Wyścig w Barcelonie przeszedł do historii, ale zdecydowanie nie znaczy to, że na Circuit de Catalunya zapadła cisza. Po Grand Prix Hiszpanii zespoły Formuły 1 zostały na torze na kolejne testy. Szczególnie ekipa jedynego Polaka w stawce ma nad czym pracować, bo wciąż zamyka stawkę i mocno odstaje. Robert Kubica dziś miał pracowity dzień. Po tym, co pokazał, po raz kolejny nad torem zawisło pytanie: czemu Williams najlepszego kierowcę trzyma na ławce?
Wyobraźmy sobie taką sytuację: Robert Lewandowski doznaje poważnej kontuzji (tfu, tfu, odpukać w niemalowane!). Przez długi czas nie wiadomo, czy w ogóle będzie mógł kontynuować karierę. Wreszcie wraca do treningów, w których prezentuje się znakomicie. Podpisuje kontrakt z jakimś zespołem, który kiedyś wiele znaczył, ale teraz jest w kryzysie. Od innych napastników w drużynie jest lepszy w zasadzie w każdym porównaniu, a jeśli chodzi o doświadczenie – bije ich o głowę. A jednak – ląduje na głębokiej rezerwie, choć nie jest to logiczne ani pod względem sportowym, ani marketingowym. Cóż, piłka nożna ma swoje problemy, ale taka sytuacja to absolutne science-fiction. Imiennik „Lewego” przekonuje się, że w F1 sprawy mają się zupełnie inaczej.
Wszystkich, którzy w tym miejscu zamierzają wcisnąć klawisz „end”, żeby przejść do komentarzy i napisać coś o inwalidach w Formule 1, uprzedzamy: szkoda zachodu. Kubica przed podpisaniem kolejnego kontraktu w królowej sportów motorowych przeszedł serię testów. W każdym prezentował się od „bardzo dobrze” do „rewelacyjnie”. Zresztą – najlepszym dowodem był sam fakt, że był zapraszany na kolejne testy, które nie są ani tanie, ani łatwe do zorganizowania. Gdyby Polak nie był w stanie prowadzić bolidu na poziomie F1, zostałby poklepany po plecach, dostałby na pamiątkę czapeczkę zespołu i na tym by się skończyło. Zamiast tego dostał do podpisania kontrakt z Williamsem. Owszem, kontrakt na trzeciego, rezerwowego i rozwojowego kierowcę. Ale wciąż – inwalidzi takich nie dostają. Co więcej, Polak zapewnił sobie w umowie udział w oficjalnych treningach przed co najmniej trzema Grand Prix. Po raz pierwszy – w poprzedni weekend w Hiszpanii.
Dziś jeździł po raz kolejny, tym razem w oficjalnych treningach już po wyścigu. I – jak we wcześniejszym piłkarskim przykładzie – znów ładował kolegom bramkę za bramką. Rano jeździł brytyjski kierowca Oliver Rowland. W czasie 121 okrążeń najlepszy wynik, jaki zanotował, był minimalnie powyżej minuty i 20 sekund. Solidnie, bo w sobotnich kwalifikacjach do GP Hiszpanii Siergiej Sirotkin wykręcił czas 1:19,695, a jego partner Lance Stroll – 1:20,225 (ostatni i przedostatni wynik). Robert Kubica dziś był szybszy. Znacznie szybszy. Najlepsze okrążenie Polaka to 1:19,253, czyli o prawie pół sekundy lepiej od gościa, który bolidem Williams FW41 jeździ na co dzień i zna go doskonale, i prawie sekundę od drugiego, który jeździ nim drugi sezon. Polak ma w tym aucie żadne doświadczenie, zna je głównie z symulatora. A mimo to – był w stanie urwać pokazać kolegom miejsce w szyku. Nieźle, jak na inwalidę…
Plan jest taki, że Kubica pozostanie kierowcą rezerwowym. Na przełomie lipca i sierpnia pojedzie w pierwszym treningu przed GP Austrii, a następnie weźmie udział w testach po GP Węgier. Dodajmy dla porządku, że właśnie na Hungaroringu Polak debiutował w wyścigu F1. To było w sezonie 2006, który zaczął jako kierowca rezerwowy BMW. A tak w ogóle, to ile można trzymać gwiazdę na ławce?
Fot. Newspix.pl