Ciro Messi nie mógł wybrać lepszego momentu, by przyjść na świat. Barcelona mierzyła się dzisiaj z Malagą, która – bez cienia wątpliwości – jest najsłabszą drużyną w La Liga. Tak więc przewidywany scenariusz na ten mecz mógł być tylko jeden – totalna dominacja „Barcy” i wysokie zwycięstwo. I wiecie co? Dominacja była, ale wygraną można traktować w kategorii skromnych.
Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Barcelona grała dzisiaj bez Messiego, ale równie dobrze do Malagi mogła pojechać bez Pique, Bousquetsa, Coutinho i Suareza, a i tak wróciłaby do domu z trzema punktami. Naprawdę trudno znaleźć słabszą drużynę od Malagi, jeśli weźmiemy pod uwagę pięć najlepszych lig w Europie. Coś nam się wydaje, że nawet Benevento mogłoby spuścić jej niezły łomot.
No dobra, ale można być słabszym piłkarsko o parę klas, a mimo to zaimponować walką. Być może większość zawodników Malagi chciała właśnie tak uczynić, lecz skrzydła podciął im Samuel Garcia, który brutalnie sfaulował Jordiego Albę. Sędzia nie miał wątpliwości i pokazał mu słuszną czerwoną kartkę. Zapewne za parę dni dowiemy się, że 27-latek będzie pauzował kilka spotkań, bo inaczej być nie może. Gdyby obrońca Barcelony w ostatniej chwili nie podniósł nogi, to najprawdopodobniej mundial oglądałby w zaciszu domowym.
Absencja Alby na mistrzostwach świata byłaby wielką stratą dla Hiszpanii, bo 28-latek jest w tym sezonie w wybitnej formie. Dzisiaj zresztą to potwierdził, gdy fenomenalnie dograł do Luisa Suarez. Spójrzcie sami na tego cukiereczka:
CHIRURGICZNA PRECYZJA!
Jordi Alba popisał się pięknym podaniem przy golu Luisa Suáreza w meczu FC Barcelony z Málagą CF. #lazabawa pic.twitter.com/jPXfWofBfh
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 10 marca 2018
Oczywiście pochwały należą się również Luisowi Suarezowi, który pewnie wykończył dośrodkowanie Alby…. Ataki Barcelony na zmianę napędzali Coutinho i Dembele. Ten pierwszy strzelił nawet piękną bramkę po uderzeniu piętą, a podawał mu właśnie Dembele. Młody Francuz zaliczył naprawdę udany mecz, choć uczciwie trzeba przyznać, że nie był to jeszcze Dembele, którego oglądaliśmy w Bundeslidze. Przede wszystkim zabrakło większej dokładności przy dośrodkowaniach. Faktycznie było kilka dobrych, ale zdarzyło się również parę niecelnych. Letni nabytek Barcelony spróbował również uderzenia z dystansu, ale znów to samo: precyzja.
Bez wątpienia Valverde w przerwie powiedział swoim piłkarzom, że mają wrzucić tryb oszczędnościowy. Goście wyraźnie zwolnili, a atakowali sporadycznie, jak na fakt, że Malaga grała w dziesiątkę od 30 minuty. Rzecz jasna „Duma Katalonii” wykreowała kilka groźnych sytuacji, ale zwykle brakowało precyzji przy wykończeniu. Co ciekawe piłkarze Jose Manuela Gonzaleza dopiero w dziesiątkę potrafili stworzyć okazję do strzelenia bramki. Bliski gola był Youssef En-Nesiry, który otrzymał doskonałe podanie w polu karnym, lecz ostatecznie oddał niecelny strzał. Marokańczyk wyglądał dzisiaj nawet nieźle na tle swoich kolegów, ale precyzją nie grzeszył, bo oddał dzisiaj jeszcze dwa strzały. Jeden celny, ale zbyt lekki, by zaskoczyć ter Stegena. Natomiast drugie uderzenie lepiej przemilczeć.
Ten mecz utwierdził nas w przekonaniu, że kolejny sezon Malaga spędzi w Segunda Division. Prędzej Barcelona nie zostanie mistrzem Hiszpanii niż Andaluzyjczycy utrzymają się w lidze. Niedawno Valverde narzekał na zły terminarz, a teraz dostał od niego prezent. W końcu lepszego rywala przed rewanżem z Chelsea nie mógł sobie wymarzyć. Zapewne na treningach jest większa intensywność niż była w dzisiejszym spotkaniu.
Malaga – Barcelona 0:2 (0:2)
0:1 Suarez 15′
0:2 Coutinho 28′
Fot. newspix.pl