Reklama

Mundial, mundial i po mundialu (24)

redakcja

Autor:redakcja

14 lipca 2018, 13:53 • 7 min czytania 9 komentarzy

No popatrz Grażynko, dopiero co Ronaldo wbijał hat-tricka, Bouhaddouz szczupakiem strzelał samobója, Halldorsson bronił jedenastkę Messiego, a tu ćwierćfinały, półfinał, zaraz finał zleci i znowu cztery lat czekać się będzie.

Mundial, mundial i po mundialu (24)

Przyszedł czas podsumowań, czas nieszczególnie długi, bo już za kilka dni mecz znacznie ważniejszy: Miedź – Pogoń w Ekstraklasie. Zapraszam was na skrajnie nieobiektywną, niesprawiedliwą, chybioną i pełną rażących sprzeczności esencję z turnieju.

UWAGA. Nie piszę nic o Polakach. Spuśćmy już zasłonę milczenia na te występy. Dostatecznie się człowiek nadenerwował i nie ma już potrzeby zaśmiecać sobie myśli tymi pseudopopisami. Wystarczy, że przypomnę sobie wyjście Wojtka Szczęsnego z bramki i dostaję wrzodów.

***

NAJLEPSZY MECZ

Reklama

Najlepsze jest to, że wybór miałem potężny. Nawet, gdy ze względu na wesele złapałem zaledwie doliczony czas Szwecja – Niemcy, mało z emocji nie wpadłem łokciem w sałatkę warzywną.

3:3 Portugalii z Hiszpanią wprawiło mnie w amok. Przekonywałem nieśmiało żonę, że dobrą inwestycją byłoby postawienie mojej nerki na króla strzelców dla CR7. Na szczęście nie oglądała tego meczu i nie dała się ponieść emocjom, ale tak, tamten piątkowy wieczór był wielkim futbolowym świętem.

Wspaniałą dramaturgię miał mecz Chorwacji z Danią. Nie było to wielkie widowisko w sensie ścisłym, ale kto czekał dwie godziny, nie stracił. Koszmar Chorwatów powracający po raz enty, zmarnowana jedenastka ze 116 minuty, bohater Schmeichel, bohater Subasić, miękkie nogi strzelających, aż wreszcie happy end Chorwacji.

Całkiem nieźle bawiłem się przy meczach Iranu, absolutnie nie miałem problemu z tym, że chłopaki murują – dawali dzięki temu emocje i ucierali nosa faworytom. Wciągający czar miały klęski Argentyńczyków. Jak typowy Janusz przeżywałem do ostatnich sekund starcie Meksyku z Niemcami, za co przez niektórych byłem odsądzany od czci i wiary, bo z Argentyny czy Anglii śmiać się i żartować można, ale z Niemiec już nie.

Najbardziej podobał mi się jednak mecz Brazylii z Belgią. Uważam, że Canarinhos byli bardzo mocni i – uwaga, opinia niepopularna – bywali efektowni. Być może to przedawkowanie Ekstraklasy rzuca mi się na mózg, ale nawet Neymar zagrał dobry mecz z Serbią, gdzie wykonał chyba dziewięć dryblingów, raz bajecznie przerzucił sobie piłkę nad głową.

Jak już Brazylijczycy wrzucali wyższy bieg, trząsł się stadion. W drugiej połowie z Belgią pokazali całą swoją siłę, ruszyli z pełnym impetem i magią. Ja się nasyciłem piłkarsko wtedy za osiem spotkań. Belgowie dołożyli swoje, bo do dobrego meczu jak do tanga trzeba dwojga, a scenariusz trzymał w napięciu.

Reklama

Zabrakło mi tylko dogrywki, 2:2 dla Brazylii, bo to był jeden z tych meczów, które chcesz aby trwały jak najdłużej.

NAJGORSZY MECZ

Śmierdzące ustawką Francja – Dania. Antyfutbol, bitka na plastikowe bagnety, strzelanie kapiszonami. Jedyne 0:0 mistrzostw. Nie było w tym meczu nic, co mogłoby podnieść prestiż choćby skierniewickiej okręgówki.

To jednak na swój sposób było rozczarowanie kontrolowane, spodziewane i wiedział o tym każdy, kto uważnie przyjrzał się tabeli i kunktatorskim zapędom obu zespołów. Zupełnie inna historia z meczem Francji z Belgią. To miały być przecież gwiezdne wojny. Armie zaciężne ścierające się w heroicznym boju. Wyszła z tego blaga, Trójkolorowi w zdumiewająco łatwy sposób dowieźli 1:0, za co szacunek, ale w moim osobistym rankingu pieczętując też łatkę nudziarzy.

Zapamiętam tylko drybling Hazarda, który w jednej akcji dwa razy wrzucił Pavarda na karuzelę łańcuchową z festynu w Skotnikach.

ULUBIONY PIŁKARZ

Gdybym musiał wybierać najlepszego piłkarza, wybierałbym między Modriciem i Griezmannem. Wybierać najlepszego piłkarza jednak nie muszę, to kategoria która i tak zdominuje dyskusję, mogę pójść pod prąd i skrajnie nieobiektywnie.

Lubiłem Coutinho, którego wszyscy stawiali w roli giermka dla Neymara, a który w kluczowych momentach – a co – robił robotę. Jak trzeba, zawinął swoim firmowym uderzeniem, jak trzeba to strzelał z czuba w dziewięćdziesiątej minucie. Jeśli zawiedli was Brazylijczycy, to ten Brazylijczyk akurat zawieść nie mógł nikogo.

Szanuję niebywale Granqvista, chłopa zjeżdżającego do zajezdni w tak wielkim stopniu, że przenoszącego się właśnie do drugoligowego Helsinborgs, którego jest wychowankiem, a który tutaj był symbolem twardych, zdyscyplinowanych Szwedów.

Szanuję Cavaniego za to jak pracował dla reprezentacji, będąc idealnym remiksem wybitnych umiejętności i zaangażowania. Obie bramki z Portugalią to najwyższy możliwy kunszt i jego nieobecność w ćwierćfinale była strzałem w kolano mistrzostw świata.

Ale wiecie co? Niesłychanie bawi mnie… Quaresma. Bierzcie mnie na buty, śmiejcie się, ale w sensie dosłownym i pod wieloma względami bawi mnie Quaresma, a futbol to ostatecznie rozrywka. Ta jego niedzisiejsza maniera gry fałszem, gdzie najchętniej nawet rzut z autu wykonywałby w ten sposób, a przy tym autentycznie świetnie pokrętło w nodze, nawiązujące do czasów, gdy technika w piłce nożnej była znacznie ważniejsza. Strzelił ważną bramkę, w końcówce miał też szansę z Urugwajem – na pewno nie był na tym mundialu pajacem.

Podkreślam: nie był nawet w setce najlepszych zawodników. To NIE ta kategoria.

Ale czekałem na jego wejścia jak zły.

NAJGORSZY PIŁKARZ

Kalinić. Pojechał na mistrzostwa obrażony, że selekcjoner nie zaczyna od niego ustalania składu. Muchy w nosie miał tak wielkie, że aż odmówił wejścia na boisko.

Powtórzmy, żeby dobrze się przyjęło: PIŁKARZ. ODMÓWIŁ. WEJŚCIA. NA BOISKO. W MECZU MUNDIALU.

Trzeba mieć ego wielkie jak galaktyka żeby tak postąpić. Przynajmniej dobrze, że futbolowi bogowie wzięli go z obroty i tak pięknie z Kalinicia kpią, prowadząc Chorwatów do finału. Nic w mocniejszy sposób nie mogło mu pokazać jak zbędnym w tym zespole był zawodnikiem, nic nie mogło stanowić lepszej igły na jego balon.

ULUBIONY INDYWIDUALNY WYSTĘP

Vladimir Granat z Hiszpanią. Rosjanin zagrał siedemdziesiąt pięć minut, podczas których dotknął piłkę całe jedenaście razy, pięciokrotnie próbując podania, ani razu skutecznie.

Legenda.

Już wiem jak musiał wyglądać mój występ podczas gry I LO w Kolumnie w rywalizacji z LO w Łasku. Miło było odświeżyć sobie pamięć, a wszystko zobaczyć z wielu kamer.

A najlepszy był oczywiście Hazard. Dziesięć udanych dryblingów, stuprocentowa skuteczność kiwek w rywalizacji z Canarinhos. Sorry CR7, trzy gole w wielkim meczu zdarzają się raz na jakiś czas, coś takieg0 nie powtórzy się nigdy.

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE 

Niemcy zostali już przewałkowani na wszystkie sposoby, poza nimi – Hiszpania. Dla Messiego to miał być TEN turniej, CR7 jechał jako mistrz Europy, ale Albicelestes przywieźli słabiutki zespół z trenerem, który się skompromitował decyzjami personalnymi (pozdrowienia dla Mezy i Pavona). Portugalia odpadła z zespołem zwyczajnie lepszym. Ale Hiszpanie?

Przed mistrzostwami mówiono, że nawet Hiszpania B mogłaby bić się o medale. Generalnie Hiszpania Z i tak zbiłaby połowę uczestników, a byle zespół z Segunda Division zająłby drugie miejsce w rosyjskiej grupie A.

Ubawiło mnie, że potem sami odpadli z Rosją, klepiąc po drodze rekord wykonanych podczas mistrzostw podań, tak bardzo obnażając wszystkie słabości tiki-taki.

NAJŁADNIEJSZY GOL

Benjaminie Pavardzie! Nad trajektorią lotu piłki po twoim strzale z Argentyną debatują najwybitniejsi fizycy, debatuje też pewnie nawet Roberto Carlos. Ale biorąc pod uwagę kontekst, dramaturgię, wykonanie – kupuję mimo wszystko kontrę Belgii na 3:2.

DhK48s4WsAA6CDT

CIEKAWOSTKA TURNIEJU

Reprezentant Brazylii, Paulinho, grał niegdyś w ŁKS-ie. Interesujące, prawda?

CYTAT TURNIEJU

Okazja! Razy czterdzieści dwa w meczu Chorwacja – Anglia.

NAJWIĘKSI WYGRANI

Mimo braku przyznania jakichś trzech karnych na Mitroviciu – VAR. VAR, który wymaga dopracowania, który wymaga ścisłego regulaminu obsługi, ale zrewolucjonizuje futbol.

Drugim wielkim zwycięzcą są stałe fragmenty gry, które kolejny raz potwierdziły, że ich rola w piłce nożnej cały czas rośnie. Z jednej strony mamy więc nowinkę techniczną, która odmieni kopaninę, nieco ją cywilizując, z drugiej wyraźna tendencja, która może w najbliższych latach rozdawać karty.

Nie wiem czy dobra, skoro znowu wzrośnie nacisk na to, że zamiast grać, lepiej jest się przewrócić.

ABSURD

Konkurencja potężna, zróżnicowana, od wypowiedzi wyłażących z szafy ekspertów, przez Maradonę z alergią na pyłki brzozowe, po turlanie Neymara. Ale chyba nic mnie tak nie poruszyło jak świeżutki absurd, według którego FIFA miałaby zrezygnować z pokazywania ładnych dziewczyn na trybunach stadionów, bo jakiś smutny facet z komisji równouprawnienia uznał to za obraźliwe.

Mamy klasyczną sytuację człowieka, który kompletnie nie rozumie jaką ma funkcję, w konsekwencji na co dzień obija się koncertowo, ale zarazem lubi siedzieć na tym stołku więc będzie robił cokolwiek, choćby i zbędny szum, żeby zaznaczyć, że istnieje, coś robi i jest potrzebny.

Oglądałem mundial, być może w przeciwieństwie do tego pana. Tak – pokazywane są ładne dziewczęta. Po pierwsze – w jaki sposób to godzi w ich dumę? Poza tym pokazywane podczas meczu jest mnóstwo migawek, są kibice starsi, młodsi, są ci poprzebierani, są umalowani. I akurat wykluczenie pięknych dam ma być równouprawnieniem?

To może nie pokazujmy też tych, którzy na stworzenie efektownego kostiumu poświęcili pięć godzin, bo jest to dyskryminacja tych, którzy przyszli w uwalonej cheeseburgerem koszulce żonobijce?

Kompletny bezsens. Niestety, wykraczający poza futbol, dotykający dzisiejszych tendencji tak absurdalnych, że następnym krokiem będzie doczepianie chłopom worków z piaskiem na klacie, co by kobiety nie były dyskryminowane jako te, które dźwigają przed sobą ciężar.

PARADA TURNIEJU

Ta, o której wszyscy myśleli, że wcale nie była paradą. Proszę państwa, Subasić. Zarazem wygrywający w kategorii “Najbardziej niedoceniony zawodnik mistrzostw”.

Leszek Milewski

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

9 komentarzy

Loading...