Nikt w koncernie Red Bulla nie ukrywa tego, jaką rolę w ich planach pełni klub z Salzburga. Dziś mistrz Austrii jest tylko punktem tranzytowym między lokalnymi klubami i krajami pozaeuropejskimi, a głównym klubem w tym łańcuchu – RB Lipsk. To niemiecki zespół stoi na szczycie hierarchii, a austriacki twór ma jedynie dostarczać tam piłkarzy i przy okazji cementować swoją pozycję w kraju. Oba kluby powalczą dziś o awans do półfinału Ligi Europy.
Red Bull Salzburg pokona dziś u siebie Lazio? Kurs w LV BET to 2,20
Gdy gigant przemysłu napojów energetycznych w 2005 roku przejął Austrię Salzburg, przyszłość tego klubu stała się jasna. Popłynął do niego strumień pieniędzy, sprowadzano coraz to lepszych piłkarzy, zainwestowano w infrastrukturę, ściągnięto fachowców z kraju i z sąsiednich Niemiec. Red Bull wytyczył jasny szlak – po Formule 1 i podbiciu rynku piłki w Stanach Zjednoczonych, wkraczamy z przytupem na rynek europejski.
Od tego czasu RB Salzburg ośmiokrotnie zdobył tytuł mistrza kraju (jest nim nieprzerwanie od 2014 roku), dołożył do tego cztery wicemistrzostwa i pięć krajowych pucharów. Dominacja na rynku austriackim była niepodważalna. Ale właściciele klubu po czasie zdali sobie sprawę, że to nie Football Manager. Choćby wpompowali w Salzburg setki milionów euro, to i tak pewnego pułapu nie przeskoczą. Wielcy piłkarze nie będą chcieli grać w austriackiej ekstraklasie, sama liga nie jest konkurencyjna wobec TOP5 lig europejskich, a zainteresowanie futbolem w Austrii nie jest tak duże, jak chociażby w Niemczech czy Anglii. No i wyłącznie na finansowym paliwie z napojów energetycznych nie da się zajechać do najważniejszych faz europejskich pucharów. Żeby rywalizować z najlepszymi trzeba iść tam, gdzie jest duża kasa z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych. Na przykład w Niemczech.
Salzburg od 2005 roku tylko siedmiokrotnie dotarł do fazy grupowej Ligi Europy. Ani razu nie wszedł do ziemi obiecanej europejskiego futbolu, czyli do Ligi Mistrzów. Kilkukrotnie był blisko – odpadał z Fenerbahce, Hapoelem Tel-Aviv czy Dinamo Zagrzeb. W 2015 roku wylecieli jeszcze z eliminacji do LE, gdy po karnych odprawiło ich Dynamo Mińsk. Tegoroczny sukces, bo tak trzeba traktować dojście co ćwierćfinału Ligi Europy, jest największym osiągnięciem Austriaków od momentu przejęcia sterów w klubie przez Red Bulla.
Valon Berisha znów ustrzeli Lazio? Kurs na taki obrót spraw w LV BET to 4,00
Ale mądre głowy zasiadające w Fuschl am See, gdzie mieści się siedziba koncernu, nie są tym faktem przejęte. Dziś ich myśli zajmuje drużyna grająca na Red Bull Arenie w Lipsku. To aktualnie oczko w głowie austriackiej spółki. Salzburg został siłą rzeczy zdegradowany do roli stawu hodowlanego. To nie żadne domysły – wystarczy spojrzeć ilu zawodników przenosi się z mistrza Austrii do wicemistrza Niemiec.
W ostatnich latach oba te kluby dokonały między sobą dziewiętnastu transakcji. Wśród zawodników przekazanych (no bo nie sprzedanych, kasa zostaje w rodzinie) znajdziemy takich piłkarzy jak Dayot Upamecano (podstawowy stoper, plotkuje się o jego transferze do Barcelony), Naby Keita (gwiazda Bundesligi, latem przejdzie do Liverpoolu), Konrad Laimer (obiecujący 20-letni pomocnik), Peter Gulacsi (pierwszy bramkarz Lipska) czy Petar Ilsanker. Ponadto w Salzburgu ogrywał się chociażby Marcel Sabitzer, jeden z najzdolniejszych diamencików w stajni RB.
– Nie zatrzymamy w Salzburgu najlepszych juniorów, więc w tej sytuacji Lipsk wydaje się dla nich naturalnym ruchem. Nasza strategia jest przejrzysta i jasna – tłumaczy Dietrich Matershitz, właściciel Red Bulla. Jakby “podbierania” piłkarzy było mało, to z Salzburga do Lipska przeniósł się także dyrektor sportowy Ralf Rangnick, twórca sukcesów mistrzów Austrii na krajowym podwórku.
Powyżej 3,0 gola w meczu Marsylia – Lipsk (zwrot w razie dokładnie 3 bramek)? 1,99 w LV BET
Właściwie pierwszym piłkarzem, który głośno i odważnie zszedł z proponowanej mu ścieżki, był Martin Hinteregger. On w 2015 roku wybrał Augsburg, choć na stole leżała oferta z Lipska. – Nie mogłem tego zrobić kibicom z Austrii. Wiem, że wielu młodych piłkarzy z zagranicy gra dla Salzburga niewiele znaczy, a transfer do RB Lipsk jest dla nich czymś naturalnym. Wystarczy jeden telefon i pakują walizki. Ta sytuacja jest dziwna – stwierdził wtedy.
Ale czy to naprawdę taki szokujący układ? W Europie od lat działają układy oparte na zakładzie klubów filialnych i patronackich. Bardzo rozbudowany system ma chociażby Chelsea, ale podobnie działają inne kluby z Anglii. Za filie w przeszłości robiły kluby belgijskie, dziś robią to chociażby kluby holenderskie. Bliskie relacje redbullowych ekip mogą mierzić futbolowych tradycjonalistów, ale z punktu biznesowego i sportowego są one nieuniknione. Szczególnie, że już dziś mówi się o kolejnych Keitach i następcach Upamecano. Salzburg ma znakomitą akademię, świetny dział skautingu i dobre kontakty w Afryce. Jednym z kandydatów do zastąpienia Keity w Lipsku jest 22-letni Diadie Samassekou. Być może tą samą drogą podąży 20-letni Austriak Xaver Schlager. Na ciekawego stopera zapowiada się 21-letni Duje Caleta-Car.
Salzburg w tej edycji Ligi Europy wyeliminował już Borussię Dortmund, ale ich przygoda z europejskimi pucharami zakończy się pewnie już dziś. Austriacy grają naprawdę niezłą piłkę, ale po porażce 2:4 w Rzymie ich szanse w dwumeczu z Lazio wyraźnie zmalały. Szczególnie, że ekipa Simone Inzaghiego potrafi atakować. Ale w siedzibie Red Bulla raczej będą oglądać ten mecz gdzieś w narożniku ekranu laptopa. Ewentualnie na komórkach. Główne ekrany będą bowiem należały do Lipska, który jedzie do Marsylii bronić jednobramkowej przewagi z pierwszego spotkania.
A zatem – jeśli chcecie wiedzieć, kto będzie błyszczał w Lipsku w przyszłym roku, to zerknijcie dziś na ich kolonię z Salzburga. Dział HR wicemistrza Niemiec też będzie wieczorem szukać potencjalnych kandydatów do awansu wewnątrz firmy.
fot. newspix.pl