Reklama

Być nieporadnym jak obrona Manchesteru United…

Dominik Klekowski

Autor:Dominik Klekowski

19 sierpnia 2018, 19:26 • 3 min czytania 17 komentarzy

Gdy popatrzyliśmy na tabelę, rzuciła nam się w oczy jedna sprawa – jej czub. Aż pięć zespołów współlideruje ze sobą, mając komplet sześciu punktów, a jutro bezpośrednie starcie Liverpoolu z Crystal Palace. Przed spotkaniem Manchesteru United, z top6 rozczarował nas jedynie Arsenal. Fakt, mieli za sobą dwa naprawdę trudne starcia i w zasadzie nie dziwi nas to, że oba przegrali. Nie spodziewaliśmy się, że ktoś dołączy do tego grona. No i wtedy – cała na biało (w zasadzie biało-niebiesko) wjechała banda Chrisa Hughtona, która pokonała Czerwone Diabły.

Być nieporadnym jak obrona Manchesteru United…

Jeżeli ktoś sądził, że ci zaczną starcie jak przed tygodniem, to niestety, ale mylił się. Brighton w pierwszych minutach przejęło inicjatywę, kreował sytuacje, co nie zmienia faktu, iż David De Gea mógł się wyluzować, ponieważ wszystko, co dobre dla kibiców Mew, kończyło się po wybiciach piłki przez defensorów przyjezdnych. Manchester pierwszą okazję miał w dziesiątej minucie, gdy po ogromnym błędzie w wyprowadzeniu piłki Lewisa Dunka, Romelu Lukaku z kilku metrów załadował obok bramki Matta Ryana. Nie wiemy, co autor miał na myśli, ale najwidoczniej Romelu pod bramką Brightonu zapomniał w co powinien wcelować. Od tamtego momentu do głosu doszła drużyna z Manchesteru, choć nie na długo. W 25. minucie, Solly March dośrodkował futbolówkę w pole karne, a Glenn Murray – tak jakby od niechcenia – zewniakiem pokonał Davida De Geę. Rysiek Quaresma mógł poczuć dumę.

I wówczas rozpoczął się kabaret o nazwie “Defensywa Manchesteru United”.

Cała obrona ekipy Jose Mourinho zawodziła, a najbardziej Eric Bailly. Przy pierwszej bramce dla gospodarzy puścił futbolówkę “kanałem” i pozwolił Marchowi na wrzutkę. 120 sekund później, zamiast doskoczyć do przeciwnika, krył powietrze i po niemałym zamieszaniu w szesnastce gości Shane Duffy podwyższył prowadzenie Brightonu. Nie obyło się bez reakcji ze strony United. W 34. minucie, Luke Shaw półwolejem wstrzelił piłkę w pole karne Ryana, ta otarła się o głowę Lukaku i wicemistrzowie Anglii złapali kontakt z rywalami.

Wówczas Bailly uznał, że w sumie ta akcja była bardziej szczęśliwa, niż zaplanowana, toteż postanowił nadać spotkaniu jeszcze większego kolorytu. Gross wbiegł w pole karne, ale futbolówka odskoczyła mu na tyle, że faulowanie go byłoby skrajną głupotą. Stoper Mourinho pokazał jednak, iż inteligencją nie grzeszy, wszak sprokurował rzut karny. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i ją wykorzystał. Zrobił to słabo, ale miał farta. Futbolówka po drodze dotknęła jeszcze nogę De Gei. 1-3 do przerwy z drużyną, która awizowana jest do spadku, to raczej nie najlepszy wynik, prawda?

Reklama

W drugiej połowie nie działo się za wiele. Brighton miał to, co chciał nawet ze sporą nadwyżką, a United waliło głową w bardzo szczelny mur. Nawet strata Lewisa Dunka w pierwszej części gry nie ułatwiła gościom zadania. Nie stworzyli sobie do 70. minuty nawet pół dobrej sytuacji. Mourinho ze zmianami nie zwlekał, już przed gwizdkiem inaugurującym drugą odsłonę zaprosił na boisko Rashforda oraz Lingarda, ale zaprzyjaźnieni zawodnicy nie dali sygnału do ataku i osunęli się w cień. W międzyczasie Bailly rozkraczył się na środku boiska i tylko dobra interwencja Victora Lindelofa zapobiegła wyjściu sam na sam Glenna Murraya.

Wydawałoby się, że ostatnią, poważną szansą dla Manchesteru okazał się strzał rozpaczy kapitana Paula Pogby, który z małymi problemami został sparowany przez Ryana. Jeszcze na sam koniec widowiska w południowej Anglii, Marouane Fellaini za sprawą faulu Shane’a Duffy’ego, wywalczył rzut karny dla gości. Wcześniej wspominany francuski pomocnik pewnie go wykorzystał, a chwilę później Kevin Friend zakończył spotkanie.

Coś w tym United ewidentnie nie gra, a pierwsze oznaki owych problemów można było dojrzeć już przed tygodniem. Leicester często dochodziło do głosu i tylko dzięki nieskuteczności Lisów, drużyna Mourinho zaklepała trzy punkty. A zagadki słabej formy z pewnością nie rozwiążą dalsze niesnaski między portugalskim szkoleniowcem, a największą gwiazdą zespołu, czyli Pogbą.

Brighton – Manchester United 3:2 (3:1)
25′ Glenn Murray 1:0
27′ Shane Duffy 2:0
34′ Romelu Lukaku 2:1
44′ Pascal Gross k. 3:1
90′ Paul Pogba k. 3:2

Fot. NewsPix.pl

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
5
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

17 komentarzy

Loading...