Tak podrzędne rozgrywki, jak te ekstraklasowe, są obsługiwane przez system VAR, a najlepsze granie klubowe, czyli Liga Mistrzów – już nie. Tutaj można sprawdzić, czy Mraz faulował Bezjaka, ale tam nie można było wspomóc się technologią, by stwierdzić, czy za faul na Ronaldo należał się karny. No, absurd, ale na szczęście koniec z tym: od sezonu 19/20 technika zawita w Champions League.
Tak postanowiła UEFA podczas kongresu Komitetu Wykonawczego w Nyonie. Inne rozgrywki, w których potwierdzono VAR to Superpuchar Europy w 2019 roku, Euro 2020, finały Ligi Narodów w 2021 roku i Liga Europy od sezonu 20/21. Z jednej strony może dziwić, że w Lidze Europy technologia pomoże później niż w Lidze Mistrzów, ale z drugiej trzeba pamiętać, jak “egzotyczne” zespoły potrafią tam awansować. UEFA dała sobie więc czas na przygotowania.
A co do europejskiej elity: tam, gdzie do gry wchodzą miliony euro, największy prestiż, jaki można sobie wyobrazić, nadzieje najlepszych piłkarzy, emocje rzeszy kibiców, nie ma miejsca na nieścisłości. A przecież te były, choćby w ostatnim sezonie. Wie coś o tym nasz sędzia, Szymon Marciniak, który zaliczył bardzo słaby występ w starciu Tottenhamu z Juventusem. Na pewno to pamiętacie: Costa był ewidentnie faulowany w polu karnym, widzieli to wszyscy, tylko nie arbiter i jedenastka nie została podyktowana. Teraz o taką wpadkę będzie dużo trudniej, by nie powiedzieć nawet, że będzie ona niemożliwa.
Bo jeszcze w tym starciu wszystko skończyło się uczciwie, to znaczy Juventus awansował, ale co gdy sędziowie popełniali błędy wpływające może nawet na końcowy triumf w rozgrywkach? Roma-Liverpool, mecz rewanżowy, półfinał. Nikt nie wierzył w odrodzenie rzymian, ale ci cisnęli Liverpool i byli naprawdę blisko odrobienia strat, ale na przeszkodzie stanął im sędzia Damir Skomina. Nie wyrzucił Kariusa za ewidentny faul, dopatrując się spalonego – którego nie było – potem nie przeszkadzało mu, że Alexander-Arnold grał w siatkówkę w obrębie szesnastki. Piłkarze Romy zrobili wszystko, by naprawić błędy z pierwszego meczu, ale pracę utrudniały im błędy arbitra. I znów: z VAR-em do takiego cyrku nie dojdzie.
Czasy, w których mówiło się o tym, że błędy arbitrów to część futbolu, odchodzą w niepamięć. I to cieszy, bo o wynikach zawsze powinien decydować czysty sport, a nie wydumana teoria o tym, że raz fortuna w postaci takiego, a nie innego gwizdka sędziego może ci pomóc, a raz nie. Liczy się tylko postawa piłkarzy i świetnie, że w najlepszej lidze świata w końcu do tego doszli.
Fot. Newspix