Reklama

Europejskie wieczory na Anfield – dobrze, że jesteście

redakcja

Autor:redakcja

18 września 2018, 23:31 • 3 min czytania 21 komentarzy

2:0 po 36 minutach, trafienie na 2:2 w ostatnim kwadransie, wreszcie ponowne wydarcie prowadzenia tuż tuż przed końcowym gwizdkiem. A wszystko to okraszone momentami naprawdę zachwycającej gry na wysokiej intensywności. Kilkoma spektakularnymi dryblingami, jak wtedy, gdy Mane posłał Neymara po chipsy, samemu wdzierając się w pole karne. Pięknymi strzałami. I dodającymi wszystkiemu pikanterii sędziowskimi kontrowersjami, które szczęśliwie w ostatecznym bilansie wyszły na zero.

Europejskie wieczory na Anfield – dobrze, że jesteście

I od nich zacznijmy, by dalej móc już tylko rozpływać się nad widowiskiem, jakie zapewniły dziś nam ekipy Jurgena Kloppa i Thomasa Tuchela. Nie po raz pierwszy zresztą ci szkoleniowcy sprawili, że Anfield odleciało – niesamowite 4:3 w ćwierćfinale Ligi Europy 2015/16 to przecież również zasługa zespołów dwóch niemieckich menedżerów.

Po pierwsze – nie powinien zostać uznany gol na 1:0. I gdyby w Lidze Mistrzów był VAR, pewnie najpierw wprawiłby kibiców w konsternację, bo spalony Wijnalduma miał miejsce kilka zagrań przed strzałem Sturridge’a po wrzutce Robertsona. Ale później większość, gdy dowiedziałaby się o przyczynie cofnięcia trafienia, pokiwałaby ze zrozumieniem głową. No, może poza Sturridgem, dla którego był to mecz wyjątkowy – pierwszy w Lidze Mistrzów w podstawowym składzie Liverpoolu od 2379 dni i starcia z Napoli.

Po drugie – nieprawidłowa była też bramka zmniejszająca stratę PSG z dwóch do jednego gola. Dośrodkowanie, które ostatecznie zamknął precyzyjnym uderzeniem przy słupku Thomas Meunier, było bowiem kierowane w stronę znajdującego się na ofsajdzie Edinsona Cavaniego. Urugwajczyk do piłki nie dopadł, ale aktywnie o nią powalczył, sprawiając, że ta finalnie trafiła do jego partnera.

Pozostałe trafienia były już na szczęście w stu procentach prawidłowe – choć one również wynikały z błędów. Pierwszy fatalnie zachował się Juan Bernat, który podciął dryblującego w polu karnym PSG Giniego Wijnalduma. Holender, owszem, wykorzystał kontakt do maksimum i upadł raczej teatralnie, ale co do samego faulu nie ma prawa mieć wątpliwości.

Reklama

Tak jak i co do tego, że dwie wielkie gwiazdy obu ekip nawaliły w absolutnie kluczowych dla nich momentach. Wciąż szukający dyspozycji z poprzedniego sezonu Mo Salah niecelnym podaniem wszerz boiska zapoczątkował kontrę PSG na 2:2, którą świetnie wykończył Kylian Mbappe. Z kolei Francuz pomylił się w jeszcze bardziej newralgicznej chwili. Gdy już bowiem wydawało się, że paryżanie oddalają zagrożenie po rzucie rożnym Liverpoolu w doliczonym czasie drugiej połowy, mistrz świata z Rosji poślizgnął się przy wyprowadzeniu i pozwolił na szybki cios gospodarzy, po którym PSG już nie miało prawa się podnieść. Katem okazał się Roberto Firmino. Brazylijczyk nie omieszkał jeszcze w cieszynce nawiązać do wydarzenia z weekendu, kiedy Jan Vertonghen wsadził mu palec w oko. Co – przyznacie – wyglądało makabrycznie.

Jednak nie tylko bramki sprawiły, że spotkanie oglądało się momentami będąc wciśniętym w fotel. Piłkarze obu ekip dali bowiem takie show, że można się było zastanawiać, czy to mecz o punkty, czy nowa reklama zachęcająca do oglądania Champions League. Okrasą były niesamowite dryblingi Mane (jak już ustaliliśmy, posłał Neymara po chipsy), Mbappe (Robertson miał z nim niesamowite ciężary) czy Neymara (jak ten, gdy przekazywało go sobie czterech kolejnych zawodników The Reds i żaden nie potrafił go wyprzedzić). Było nim także bombardowanie Liverpoolu z pierwszego kwadransa, kiedy Areola mógł sobie zapracować na wstępie na bardzo wysoką notę. Czy choćby strzał Alexandra-Arnolda z końcówki, gdy przy stanie 2:2 trafił z wolnego w spojenie słupka z poprzeczką.

Co tu dużo mówić – po kilku spektakularnych widowiskach w poprzednim sezonie, w tym rozpoczętym przed kilkoma tygodniami raz jeszcze przekonaliśmy się, że Liga Mistrzów i Anfield Road to połączenie lepsze nawet niż pierogi ruskie i podsmażona na maśle cebulka.

Liverpool – Paris Saint-Germain 3:2
Sturridge 30′, Milner 36′ (k.), Firmino 90’+2′ – Meunier 40′, Mbappe 83′

Reklama

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
1
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

21 komentarzy

Loading...