca więc przed nami, ale już działamy w tym kierunku. Chcemy zrobić od trzech do pięciu transferów. Rzecz jasna naszym priorytetem będą zawodnicy defensywni.

Wierzy pan jeszcze w piłkarzy, których macie w drużynie?

Jak najbardziej. W poprzednim sezonie w I lidze na siedem kolejek przed końcem mieliśmy około 10 punktów straty do miejsca dającego awans. Wówczas opracowaliśmy listę komu podziękujemy po sezonie. Nagle okazało się jednak, że ci sami zawodnicy zdemolowali ligę na koniec. Wygrali sześć spotkań w takim stylu, że nie pozostawili złudzeń odnośnie do swojej jakości. Tylko wtedy znowu grali na luzie, bo po przegranym meczu w Suwałkach już nikt w ten awans nie wierzył. I chyba tutaj tkwi nasz problem, że nie radzimy sobie z presją. Może jak teraz przegramy jeszcze trzy spotkania i powiecie już wszyscy, że na pewno spadniemy, to może zaczniemy dobrze grać (śmiech).

Czyli problemem jest tylko mentalność?

Głównym problemem. Jeżeli przeanalizujemy sobie wszystkie nazwiska, to dojdziemy do wniosku, że ci zawodnicy potrafią grać w piłkę. Dobrze przygotowany Mraz zachwycał w Piaście Gliwice i to nie było 10 lat temu. Poza tym są Żarko Udovicić, Szymon Pawłowski, Konrad Wrzesiński, Vamara Sanogo, a także Bartłomiej Babiarz, który był kapitanem w klubie z Niecieczy, gdy ten grał w pierwszej ósemce. W zeszłym sezonie Polczak występował w Lidze Europy. Dlaczego teraz to nie funkcjonuje? Nie mam pojęcia, ale chyba problem siedzi w głowach tych piłkarzy.

Zwycięstwo Zagłębia Lubin można obstawić w Totolotku po kursie 2,80

Trener może być spokojny o stanowisko, nawet jeśli do końca roku przegra wszystkie spotkania?

Oczywiście.

Czego oczekuje pan od swoich piłkarzy w meczu z Zagłębiem Lubin?

Doskonalenie tej gry, którą pokazaliśmy w meczu z Wisłą Kraków. Właśnie do takiego poziomu powinniśmy dążyć.

Spodziewał się pan, że w ekstraklasie będzie aż tak trudno?

Powiem szczerze, że nie spodziewałem tak dużych trudności. Generalnie wszyscy po cichu nie traktujemy ekstraklasy poważnie. I chodzi mi tutaj o piłkarzy, trenerów, dziennikarzy. Nie widziałem więc w tej lidze aż tak dużego zagrożenia, z jakim się spotkaliśmy. Myśleliśmy, że jesteśmy na tyle dobrze zorganizowani, by sobie radzić na tym poziomie. Liczyliśmy na to, że zostawienie prawie całego składu z poprzedniego sezonu będzie naszym atutem. Rzeczywistość okazał się jednak brutalna i pokazała, że tak nie jest.

Rozmawiał: Bartosz Burzyński

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
5
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
5
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

0 komentarzy

Loading...