Mógł być rewanż z Szeriffem Tyraspol, mogła wyprawa za miedzę do BATE, ale można tez było trafić AEK czy Dinamo Zagrzeb. Ewentualnym rywalem Legii w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów będzie ostatecznie Crvena Zvezda Belgrad.
Na pierwszy rzut oka chciałoby się powiedzieć, że szykuje się klasyczna rywalizacja “50 na 50”, oba zespoły dysponują bowiem porównywalnym potencjałem. Im bliżej jednak przyglądamy się Crvenie, tym bardziej widać, że trudno Legię uznać za faworyta.
Crvena zdemolowała ligę w zeszłym sezonie. Mistrzostwo wygrane w cuglach? Mało. Mistrzostwo, podczas którego wymietli konkurencję. Owszem, można mówić, że serbska Superliga nie należy do topowych rozgrywek, ale Serbowie nie tylko mieli dwie drużyny w zeszłorocznej fazie grupowej Ligi Europy. Zarówno Crvena jak i Partizan wyszły ze swoich grup.
Pamiętając o naszych europucharowych sukcesach, nie mamy żadnych praw lekceważyć takich rezultatów.
96 bramek, 16 straconych, tylko jedna porażka. Spektakularny rezultat. Ostatnią ligową porażkę Crvena zanotowała 1 października 2017 roku. Powyższa tabela już po dzieleniu punktów.
A tu zeszłoroczna przygoda pucharowa. NA rozkładzie Sparta Praga i Krasnodar. Zwraca uwagę wyjątkowa dyscyplina w defensywie podczas fazy grupowej. Mecz z CSKA także zamknięty. Wniosek jasny – jeśli Crvena szybko strzeli bramkę, wie jak pilnować rezultatu.
Oczywiście tak udany sezon musiał zebrać swoje żniwo, Crvena to nie jest ekipa tak mocna, by zatrzymać wszystkich najlepszych graczy. Największym ciosem jest z pewnością utrata Aleksandara Pesicia, który grając na dziewiątce strzelił w zeszłym sezonie 29 bramek, do których dorzucił 21 asyst. Spektakularny wynik. Pesić wybrał kontrakt życia w Arabii Saudyjskiej, oprócz niego na Zachód pojechali młodzi-gniewni, Luka Adzić i Uros Racić, do Chin za kasą wyjechał bardzo groźny Richmond Boakye.
Pieniądze zostały jednak zainwestowane w transfery, Crvena ma na ten moment gotową kadrę. Za 800 tysięcy euro wykupiono m.in. Srdjana Babicia (stoper, wcześniej tylko wypożyczony z Sociedad), kupiono Lorenzo Ebecilio (ofensywnie grający Holender, wychowanek Ajaksu, ostatnio APOEL), czy też choćby Milosa Degenka, stopera reprezentacji Australii na mundialu. Łącznie wydano około 2.5 miliona euro. Ci gracze dołączyli do między innymi dobrze znanego w Polsce bramkarza Milana Borjana, doświadczonego kapitana Nenada Milijasa, kupionego w styczniu z Olympiakosu szybkiego skrzydłowego El Fardou Bena czy Nemanji Radonjicia, wielkiego talentu (rocznik 1996), który na lewym skrzydle zagrał dwa mecze podczas mistrzostw.
Poza nim z Crveny do Rosji z Serbami pojechał też lewy obrońca Milan Rodić. Strata Pesicia na pewno boli, ale od razu trafił do drużyny wicekról strzelców serbskiej Superligi, Milan Pavkov, autor 23 goli dla Radnickiego. Ściągnięcie go nie było szczególnie trudne – był z Crveny wypożyczony. Tu naprawdę mają zaplecze.
Najważniejsze jednak dla Crveny, że po wspaniałym sezonie pozostał w klubie szkoleniowiec Vladan Milojević, który wprowadził drużynę na wyższy poziom. Fakty są takie – Crvena ma zespół bardziej zgrany, w którym od dłuższego czasu panuje spokój na stołku trenerskim. Piłkarze nie są tak chimeryczni, co pokazuje konsekwencja ligowych wyników. Mają ogranych w Europie graczy, gdzie zeszły sezon udowodnił ich elastyczność – gdy trzeba było strzelić cztery bramki Krasnodarowi to strzelili, gdy potrzeb0wali się bronić, wychodziło nawet z Arsenalem.
Legia musi wspiąć się na wyżyny, by wyeliminować Crvenę. A najpierw musi się w ogóle do tego meczu dochrapać, bo Spartak Trnava przecież na boisku się nie położy.
Zadowoleni natomiast na pewno mogą być kibice, bo Marakana to kultowy obiekt, a kibice Crveny także wiedzą jak robić dobre widowisko.
***