Nie tak dawno Michał Kucharczyk został oskarżony o sprzedawanie mediom najpilniej strzeżonych tajemnic szatni Legii Warszawa. Jak wiadomo, z różnych względów był to zarzut mocno absurdalny, a cała sprawa szybko została wyprostowana.
Podobne afery nie są jednak wyłącznie polską domeną. Niemal identyczny skandal przetacza się właśnie przez belgijską piłką, a jego głównymi bohaterami zostali Thibaut Courtois i Marc Wilmots. Trener zarzuca swojemu byłemu podopiecznemu wynoszenie na poziom publiczny sekretów reprezentacji Belgii. Piłkarz skarży się z kolei na pomówienia i uważa, że próbuje się zrobić z niego kozła ofiarnego. Kto ma rację? To już wkrótce spróbuje ustalić belgijski sąd.
Między bramkarzem Chelsea a byłym selekcjonerem Belgów iskrzy od Euro 2016. Początkowo wszystko rozgrywało się w absolutnej ciszy, ale ćwierćfinałowa porażka z Walią przelała czarę goryczy. Spór na światło dziennie wyciągnął Courtois, który tuż po zakończeniu spotkania, nie ukrywał, że niespecjalnie ceni swojego trenera. – Czy Wilmots powinien odejść? Myślę, że musi sam podjąć decyzję. W szatni powiedziałem mu, jakie mam zdanie. Dziś mieliśmy te same problemy, które doskwierały nam w meczu z Włochami. Tę samą taktykę i te same kłopoty.
W międzyczasie rewelacje o kiepskiej atmosferze w kadrze ujawnił portal sporza.be. Dziennikarzom udało się przekabacić „jednego z reprezentantów”, który przez pośredników wynosił z szatni wszystkie sekrety. Najszerszym echem odbiło się stwierdzenie, że jeśli Belgom uda się ugrać coś na francuskich boiskach, to stanie się to na pewno nie dzięki trenerowi. Środowisko bardzo szybko wytypowało potencjalnego kreta, a wszystkie podejrzenia padły właśnie na Courtoisa.
Dlaczego to właśnie bramkarz został posądzony o tak niecne czyny? Wszystko za sprawą jego nie najlepszej reputacji, którą mocno nadszarpnęły konflikty z innymi szkoleniowcami, kontrowersyjne wypowiedzi w mediach czy romans z dziewczyną Kevina de Bruyne. Jeśli dodamy to tego oskarżenia części fanów Chelsea, którzy zarzucili Courtois wzniecenie ruchu oporu przeciw Jose Mourinho, zakończone zwolnieniem Portugalczyka z pracy, otrzymamy wyjątkowo niekorzystny obrazek. Wszelkie podejrzenia były więc uzasadnione.
Wracając jednak do afery z Wilmotsem… Ten po Euro stracił pracę, co mogło zwiastować zakończenie konfliktu przynajmniej na poziomie mediów. Nic bardziej mylnego. Kolejny akt spektaklu zaczął jednak pisać były selekcjoner, który w jednym z wywiadów stwierdził, że w czasie Euro głowę niekoniecznie zaprzątało mu trenowanie. – Rzeczywiście we Francji, a nawet wcześniej, miałem problem. O 18 prowadziłem zajęcia teoretyczne z piłkarzami, a kwadrans później wszystko było w mediach społecznościowych! Któryś sprzedawał nasz skład. Mówię absolutnie poważnie.
Gdzie w tym wszystkim Courtois? Raz jeszcze oddajmy głos Wilmotsowi. – Kilku francuskich dziennikarzy mówiło mi, że jego ojciec gonił do mediów. Moim zdanie, jeśli postępujesz w ten sposób, to po prostu nie szanujesz swojej ojczyzny. To hańba!
Po tych słowach lawina wzajemnych żali i oskarżeń ruszyła z wielką mocą. Finał prawdopodobnie rozegra się przed obliczem Temidy, bo Thibaut Courtois i jego ojciec kilka dni temu podali Wilmotsa do sądu. W akcie oskarżenia wpisano pomówienia oraz narażenie na straty moralne i wizerunkowe.
Były trener Belgów na wszystkie zarzuty odpowiedział ustami swojego prawnika. – Francuscy dziennikarze mają dowody na winę Thierry’ego Courtois. Jeśli obaj panowie mają taką chęć, to ich też mogą podać do sądu. Wychodzi więc na to, że obie strony są wyjątkowo pewne swego i gdy zajdzie taka potrzeba po prostu złapią się łby i będą szarpać do upadłego. Nie zdziwmy się, jeśli wyjdzie z tego długa i mocno żałosna saga.
Fot. Newspix.com