Juventus bezwzględnie wykorzystał potknięcie Napoli. Przewaga mistrzów Włoch nad wiceliderem wynosi już sześć punktów. Juve nie zagrało porywająco przeciwko Sampdorii, ale to wystarczyło, by zwyciężyć pewnie i to aż trzema golami. Koncert dał zmiennik Douglas Costa, który zaliczył asysty przy wszystkich trzech trafieniach. Sampolonia? Grał tylko Dawid Kownacki i swój występ mógł okrasić asystą, ale kolega z zespołu nie wykorzystał jego dogrania.
Obrazek pierwszej połowy? Wsparcie kibiców Juve okazane Gianlugiemu Buffonowi. Włoska legenda mogła liczyć na swoich fanów w trudnym momencie – po czerwonej kartce obejrzanej w Madrycie, po jego kontrowersyjnych słowach po meczu, po fali krytyki jaka się na niego spłynęła, Gigi był oklaskiwany gdy tylko był przy piłce, śpiewano pieśni na jego cześć.
Jeśli chodzi o sprawy czysto piłkarskie, to pierwsza połowa stała pod znakiem poduszki i kołderki. Gra toczyła się w usypiającym tempie, żadna z ekip nie potrafiła wypracować sobie wyraźnej przewagi. W pierwszych minutach przeważali nieco gospodarze, później goście za sprawą Fabio Quagliarell dwukrotnie mieli okazje na objęcie prowadzenia. Zmierzaliśmy już do przerwy, piłkarze powoli kierowali się do szatni, aż na boisku zameldował się Douglas Costa, który zmienił kontuzjowanego Miralema Pjanicia. Brazylijczyk minutę po wejściu na murawę posłał genialne dośrodkowanie, Mario Mandżukić idealnie urwał się obrońcom i sprytnym strzałem zdobył bramkę. Juventus usypiał rywala, usypiał trybuny, ale pierwszą połowę kończył z przewagą jednego gola.
Bartosz Bereszyński był poza kadrą meczową (zawieszenie za kartki), Karol Linetty i Dawid Kownacki zaczęli mecz na ławce rezerwowych. Najmłodszy z tego grona wszedł na boisko zaraz po przerwie i kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry był o krok asysty. Kownacki wyłuskał piłkę spod nóg Giorgio Cheilliniego, podał do Gastona Ramireza, ale ten w znakomitej sytuacji strzelił obok bramki.
Co nie udało się Sampodorii, to ponownie udało się Juve. Znów w głównej roli znalazł się Douglas Costa, który miękko dośrodkował przed bramkę, a tam niekryty Benedikt Hoewedes silnym strzałem głową podwyższył prowadzenie. Ten sam Hoewedes, który niemal cały sezon stracił przez kontuzję i rozegrał do tej pory… 68 ligowych minut.
Asysta Costy przy golu na 1:0, asysta Costy przy golu na 2:0 i zgadnijcie – kto zaliczył asystę przy golu Samiego Khediry na 3:0? Brazylijczyk po wejściu na boisko robił taki przeciąg, że obrońcy Sampdorii nie wiedzieli gdzie jest lewo, a gdzie prawo.
Juventus dzięki tej wygranej powoli może już przymierzać koronę na głowie. Napoli potknęło się w starciu z Milanem i tylko bezbramkowo zremisowało. To oznacza, że aktualny mistrz Włoch ma już sześć punktów przewagi nad ekipą z Neapolu. Do końca sezonu pozostało już tylko sześć kolejek i matematyka wydaje się nieubłagana dla Milika, Zielińskiego i spółki. Juventus w tym sezonie Serie A po prostu się nie potyka – ostatni raz przegrał 19 listopada w starciu… z Sampdorią.
Juventus – Sampdoria 3:0 (1:0)
Mario Mandzukić (45.)
Benedikt Hoewedes (60.)
Sami Khedira (75.)
fot. newspix.pl