Jeśli spojrzymy w CV Antonio Cassano uznamy, że mowa poważnym piłkarzu. W końcu siusiumajtek nie zaliczyłby takich klubów jak Real, Milan, Inter czy Roma. Ba, mowa przecież o wicemistrzu Europy. Tymczasem prawda o 36-latku jest taka, że gdyby miał więcej oleju w głowie, mógłby zrobić znacznie większą karierę. Właściwie od kiedy zaczął grać w piłkę na poważnym poziomie sprawiał problemy większe bądź mniejsze. W ostatnich latach kariery przeszedł jednak na jeszcze wyższy poziom absurdu. Wczoraj zakończył przygodę z piłką po raz trzeci na przestrzeni ostatnich 15 miesięcy!
Rok temu Cassano w 14 dni odwalił coś, czego do dziś nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Spójrzcie na kalendarium z jego rozterek.
10 lipca: Cassano podpisuje kontrakt z Hellas Verona
18 lipca – południe: Cassano kończy karierę
18 lipca – popołudnie: Cassano wznawia karierę
24 lipca: Cassano kończy karierę
Jedną zmianę decyzji bylibyśmy w stanie zrozumieć, ale kilka na przestrzeni tak krótkiego czasu? Na dodatek Włoch żegnał się z klubem w komediowy sposób. Po tygodniu od podpisania kontraktu uznał, że kończy z graniem. Szybko się jednak zreflektował i na specjalnie zwołanej konferencji prasowej oświadczył, iż jednak jest gotowy i będzie grał. Nie minął nawet tydzień, a na koncie twitterowym jego żony wylądował taki kwiatek: – Carolina przemyślała wszystko i podjęliśmy ostateczną decyzję, która brzmi: Antonio Cassano więcej nie zagra w piłkę. Chcę przeprosić Weronę, kibiców, dyrektorów sportowych Filippo Fusco, Fabio Pechhiiego, sztab trenerski, techniczny i medyczny. Fizycznie jestem przygotowany, ale ostatnie 15 dni przekonały mnie, że moja głowa nie jest gotowa na kontynuowanie kariery. Dla każdego 35-letniego mężczyzny są sprawy ważniejsze, w tym momencie moim priorytetem są żona i dzieci.
Już wtedy można było uznać, że Cassano ma nierówno pod sufitem, ale pomimo tego na jego sławę w tym roku dał się nabrać Virtus Entella, czyli drużyna występująca na poziomie Serie C. Były zawodnik Realu Madryt trenował z nowym zespołem tydzień i nawet nieźle sobie radził. Na treningach dawał radę, a w spotkaniu kontrolnym zaliczył trzy asysty. Sielanka długo jednak nie trwała, bo już po tygodniu – tym razem na portalu społecznościowym dziennikarza – wylądował kolejny list pożegnalny.
Lettera di Antonio #Cassano che annuncia il suo addio al calcio. pic.twitter.com/fU33mTrapy
— Pierluigi Pardo (@PIERPARDO) October 13, 2018
– Moi drodzy. Nadszedł dzień, który uznałem za najlepszy moment, aby zakończyć karierę. Po kilku treningach zdałem sobie sprawę, że nie jestem już gotowy na to, by ćwiczyć na tak dużej intensywności. Aby grać w piłkę, potrzebuję pasji i determinacji, a tego mi brakuje… Dziękuję prezydentowi Gozziemu i kolegom z Entelli oraz wszystkim moim znajomym z poprzednich lat. Nawet tym, z którymi w przeszłości nie było mi po drodze. Ponadto chcę pozdrowić kibiców oraz przeciwników. Piłka dała mi wiele. Zabrała mnie z ulicy, dała wspaniałą rodzinę, a po czasie stała się nałogiem. To najpiękniejsza gra ze wszystkich jakie istnieją. Wiem, że mogłem wygrać więcej, ale najważniejsi są dziś dla mnie moi bliscy i niczego w swoim życiu nie żałuję – napisał w liście Antonio Cassano.
Cóż, ciekawe co przyniesie jutro. Może konferencja prasowa i wielki powrót do gry? Tego nie jest w stanie przewidzieć nawet wróżbita Maciej, bo pewnie nawet sam Cassano nie wie, co urodzi się w jego głowie jutro o poranku. Nie zdziwimy się nawet, jak ogłosi, że chce dołączyć do Chicago Bulls z sezonu 1996.
Fot. NewsPix