Reklama

Bezbramkowy remis, bezpłciowy wicemistrz

redakcja

Autor:redakcja

10 maja 2018, 23:32 • 3 min czytania 15 komentarzy

Zaległy mecz, praktycznie bez stawki, bez większych emocji, ale okraszony całkiem niezłą burdą i kilkoma chamskimi faulami. Do pewnego momentu West Hamowi chciało się grać, Manchesterowi – może trochę mniej, ale też mieli ochotę pobiegać, postrzelać, zaatakować. Wigoru wystarczyło góra na godzinę, bo później tak jednym, jak i drugim odwidziało się już granie w piłkę nożną.

Bezbramkowy remis, bezpłciowy wicemistrz

Nie ważne, ile kosztowały bilety na ten mecz, ale z pewnością o połowę za dużo. Bo tylko w pierwszej odsłonie meczu oglądaliśmy futbol na przyzwoitym poziomie.

Pierwsze pół godziny w wykonaniu Manchesteru United to była klasyka gatunku, która pewnie już zupełnie zbrzydła fanom Czerwonych Diabłów. Goście mieli swoje szanse, nawet stuprocentowe, lecz byli nieskuteczni, a między słupkami West Hamu doskonale spisywał się Adrian. Choć generalnie to Młoty miały tę słynną przewagę optyczną i robiły lepsze wrażenie. Jose Mourinho odnotowywał zajadle kolejne obserwacje w kajeciku, który położył na ziemi i skrył za murem złożonym z bidonów. Ten facet zawsze coś musi zamurować! Tym razem nie dostęp do własnej bramki, lecz do swojego magicznego zeszytu.

Co tam zapisywał? Chyba listę zakupów na piątkowego grilla, bo na pewno nie wynotował sposobu na to, jak sforsować defensywę drużyny Davida Moyesa.

Końcówka pierwszej połowy – średnio interesująca, nie licząc może jednego strzału z dystansu w wykonaniu Lingarda, który – trochę na notę, ale grunt, że skutecznie – odbił Adrian. No i raz zagotowało się jeszcze w szesnastce United, lecz nie popisał się Joao Mario. Tempo wyraźnie zdechło i – jak widać z perspektywy dziewięćdziesięciu minut – to był tylko przedsmak bryndzy, która nastąpiła po przerwie.

Reklama

Podstawowy wniosek po pierwszej odsłonie meczu? Walnąć energetyka, żeby przypadkiem nie przysnąć. Nie zrozumcie nas źle – do przerwy to nie był mecz toczony jakimś wyjątkowo ospałym tempem, ale jednak od Premier League oczekujemy czegoś więcej. Więcej oczekujemy przede wszystkim od Paula Pogby, który – zamiast wziąć na siebie rolę lidera drugiej linii i pobudzić partnerów – miał zaledwie króciutkie przebłyski dobrej gry.

Na domiar wszystkiego, w końcówce spotkania nakręcił boiskową awanturę. Ostro sfaulował Marka Noble’a, a ten drugi kompletnie się zagotował i doszło do zwarcia. Koledzy – nie bez kłopotu – utemperowali kogucików, chociaż jakieś ciosy się tam chyba posypały i gdyby trafiło na innego arbitra niż jowialny i wyluzowany Jonathan Moss, to kto wie, czy czerwone kartki nie poszłyby w ruch. Cóż – przynajmniej koledzy stanęli po stronie Francuza. Jego brat, Florentin, miał ostatnio mniej szczęścia, bo rzucili mu się do gardła kumple z jego własnej drużyny.

https://twitter.com/alkindi_vip/status/994677681424826370

Jeżeli powracający do zdrowia Sir Alex Ferguson zerknął sobie na drugą odsłonę meczu, żeby naładować się pozytywnymi wibracjami i poprawić sobie wieczorem humor, to raczej osiągnął efekt odwrotny i nochal jeszcze bardziej mu poczerwieniał z niezadowolenia. Czerwone Diabły w pierwszej połowie furory nie zrobiły, w drugiej – naprawdę paskudnie męczyły bułę. Mourinho wciąż nie wykoncypował uniwersalnego sposobu na stłamszenie niżej notowanych rywali. W taktycznej batalii z topowymi drużynami Portugalczyk wciąż potrafi przechytrzyć każdego, ale gdy trzeba rywala najpierw rozklepać, a potem mu naklepać – Manchester United zupełnie traci rezon.

Tymczasem West Ham – także bez wielkiej werwy – do pewnego momentu drugiej połowy jednak atakował i szukał swoich szans. Najgroźniejszy był chyba wszędobylski Marko Arnautović, lecz z drugiej strony – bardzo niechlujny. Wyjście na pozycje, urwanie się obrońcy – weltklasse, ale ostatnie podanie – nota 5 w skali niemieckiej.

Kiedy zawodnikom jednej i drugiej drużyny definitywnie odechciało się już grać w piłkę, postanowili się trochę poprztykać. Spinka Pogby z Noblem miała potencjał, ale koniec końców rozeszło się po kościach. Z korzyścią dla wychowanka West Hamu, który fikał odważnie, ale widać było, że walczy w innej wadze niż Francuz. Po meczu panowie się wyściskali i z całego serca pogratulowali przeciętnego występu.

Reklama

Ostatecznie – bezbramkowy remis, który zagwarantował Manchesterowi United wicemistrzostwo Anglii. Z jednej strony – progres. Z drugiej – to był w wykonaniu Czerwonych Diabłów nudny mecz i tak samo nudny był cały ten sezon.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
5
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Anglia

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
10
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku
Anglia

Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]

Komentarze

15 komentarzy

Loading...