Ilu kibiców Athleticu, tyle różnych nadziei na najbliższy rok. Jedni liczą na szybki powrót do grona ekip kwalifikujących się do pucharów, inni pragną po prostu spokoju. By scenariusz z poprzedniego sezonu się nie powtórzył. A były to rozgrywki fatalne, drugie najgorsze w 120-letniej historii klubu. Zadania odbudowy podjął się Toto Berizzo, ale już początek sezonu pokazał, iż będzie mu trudno pod wieloma względami.
Aspekt sportowy oczywiście odgrywa tu wielką rolę. Nowy szkoleniowiec Lwów jest bielsistą, lubi futbol oparty na posiadaniu piłki, dynamiczny, kombinacyjny. Pytanie, czy jego podopieczni będą w stanie spełnić te wymogi? Czy mają do tego możliwości? Dużo więc będzie zależało w tym względzie od Ikera Muniaina, który po długich zmaganiach z ciężkimi kontuzjami wreszcie wrócił do gry. A oprócz tego należy jeszcze przywrócić najlepszą wersję Susaety, której na San Mames nie widziano od lat oraz reanimować Benata.
Druga sprawa – tych chłopaków po prostu trzeba odbudować mentalnie. W poprzednim sezonie aż nadto było widać strach w ich oczach oraz poczynaniach za każdym razem, gdy mieli piłkę przy nodze i przeważnie nie wiedzieli co z nią zrobić. Cuco nie potrafił porwać drużyny. Ba, sam stresował się pracą do tego stopnia, że w krótkim czasie znacząco stracił na wadze. Wykańczała go ta robota oraz presja dorównania wyczynom Ernesto Valverde. El Txingurri bowiem notował z Baskami świetne wyniki, zdobył na przykład pierwsze od 31 lat trofeum – Superpuchar Hiszpanii w 2015 roku. Taktykę ułożył tak, by możliwie najlepiej wykorzystywać atuty swoich podopiecznych. Nic dziwnego, że gdy za kadencji Zigandy przyszło im grać głównie lagą na Aduriza, bo trener nic innego wymyślić nie potrafił, Los Leones popadli w totalny marazm.
No i właśnie w tym jest problem – uzależnienie od napastnika, który pamięta jeszcze czasy, w których Baskowie osiedlali się na obecnych terenach północnej Hiszpanii. Znów Toto mówił przed sezonem, iż w dużej mierze ofensywna ma grać pod niego. A co w momencie, kiedy go zabraknie? Kim go zastąpić? Inaki Williams wielokrotnie zgłaszał ku temu akces, chociaż pod bramką jego głowa raczej zamienia się w gejzer niż oazę spokoju. Sabin Merino jest z kolei za słabym zawodnikiem, by pociągnąć atak Athleticu, Villalibre zaś niesprawdzonym na wysokim poziomie.
Wątpimy jednak, by Berizzo brał pod uwagę, że już na starcie rozgrywek z powodu kontuzji wyleci mu właśnie Aduriz. No cóż, mamę oszukasz, tatę oszukasz, ale organizmu człowieka nie dasz rady. W meczu z Leganes Aritzowi nie wytrzymał mięsień dwugłowy uda, w związku z czym do gry wróci najwcześniej za miesiąc. Argentyński trener będzie musiał szukać półśrodków.
W ostatnich dniach zasadne stało się jednak pytanie – czy doświadczonemu napastnikowi można wierzyć? Sam zasygnalizował uraz, chwytając się za nogę, niby najlepiej świadom własnego ciała. Jak więc w świetle tego wygląda fakt, iż niedługo potem został przyłapany na imprezowaniu? I to wcale nie na kanapie przy coca-coli oraz paluszkach. Viralem po sieci poszło nagranie, na którym widać zawodnika Athleticu bawiącego się podczas baskijskiego festiwalu Aste Naguria. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że podczas niego kompletnie pijany Aduriz… tańczył oraz skakał. Cholera, na pewno wielu z was, drodzy czytelnicy, miało kiedyś problem mięśniowy z „dwójką”, więc wiecie o co chodzi – nie za bardzo da się przy jej kontuzji szaleć w ten sposób i to praktycznie jeden dzień po odniesieniu urazu.
Para colmo, su jugador más destacable, Aduriz,de fiesta borracho ESTANDO LESIONADO.
Adjunto vídeo, que es gracioso.pic.twitter.com/qj86j9ymqa— Cebe (@AritzCeberio) 24 sierpnia 2018
Na razie z obozu Lwów nie dochodzą żadne głosy, jakoby Toto miał wyciągnąć z tego głębsze konsekwencje, aczkolwiek – na ile go znamy – wątpimy też, by puścił tę sytuację płazem. Tym bardziej, że zaraz może się okazać, iż problemów dyscyplinarnych w zespole będzie miał znacznie więcej. Dziś na przykład do hiszpańskich mediów trafiło video z Inakim Williamsem w roli głównej. I też nie ma się czym chwalić – podczas tego samego festiwalu pokłócił się ze swoją dziewczyną. Nie szczędzili sobie wrzasków i bluzgów, a pewnym momencie musiał nawet interweniować Yeray Alvarez, bo kto wie jak zakończyłaby się ta historia, gdyby nie jego reakcja.
Kiepsko to wszystko wygląda – wciąż nieprzekonująca gra, sporo kontuzji (Herrerina, Remiro, Lekue, Aduriza(?) czy Inigo Martineza), brak alternatyw na kilku pozycjach, niemożność zareagowania na nie na rynku transferowym, a do tego jeszcze kłopoty dyscyplinarne. Ok, w pierwszym z wymienionych aspektów trzeba jeszcze poczekać, jednak największy niepokój wzbudza bezdyskusyjnie ten ostatni. Skoro zapobiec się mu nie dało – bo w sumie jak? – to przydałoby się jak najszybciej zareagować, postawić gwiazdy zespołu do pionu. Nie ma nic gorszego, niż słaba atmosfera w drużynie. Choćbyś nie wiem jakim wirtuozem był, gdy ta gęstnieje, nie osiągniesz żadnego sukcesu. Źle się jednak dzieje w państwie baskijskim, wobec czego Berizzo czeka zadanie jeszcze trudniejsze, niż mogło mu się wydawać na pierwszy rzut oka.
Fot. NewsPix.pl