2:0 po 36 minutach, trafienie na 2:2 w ostatnim kwadransie, wreszcie ponowne wydarcie prowadzenia tuż tuż przed końcowym gwizdkiem. A wszystko to okraszone momentami naprawdę zachwycającej gry na wysokiej intensywności. Kilkoma spektakularnymi dryblingami, jak wtedy, gdy Mane posłał Neymara po chipsy, samemu wdzierając się w pole karne. Pięknymi strzałami. I dodającymi wszystkiemu pikanterii sędziowskimi kontrowersjami, które szczęśliwie w ostatecznym bilansie wyszły na zero.
I od nich zacznijmy, by dalej móc już tylko rozpływać się nad widowiskiem, jakie zapewniły dziś nam ekipy Jurgena Kloppa i Thomasa Tuchela. Nie po raz pierwszy zresztą ci szkoleniowcy sprawili, że Anfield odleciało – niesamowite 4:3 w ćwierćfinale Ligi Europy 2015/16 to przecież również zasługa zespołów dwóch niemieckich menedżerów.
Po pierwsze – nie powinien zostać uznany gol na 1:0. I gdyby w Lidze Mistrzów był VAR, pewnie najpierw wprawiłby kibiców w konsternację, bo spalony Wijnalduma miał miejsce kilka zagrań przed strzałem Sturridge’a po wrzutce Robertsona. Ale później większość, gdy dowiedziałaby się o przyczynie cofnięcia trafienia, pokiwałaby ze zrozumieniem głową. No, może poza Sturridgem, dla którego był to mecz wyjątkowy – pierwszy w Lidze Mistrzów w podstawowym składzie Liverpoolu od 2379 dni i starcia z Napoli.
Po drugie – nieprawidłowa była też bramka zmniejszająca stratę PSG z dwóch do jednego gola. Dośrodkowanie, które ostatecznie zamknął precyzyjnym uderzeniem przy słupku Thomas Meunier, było bowiem kierowane w stronę znajdującego się na ofsajdzie Edinsona Cavaniego. Urugwajczyk do piłki nie dopadł, ale aktywnie o nią powalczył, sprawiając, że ta finalnie trafiła do jego partnera.
Pozostałe trafienia były już na szczęście w stu procentach prawidłowe – choć one również wynikały z błędów. Pierwszy fatalnie zachował się Juan Bernat, który podciął dryblującego w polu karnym PSG Giniego Wijnalduma. Holender, owszem, wykorzystał kontakt do maksimum i upadł raczej teatralnie, ale co do samego faulu nie ma prawa mieć wątpliwości.
Tak jak i co do tego, że dwie wielkie gwiazdy obu ekip nawaliły w absolutnie kluczowych dla nich momentach. Wciąż szukający dyspozycji z poprzedniego sezonu Mo Salah niecelnym podaniem wszerz boiska zapoczątkował kontrę PSG na 2:2, którą świetnie wykończył Kylian Mbappe. Z kolei Francuz pomylił się w jeszcze bardziej newralgicznej chwili. Gdy już bowiem wydawało się, że paryżanie oddalają zagrożenie po rzucie rożnym Liverpoolu w doliczonym czasie drugiej połowy, mistrz świata z Rosji poślizgnął się przy wyprowadzeniu i pozwolił na szybki cios gospodarzy, po którym PSG już nie miało prawa się podnieść. Katem okazał się Roberto Firmino. Brazylijczyk nie omieszkał jeszcze w cieszynce nawiązać do wydarzenia z weekendu, kiedy Jan Vertonghen wsadził mu palec w oko. Co – przyznacie – wyglądało makabrycznie.
I’m pretty sure that if Jan Vertonghen’s eye gouge on Bobby #Firmino in #THFCvLFC happened in Rugby Union it would result in a lengthy ban. pic.twitter.com/2IygaHRl1a
— David Blellock (@DavidBlellock) September 15, 2018
Jednak nie tylko bramki sprawiły, że spotkanie oglądało się momentami będąc wciśniętym w fotel. Piłkarze obu ekip dali bowiem takie show, że można się było zastanawiać, czy to mecz o punkty, czy nowa reklama zachęcająca do oglądania Champions League. Okrasą były niesamowite dryblingi Mane (jak już ustaliliśmy, posłał Neymara po chipsy), Mbappe (Robertson miał z nim niesamowite ciężary) czy Neymara (jak ten, gdy przekazywało go sobie czterech kolejnych zawodników The Reds i żaden nie potrafił go wyprzedzić). Było nim także bombardowanie Liverpoolu z pierwszego kwadransa, kiedy Areola mógł sobie zapracować na wstępie na bardzo wysoką notę. Czy choćby strzał Alexandra-Arnolda z końcówki, gdy przy stanie 2:2 trafił z wolnego w spojenie słupka z poprzeczką.
Co tu dużo mówić – po kilku spektakularnych widowiskach w poprzednim sezonie, w tym rozpoczętym przed kilkoma tygodniami raz jeszcze przekonaliśmy się, że Liga Mistrzów i Anfield Road to połączenie lepsze nawet niż pierogi ruskie i podsmażona na maśle cebulka.
Liverpool – Paris Saint-Germain 3:2
Sturridge 30′, Milner 36′ (k.), Firmino 90’+2′ – Meunier 40′, Mbappe 83′
fot. NewsPix.pl