Reklama

Mecz pełen cierpienia, które przerwał Gerard Moreno

redakcja

Autor:redakcja

27 lutego 2018, 23:07 • 3 min czytania 7 komentarzy

Sufrir” to słowo padające w Hiszpanii przy okazji niemal każdej wypowiedzi po-, lub przedmeczowej. Momentami można nawet odnieść wrażenie, że poszczególni piłkarze nauczyli się je wymawiać szybciej niż „mama” czy „tata”. Oznacza tyle co „cierpienie” i do spotkania Espanyolu z Realem rzeczywiście pasuje idealnie.

Mecz pełen cierpienia, które przerwał Gerard Moreno

Los Pericos wspominają o nim regularnie. Ostatnio choćby przy okazji derbów Katalonii, gdy odnosili się do konieczności skoncentrowania się na defensywie i bronienia się przed szturmami chłopaków Valverde. Po dzisiejszym występie też będą mogli o tym długo wspominać, zwłaszcza w kontekście pierwszej połowy. Podopieczni Zinedine’a Zidane’a zdominowali rywali kompletnie, ale czy wynikało z tego cokolwiek? Zupełnie nie.

Piłka niby ładnie chodziła od nogi do nogi, lecz zbyt wolno. Asensio oraz Isco parę razy ładnym dryblingiem minęli rywala, lecz było to bardziej efektowne niż efektywne. Na bramkę Diego Lopeza uderzał Bale, lecz na tyle słabo, że już nawet zapomnieliśmy o tych sytuacjach. Ogólnie rzecz biorąc – na Cornella-El Prat bardziej wiało nudą niż wiatrem.

Naprawdę mało brakowało, abyśmy przysnęli. Być może z podobną przypadłością zmagali się sędziowie dzisiejszego spotkania, kiedy w 27. minucie odebrali gospodarzom prawidłowo strzelonego gola. Najpierw zza szesnastki uderzał Carlos Sanchez, ale piłka trafiła pod nogi Gerarda Moreno. Marcos Llorente nie przypilnował linii, łamiąc ją i tym samym sprawiając, że napastnik Espanyolu nie był „fuera de juego” – poza grą. Powtórki wyraźnie potwierdziły błąd liniowego.

Druga połowa miała bardzo podobny scenariusz. Różniła się tylko aktywnością Los Pericos w ofensywie. Bo o ile w pierwszej części meczu ci głównie przyglądali się, jak Królewscy wymieniają kolejne podania, o tyle po ponownym wyjściu z szatni już nieco odważniej atakowali. Groźnie uderzali choćby Sergio Garcia (pięknie z powietrza), szczęścia próbował też Gerard (groźny strzał techniczny na dalszy słupek pod koniec meczu) czy Darder, ale znów problemem okazała się skuteczność. Papużki albo ładowały piłkę prosto w Keylora, albo gdzieś poza światło bramki.

Reklama

W końcówce to jednak Espanyolowi chciało się znacznie bardziej, co już w doliczonym czasie gry udowodnił wcześniej wspomniany Moreno. Cisnął, cisnął, aż w końcu wcisnął. Akcję rozpoczął bliżej prawej flanki, oddał futbolówkę do znajdującego się tam Sergio Garcii, a sam pobiegł w pole karne. Krycie? Nie no, po co. Dani Ceballos nie wziął go nawet na radad. Gerard był więc kompletnie sam, dlatego bez żadnych problemów uderzył, tym samym pokonując Keylora Navasa.

Real natomiast być może (zapewne?) byłby dziś znacznie skuteczniejszy i pewnie by zwyciężył, gdyby mogli zagrać jego kluczowi zawodnicy. Modrić, Kroos oraz Marcelo – w ostatnim czasie w świetnej formie – zmagają się z kontuzjami. Casemiro niespodziewanie wypadł z kadry z powodu problemów żołądkowych, zaś Cristiano Ronaldo odpoczywał przed rewanżem z PSG. Szansę na przekonanie Zidane’a do swoich usług dostali między innymi Achraf, Kovacić czy Marcos Llorente, ale żaden z nich nie wykorzystał swojej szansy. Ostatni z wymienionych zaprezentował się chyba najgorzej, pokazując kolejny raz, że jednak nieco za wcześnie przywdział biały trykot. Dwaj pozostali? Na tyle niewidoczni, że w razie problemów prawnych nie dostaliby nawet alibi na czas między 20:00 a 22:00.

Jeśli Zizou na Cornella-El Prat chciał zrobić casting dla rezerwowych Realu przed meczem z PSG, pod kątem tego kto mógłby się mu w razie czego najbardziej przydać, to… No cóż. Chyba sam będzie musiał zgłosić się do europejskich rozgrywek. Jesteśmy pewni, że ze swoją kreatywnością i techniką zrobiłby więcej dobrego niż Kovacić, Ceballos oraz Llorente razem wzięci.

Espanyol 1:0 Real Madryt (0:0)
Gerard Moreno 90+3′

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
0
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Hiszpania

Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
5
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

7 komentarzy

Loading...