Reklama

Mundial nie wybacza (8)

redakcja

Autor:redakcja

21 czerwca 2018, 09:41 • 4 min czytania 14 komentarzy

Zachwyt nad Maroko zdaje się nie mieć końca. Gdybym nie wiedział, że jedną nogą siedzą w samolocie do Casablanki – a raczej Amsterdamu i Paryża – to pomyślałbym, ze mundial już się skończył, a oni go wygrali, lejąc w finale 3:0 reprezentację reszty świata.

Mundial nie wybacza (8)

Ciekawe czy te zachwyty podzielają marokańscy kibice. Nie zdziwiłbym się, gdyby wielu z nich reagowało jak Kowal na piechniczkową dumę po porażkach z Anglią i Brazylią.

Kiedyś już przypominałem ten cytat z “Kowala. Prawdziwej historii”. Kto zna, niech sobie przewinie, kto nie zna, niech wie do czego nawiązuję.

“Znowu startujemy, znowu lądujemy. Kolejny przystanek! Zaraz, zaraz, na którym ja wysiadam?! Poszedłem się spytać, ale kazali mi siedzieć. W końcu lądujemy, wszyscy wstają i zbierają toboły. Oho, pętla! no to szybciutko, zanim ruszy w drogę powrotną.

W hotelu byłem już po trzydziestu minutach. Ani szczęśliwy, ani wściekły, już zobojętniały. Starty, lądowania, przejażdżki, odprawy. Już chyba nie wiedziałem, jaki jest dzień tygodnia. Trzeba się przywitać. Pierwsze kroki skierowałem do trenera Piechniczka.

Reklama

– Dzień dobry, w końcu dotarłem.
– I jak podróż?
– Ciężka. Z szesnaście przesiadek przez dwa dni. Padam na twarz.
– Aha, wiesz Wojtek, skoro miałeś tak trudną podróż, to chyba nie zagrasz.

Od razu wróciły mi siły, żołądek podszedł do gardła.

– Jak to nie zagram?
– Jesteś zmęczony, więc nie ma sensu.
-Panie, ja zrezygnowałem z następnego meczu w klubie, mogę tam stracić miejsce. Tłukłem się jakimiś podmiejskimi samolocikami, stałem w korkach w slumsach Sao Paulo, a pan mi mówi, że nie zagram?
– Zrozum mnie. Poza tym muszę dać nagrode chłopakom za Wembley.
– Jaką nagrodę?
– No dla tych, co tak dobrze zagrali na Wembley.
– Ale tam było w ryj!
– Ale tylko 2:1!
– Ale w ryj!!!”

Fajnie Marokańczycy atakowali? No fajnie. Wczoraj z autentycznym rozmachem, ale wszystko do czasu, a raczej do momentu oddania strzału. Wtedy wszystko sypało się w komediowy, godny slapsticku z Benny’ego Hilla sposób.

A moim zdaniem wykańczanie akcji to dość istotny element gry w piłkę nożną, jakoś trudno mi go wyłączyć z oceny.

Maroko w poprzedniej kolejce mogło uciec Iranowi, pokarać go dwoma bramkami na początku i wygrać. Doceniam jak zgnoili rywala w pierwszej połowie, bo Iran Queiroza to świetna drużyna, szczególnie w tyłach.

Reklama

Ale ostatecznie zapamiętamy ich z tego, że w 94 minucie strzelili samobója szczupakiem.

Wątpię, by marokańscy kibice byli z tego meczu dumni.

Wczoraj Maroko stworzyło sobie tysiąc i jeden sytuacji bramkowych, nie wykorzystując żadnej. Wątpię, by i tu ktoś chciał kipieć z dumy. Mundial musi być dla marokańskich fanów wyjątkowo frustrującym doświadczeniem.

Nie zasłużyli, by tak szybko odpaść?

Zasłużyli, będąc kolejnym potwierdzeniem zasady, że turniej mistrzowski nie wybacza marnowania szans. To bezlitosne rozgrywki dla wyrachowanych.

Ale nie mylmy czasem wyrachowania z obleśnym oszukiwaniem. Pepe jest najgorszy. Przesylabizuję aby dobrze się przyjęło: NAJ-GO-RSZY.

Za takie zachowania z miejsca bym dyskwalifikował. Czerwona, odroczona, za symulkę nad symulki.

***

Hiszpania moim zdaniem jest póki co najlepszą drużyną mistrzostw. Tylko suche wyniki w Telegazecie – w dodatku okiem kogoś, kto do czynienia z futbolem ma raz na dwa lata przy okazji dużego turnieju – działają na ich niekorzyść. Kto widział wszystkich faworytów, ten wie.

3:3 z Portugalią to był bardzo dobry mecz Hiszpanii i genialny mecz Cristiano Ronaldo. Jeśli jeden z najlepszych piłkarzy w historii piłki nożnej ma dzień konia, a mimo to nie przegrywasz, to jest to sukces.

Hiszpanie w tym meczu zdali test charakteru i odrobili straty. Hiszpanie lepiej wyglądali jako drużyna, pokazali o wiele więcej atutów niż Portugalia, co do której póki co wiemy, że ma CR7 i Rui Patricio.

Iran to jedna z najbardziej niedocenianych ekip mistrzostw. Carlos Queiroz przecież nie na piękne oczy był trenerem Realu i wieloletnim asystentem Alexa Fergusona. Facet dawno przerósł prowadzoną przez siebie reprezentację. Zajmuje się nią od aż siedmiu lat, naprawdę miał czas, by dokręcić wszystkie śrubki. Ich defensywa… rozumiem, że to antyfutbol przez duże “A”, niemniej jak ci Irańczycy mieli grać? Trafili do grupy z dwoma faworytami turnieju. Muszą być mistrzami wyrachowania, poza tym po prostu w takiej taktyce czują się najlepiej – gdy zaatakowali z Marokiem, mało nie skończyło się to dla nich dotkliwą klęską.

To, że Hiszpania ich złamała, uważam za sukces La Roja. Łatwo nie było i nie będzie nikomu.

Portugalia – Iran zapowiada się arcyciekawie. Podopieczni Queiroza znowu zagrają to, co lubią, z tym, że sądząc po formie Portugalczyków, łatwiej będzie im stwarzać sytuacje po kontrach.

Dla Queiroza to jeden z najważniejszych meczów w życiu. Gra przeciwko swoim rodakom. Zapewne ostatni mecz z kadrą Iranu, za chwilę wróci do Europy na poważny stołek – jak poważny, może zdecydować właśnie to dziewięćdziesiąt minut. Zna kadrę Portugalii jak własną kieszeń, a już CR7, który ma złamać żelazną defensywę Iranu, zna jak nikt inny na tym turnieju, bo zarówno z Manchesteru jak i reprezentacji.

Jeśli ktoś będzie potrafił przygotować plan zatrzymania Ronaldo, to właśnie Queiroz, mistrz budowania planów defensywnych, znający wszystkie słabe strony CR7.

Leszek Milewski

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

14 komentarzy

Loading...