Sama końcówka spotkania, obie ekipy już ledwie dyszą, wydaje się, że starcie Juventusu z Napoli skończy się bezbramkowym remisem, który tak urządzał Starą Damę. Cztery punkty przewagi przy czterech kolejkach do końca? Właściwie nie do odrobienia. W 90. minucie meczu piłkę w narożniku ustawia jednak Callejon, bierze głęboki wdech i wrzuca w pole karne, tam walkę o pozycję z Benatią wygrywa Koulibaly i… jest gol po strzale głową! 1:0 dla przyjezdnych, takim wynikiem kończy się to spotkanie, co przedłuża pasjonująca walkę o mistrzostwo Włoch na kolejne dni!
Przeczytaliśmy gdzieś, że jeśli Juve wychodzi na mecz z myślą o remisie, to po prostu ten remis osiąga. Rzeczywiście, długo dzisiaj na to wskazywało, momentami mieliśmy ochotę wstać i przyklasnąć, jak gospodarze potrafią trzymać mecz w parterze, nie pozwalając rywalowi rozwinąć skrzydeł. Ofensywę mieli w – wybaczcie sformułowanie – dupie, skoro nie oddali żadnego celnego strzału, a najbliżej gola byli po słupku Pjanicia z początku, gdzie o emocje zadbał jednak rykoszet. Później ustawili się w tyłach i czekali na to, co zrobi Napoli.
I Juventus może być królem dyscypliny, żelaznej defensywy, fantastycznej organizacji. Futbol jednak nienawidzi minimalistów, a gospodarze byli dziś jego książkową definicją, więc zostali za to najzwyczajniej w świecie ukarani.
Pewnie, od gości też mogliśmy wymagać więcej, te ich ataki nie były na tyle przekonujące, by obrona Juventusu musiała uwijać się jak w ukropie. Gdy już udało się przedrzeć przez potrójne zasieki gospodarzy, brakowało skuteczności, jak wtedy, gdy Hamsik dwukrotnie nie trafiał w bramkę. Gdy piłka wpadła do siatki po strzale Insigne, sędzia odgwizdał spalonego, gdy groźnie uderzał Callejon, chwilkę później też zobaczył chorągiewkę w górze. Sarri widząc męczarnie swoich zawodników, wpuścił posiłki w postaci polskich zawodników, Milik i Zieliński pojawili się na boisku odpowiednio w 61. i 66. minucie. Byli aktywni, próbowali zawiązywać akcje nawet między sobą, ale brakowało centymetrów, pół grama więcej wyczucia. Obaj uderzyli z dystansu: Milik wysoko nad bramką, natomiast próbę Zielińskiego spokojnie odbił Buffon.
Zastanawialiśmy się, czy Sarri nie przekombinował – w pierwszej połowie gościom ewidentnie brakowało snajpera w polu karnym rywala, który mógłby powalczyć o pozycję z Hoewedesem i Benatią. Być może, nawet mimo korzystnego wyniku, tak w istocie było, pewnie Milik powinien wejść wcześniej albo w podstawie. Jednak zwycięzców się nie sądzi, a Sarri przynajmniej dziś jest wygranym, bo jego chłopcy z wątroby wcisnęli tę bramkę. Pytanie, czy będzie wygranym za cztery kolejki? Terminarz wygląda następująco:
Napoli
Fiorentina (wyjazd)
Torino (dom)
Sampdoria (wyjazd)
Crotone (dom)
Juventus
Inter (wyjazd)
Bologna (dom)
Roma (wyjazd)
Hellas (dom)
Jeden punkt przewagi na korzyść Starej Damy. Cóż, a więc wszystkie światła na Serie A – kiedy mistrzowskie rozstrzygnięcia w innych krajowych topowych ligowych już znamy, tutaj czeka nas pasjonująca końcówka.
Juventus – Napoli 0:1
Koulibaly 90′
fot. NewsPix.pl