Reklama

Mistrzowska bezradność

redakcja

Autor:redakcja

04 marca 2018, 19:18 • 2 min czytania 7 komentarzy

Dopiero po raz drugi w ciągu ostatniej dekady Chelsea nie oddała żadnego celnego strzału na bramkę rywala. Pierwszy raz od sezonu 2003/2004 nie oddała jakiegokolwiek uderzenia, choćby niecelnego czy zablokowanego, w pierwszej połowie. Mistrz Anglii w ofensywie był dziś nagi. W tym, że przegrał 0:1 z rozpędzonym Manchesterem City trudno się dopatrywać jakiejkolwiek niespodzianki. Jeśli już – tylko w tym, że tak nisko.

Mistrzowska bezradność

Trudno wręcz uniknąć wrażenia, że Obywatele, by pokonać wciąż urzędujących mistrzów Anglii, nie musieli się szczególnie zmęczyć. Z łatwością można wskazać kilka, pewnie i kilkanaście meczów, które od piłkarzy City wymagały znacznie większego wysiłku. W momencie, gdy prowadzili już 1:0, grali bardzo ekonomicznie. Czasami wręcz niechlujnie, nonszalancko, co kosztowało ich trochę nerwów w ostatniej minucie, gdy Marcos Alonso strzelał z woleja zza pola karnego. Oczywiście niecelnie.

Chelsea nie wyglądała bowiem na drużynę, która stawi zdecydowany opór ofensywie City, gdy ta postanowi przyspieszyć i wcisnąć drugiego gola. W pierwszej części meczu The Blues nie tylko nie potrafili wyjść z piłką z własnej połowy – w paru sytuacjach mieli problem, by wyprowadzić futbolówkę z własnego pola karnego. Jak wtedy, gdy Fabregasa pozbawił jej Sane i zagrał do Aguero, który został zblokowany przez rywali.

Od Sane zaczynało się zresztą niemal wszystko to, co w grze City dobre. To on wkręcił się dryblingiem między pięciu defensorów Chelsea w akcji zakończonej minimalnie niecelnym strzałem Bernardo Silvy. To on nie raz i nie dwa rozbujał efektownie defensywę rywala na boku, znów dając ogromne pole do popisu ludziom od montowania skrótów. To on też uderzał na bramkę obok interweniującego Courtoisa po zagraniu z wolnego De Bruyne, gdy na linii strzału w ostatniej chwili znalazł się Azpilicueta.

Jedyna bramka padła jednak poza jego udziałem. Tuż po zmianie stron piłkę w pole karne ze środka boiska zagrał bowiem Gundogan, tam po błędzie Christensena (nie pierwszym w ostatnim czasie) przejął ją Aguero, dograł do Davida Silvy, który zaś podaniem wzdłuż bramki odnalazł Bernardo Silvę. Tutaj już nikt nie mógł nic zrobić.

Reklama

Co to zwycięstwo City oznacza dla układu sił w Premier League? Jeśli chodzi o sytuację klubu z Manchesteru, ta zmienia się o tyle, że już nie pięciu, a czterech zwycięstw potrzebuje, by zapewnić sobie krajowy tytuł. Dużo więcej wynik oznacza dla Chelsea, bo powiększa stratę do miejsc premiowanych grą w Lidze Mistrzów do pięciu. A więc stawia The Blues w bardzo, ale to bardzo trudnym położeniu na dziewięć kolejek przed finiszem ligi.

Manchester City – Chelsea 1:0
Bernardo Silva 46′

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

ŻEBRAŁ W FAWELACH, DZIŚ JEST GWIAZDĄ. NIEZWYKŁA DROGA RAPHINHI NA SZCZYT [VLOG]

Kamil Warzocha
0
ŻEBRAŁ W FAWELACH, DZIŚ JEST GWIAZDĄ. NIEZWYKŁA DROGA RAPHINHI NA SZCZYT [VLOG]
Ekstraklasa

Feio, Zieliński i Mozyrko – od współpracy do wojny. Kulisy konfliktu w Legii!

Szymon Janczyk
9
Feio, Zieliński i Mozyrko – od współpracy do wojny. Kulisy konfliktu w Legii!

Anglia

Komentarze

7 komentarzy

Loading...