Reklama

Zwolnienie Pardew nie oznacza końca kłopotów dla Krychowiaka

redakcja

Autor:redakcja

03 kwietnia 2018, 13:44 • 5 min czytania 8 komentarzy

Pamiętacie jaka euforia zapanowała, kiedy ogłoszono transfer Grzegorza Krychowiaka do West Bromwich Albion? Tony Pulis ponoć radował się wtedy tak bardzo, jakby właśnie odnalazł swojego zaginionego dawno temu syna, a teraz mógł z nim nadrobić wieloletnie zaległości. Fani The Baggies z kolei nie dowierzali, iż gracz tej klasy – a mierzyli ją jeszcze czasami z Sevilli – może dołączyć do ich, bądź co bądź, stosunkowo słabej drużyny. Ponad pół roku później nastroje kibicowskie w West-Midlans nie są już tak optymistycznie jednoznaczne, bo drużyna pikuje w kierunku Championship, zaś Polakowi daleko było i jest do zbawiciela.

Zwolnienie Pardew nie oznacza końca kłopotów dla Krychowiaka

Tony’ego Pulisa oczywiście nie ma już na The Hawthorns. Pożegnano się z nim pod koniec listopada, ponieważ jego zespół nie dość że (jak zwykle) grał paskudny futbol, to z pierwszych 12 meczów w lidze wygrał tylko 2, więc władze WBA postanowiły, iż nie będą paprać CV trenera, którego zespoły nigdy nie spadły do Championship. Trzeba się było jakoś ratować, co – jak już wiemy z perspektywy czasu – wyszło im beznadziejnie.

Alan Pardew wytrzymał na stołku dłużej niż jego kolega po fachu, ale zamiast podnieść drużynę z kryzysu, wpędził ją w jeszcze większy. Anglik wykręcił zawrotne liczby na The Hawthorns, notując bilans spotkań 3-5-12. Przy czym warto zauważyć, że tylko jedno ze zwycięstw przytrafiło im się w lidze. I tak, celowo piszemy o nim w formie wypadku przy pracy, bo jak inaczej można je nazwać, skoro ogólnie The Baggies Pardew notowały średnio 0,67 oczka na mecz? Epika, liryka, West Bromwich.

Jeśli ci już cokolwiek kradli, to niestety nie były to punkty urywane rywalom, lecz… taksówki w Barcelonie. Szkoleniowiec oraz zespół wybrali się tam w ramach zgrupowania, a czterech graczy (Evans, Barry, Livermore, Myhill) pewnego wieczoru postanowiło „pożyczyć” samochód służbowy, aby wrócić do hotelu. Nic więc dziwnego, że fani regularnie buczeli na nich, jeśli najgłośniej było o ich pupilach nie z powodu dobrych wyników sportowych, lecz problemów dyscyplinarnych.

Już wcześniej jednak wiele rzeczy zwiastowało rychłe pożegnanie z kolejnym szkoleniowcem. Chiński właściciel klubu, Guochuan Lai, zwolnił bowiem dwóch pomysłodawców zatrudnienia Pardew – prezesa Johna Williamsa oraz dyrektora Martina Goodmana. – Jeśli twoi przełożeni, którzy sprowadzili cię tu, zostają wyrzuceni, to i stabilności własnego stołka nie możesz być pewien – wykrakał trener, choć biorąc pod uwagę jego osiągnięcia w WBA był to ruch praktycznie nieunikniony. – Mamy rekordowo wysokie płace, płaciliśmy dużo za transfery, ale pomimo tego znajdujemy się gdzie się znajdujemy… Jestem zszokowany tym, jakie decyzje były wcześniej podejmowane – opowiadał z kolei Lai.

Reklama

My, Polacy, powinniśmy cieszyć się z takiego rozwoju wydarzeń, wszak zwolnienie Pardew to dla Grzegorza Krychowiaka jeden problem z głowy. Jasne, jego ekipa wciąż znajduje się w opłakanej sytuacji, ale chociaż konflikt pomiędzy nim a szkoleniowcem praktycznie rozwiązał się sam. Zarzewiem tegoż była sytuacja z meczu z Leicesterem, kiedy to po mniej więcej godzinie gry Anglik postanowił zdjąć naszego pomocnika z boiska. Była to o tyle dziwna decyzja – z czym zgadzały się zresztą tamtejsze media – że Polak prezentował się wówczas naprawdę dobrze, a mimo tego to właśnie jego menedżer uznał za winnego niezbyt korzystnego wyniku. To jednak dopiero po zejściu byłego Sevillisty Lisy brutalnie potraktowały West Brom, strzelając mu kolejne 3 gole w pół godziny.

Grzesiek natomiast wściekł się i gdy schodził z murawy nie podał Pardew ręki, za co ten później skrytykował go publicznie. – Mam z tym problem, ponieważ ja jemu okazywałem wsparcie, gdy tego potrzebował. Wystawiałem go nawet, kiedy tak naprawdę był w gorszej formie. Nie akceptuję takiego zachowania – kategorycznie opowiadał trener, z którym Polak ponoć jeszcze dodatkowo odbył niezbyt przyjemną dla obu stron rozmowę.

Istniało zatem spore ryzyko, iż Krychowiak zostanie na dłużej przygwożdżony do ławki rezerwowych w ramach terapii dyscyplinarnej. Tydzień później mecz Bournemouth oglądał właśnie z boku, tak samo jak kolejną potyczkę swojego zespołu z Burnley. Sytuacja stawała się o tyle poważna, iż przecież mundial zbliża się wielkimi krokami, więc ani samemu piłkarzowi, ani tym bardziej Adamowi Nawałce nie było na rękę podtrzymanie takiego statusu quo. Z całym szacunkiem do Tarasa Romanczuka czy też Jacka Góralskiego, ale mimo wszystko, kiedy Krychowiak jest w formie, obu przerasta znacznie swoimi umiejętnościami. I właśnie dlatego pozostaje tak cenny dla polskiej reprezentacji.

Prawda jest jednak taka, że pomocnikowi oraz Pardew nie było po drodze już od samego początku przygody tego trenera na The Hawtohorns. Przez blisko miesiąc Grzesiek musiał przekonywać go do siebie, zupełnie jakby za rywali do gry miał nie Livermore’a, lecz Thiago Mottę, nie Barry’ego a Xaviego i tak dalej. Anglik pewnie odbijałby piłeczkę nawiązując do rzekomego kiepskiego przygotowania fizycznego Polaka, choć to chyba jednak zwykły kaprys trenera odgrywał tutaj większą rolę.

Mimo to jednak najbliższa przyszłość Krychowiaka w zespole z West-Midlands wcale nie maluje się tak różowo, nawet pomimo zwolnienia szkoleniowca, z którym było mu nie po drodze. Nie zapominajmy bowiem, iż pomocnik jest jedynie wypożyczony do West Bromu, co w związku z bardzo prawdopodobnym spadkiem do Championship wcale nie stawia go w uprzywilejowanej pozycji w wcale o pierwszy skład na koniec bieżącego sezonu. Nie ma szans, by na The Hawthorns zagościł na dłużej, więc znów może zostać odsunięty od wyjściowej jedenastki, bo w żaden sposób nie będzie dla tej drużyny przyszłościowy. Za to Sam Field, który w pewnej chwili zaczął grać regularnie w Premier League właśnie kosztem Krychowiaka, już tak, dlatego nie zdziwmy się, jeśli w końcówce tych rozgrywek to właśnie 19-latka będziemy oglądać na boisku znacznie częściej.

Tak naprawdę więc w chwili, gdy The Baggies stracą nawet matematyczne szanse na utrzymanie – a do bezpiecznego na ten moment Crystal Palace brakuje im aż 10 punktów – rozpoczną zapewne przygotowania do następnego sezonu, który spędzą w Championship. A wtedy Polak już stanie się dla nich kompletnie bezużyteczny.

Reklama

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Komentarze

8 komentarzy

Loading...