Reklama

Athleticowi już chyba się nie chce, Barsie nawet nie stawił oporu

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2018, 18:23 • 3 min czytania 1 komentarz

Ostatnio tak słaby Athletic widzieliśmy… Sami nie wiemy kiedy. Baskowie w bieżących rozgrywkach wielokrotnie prezentowali się beznadziejnie, ale dzisiaj już naprawdę ludzkie pojęcie przechodziło to, co momentami wyprawiali.

Athleticowi już chyba się nie chce, Barsie nawet nie stawił oporu

– Rozczarowanie? Czułbym je, gdybym widział, że piłkarze nie biegają na boisku – mówił Cuco Ziganda przed meczem. A jego podopieczni zrobili dziś wszystko, aby go do takiego stanu doprowadzić. Nawet gdy podchodzili wysoko to przeciwników, robili to wolno i bez przekonania. Niby-pressing, zero agresji. Nic to nie dawało, bo podopieczni Valverde i tak z łatwością konstruowali akcje od tyłu.

Cuco Ziganda mówił też o „konieczności rozegrania perfekcyjnego meczu w defensywie”, po czym w 6. minucie jego podopieczni przemienili się w nieruchome pachołki treningowe. Messi rozprowadził akcję ze środka, zagrał na lewą flankę, gdzie był Alba, a ten po chwili dostarczył piłkę Paco Alcacerowi, który w centrum pola karnego stał kompletnie niekryty, więc z łatwością zdobył bramkę.

Żenująca była postawa Basków, bo przed polem karnym robili rywalom tyle miejsca co w leju po bombie atomowej. Kto by nie musiał doskakiwać do barcelonistów, ten się spóźniał – czy to San Jose, czy Saborit, czy też Unai Nunez, Inigo… Cholera jasna, w sumie zamulali wszyscy po kolei! Gospodarze już po 15 minutach oddali na bramkę Kepy 5 strzałów, a mogli znacznie więcej, gdyby parę razy nie klepali sobie w polu karnym Athleticu. Po następnym kwadransie piłka dotarła do Dembele, a chwilę później do Messiego, ustawionego idealnie na wprost bramki. A że Benat myślał wówczas o niebieskich migdałach, to Argentyńczyk miał jeszcze chwilę by wystawić sobie piłkę i precyzyjnie uderzyć po ziemi tuż przy słupku.

Gdyby nie Arrizabalaga, Los Leones mieliby dzisiaj naprawdę przerąbane. Raz groźnie uderzał Messi, raz bramkarz musiał interweniować poza własnym polem karnym, gdy Dembele wychodził z nim sam na sam, ale uprzedził go o ułamek sekundy. W perspektywie całego meczu jednak goście sami prosili się o baty, bo bronili stosunkowo wysoko, ale na tyle nieumiejętnie, że Barca co chwilę próbowała długich podań za kołnierz. Wyobraźcie sobie beznadzieję w wykonaniu Athleticu, jeśli techniczne podania „zewniaczkiem” wymierzone co do centymetra posyłał nawet Paulinho i nikt mu w tym nie próbował przeszkadzać.

Reklama

Większy opór niż defensywa Athleticu stawiło dziś obramowanie bramki. Najpierw poprzeczka przyjęła na siebie delikatny lobik Coutinho. Później z kolei słupek obił były gracz Tottenhamu i Guanzghou. Można powiedzieć z całym przekonaniem, że Los Leones mieli dzisiaj więcej szczęścia niż rozumu oraz zaangażowania.

Ziganda próbował w drugiej połowie ratować się zmianami – za obecnego tylko ciałem Benata wprowadził Iturraspe, ale to oczywiście nie dodało polotu Baskom w grze ofensywnej. Miał zrobić to Inaki Williams, który wszedł w miejsce Susaety, lecz też się nie popisał. Nawet Aduriz nic nie wywalczył, choć trochę się porozpychał. Co prawda goście z czasem zaczęli stwarzać sobie jakieś szanse – a raczej po prostu oddawali niegroźne strzały – aczkolwiek wynikało to raczej z tego, iż Barca włączyła sobie tryb oszczędzania baterii. Ostatecznie więc spotkanie zamieniło się w dość nudną kopaninę, o której najchętniej byśmy zapomnieli.

Cuco już nie ma złudzeń – ten sezon w wykonaniu Athleticu trzeba spisać na straty. – Zostało jeszcze sporo spotkań do końca sezonu, mamy swoje cele indywidualne oraz drużynowe – mówił szkoleniowiec. Ale co tu da się osiągnąć, jeśli gnije się w dolnej części tabeli i na puchary już nie ma szans? Szczęście w tym nieszczęściu jest takie, że Lwom nie grozi spadek. Tylko co to za pocieszenie? Kibice Athleticu obraziliby się (słusznie), gdyby usłyszeli takie słowa. Będziemy w szoku, jeśli przy najbliższej okazji na San Mames nie pojawią się transparenty z napisami o zwolnieniu Zigandy.

Barcelona 2:0 Athletic Club (2:0)
Alcacer 8′
Messi 30′

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Patryk Stec
4
Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy
Hiszpania

Nowe fakty o Marcelo. „Miał problemy praktycznie z każdym”

Patryk Stec
4
Nowe fakty o Marcelo. „Miał problemy praktycznie z każdym”

Komentarze

1 komentarz

Loading...