Celta jaka jest każdy widzi. Głównie nieobliczalna. Co sobie wypracuje z przodu, to z tyłu zmarnuje. Właściwie jest w niej tylko jeden gość, który do gry Galisyjczyków wprowadza względny spokój. Nazywa się Stanislav Lobotka, latem został wyciągnięty znikąd… No dobrze, tak naprawdę to z FC Nordsjaelland, ale kto go znał z występów w tym klubie, niech pierwszy rzuci kamieniem! Nas za to Słowak rzucił na kolana swoją grą w bieżącym sezonie, bo dla Celtinas jest bezcenny.
To nie zabójczo skutecznym Aspasem zachwycają się komentatorzy. To nie na widok kolejnych asyst Pione Sisto dziennikarze piszą o kolejce zainteresowanych kupnem gracza. Kibice nie doceniają tak bardzo przeważnie harującego Tucu Hernandeza i paru innych zawodników. Oczy wszystkich tych ludzi zwrócone są właśnie na środkowego pomocnika, który raz po raz zbiera kolejne pochwały za swoje występy. Nie bez powodu porównuje się go do Marco Verrattiego – posiada bowiem praktycznie wszystkie atuty gracza PSG i potencjał chyba wcale nie mniejszy. Mocno stoi na nogach, oczy ma praktycznie dookoła głowy, dzięki technice użytkowej nawet spod barcelońskiego pressingu wyszedł cało. – Trudno się w nim nie zakochać – pisały hiszpańskie gazety. Innym razem zachwycały się nim twierdząc, iż “w pojedynkę zdominował Real Madryt” (Celta zremisowała wtedy z Królewskimi 2:2).
Przede wszystkim jednak warto zauważyć, że Słowak naprawdę wzorowo prowadzi swoją karierę. Opowiadał o tym na łamach Weszło Rafał Kędzior współpracujący z agencją piłkarską FairSport, która ma pomocnika pod swoją opieką: – U nas zachwycano się nim po młodzieżowym EURO, ale wielką klasę pokazywał na co dzień. Jego kariera rozwija się modelowo. Szybko trafił do Ajaxu, pograł w drugiej drużynie. Wrócił na Słowację, rozwinął się, poszedł do duńskiego Nordsjaelland, skąd wypromował się do Hiszpanii. Przy tym tempie rozwoju to na pewno nie koniec.
Co ważne, Lobotka ma też odpowiednią mentalność. – Jeżeli utrzyma formę, jaką ostatnio prezentował w meczach z Realem Madryt i Barceloną – a jestem o to spokojny – możemy być świadkami czegoś wielkiego. Chłopak ma bardzo poukładaną głowę, kapitalny charakter, a to bardzo istotne na najwyższym poziomie. Sodówka mu nie odbije, twardo stąpa po ziemi. Jest przeciwieństwem na przykład Emre Mora, z którym grał w Nordsjaelland. On od razu kupił Ferrari, pojawił się lans. Stanko działa spokojnie, krok po kroku – tłumaczył Kędzior.
Jesteśmy przekonani, że ma rację. Celta natomiast podwójnie wykonała dobrą robotę. – Skauci Galisyjczyków byli na 12 meczach Nordsjaelland. Przyglądali mu się przez pełne dwa sezony, a udane MME tylko potwierdziły ich spostrzeżenia – opowiadał w Przeglądzie Sportowym Paweł Zimończyk, inny pracownik agencji FairSport. W końcu kupili go za 5 milionów euro. Patrząc z perspektywy czasu – przecena lepsza niż we wszystkich polskich marketach razem wziętych.
Stanko Lobotka z nowym kontraktem w Celta Vigo⚽️ @RCCelta @LaLiga @FairSportAgency #LaZabawa #whyalwayswe pic.twitter.com/zGiUlwe1xw
— FairSport (@FairSportAgency) 20 lutego 2018
Dziś Celta wykonała najlepszy możliwy ruch – przedłużyła kontrakt z Lobotką do 2023 roku. To jasne jak słońce, iż Stanko długo nie pozostanie na Estadio Balaidos. Obstawiamy, że maksymalnie jeszcze jeden sezon, a potem znów ruszy w drogę na szczyt. Dlatego właśnie słusznie podbito mu klauzulę z 35 do – jak informował Juan Carlos Alvarez z Faro de Vigo – 50 milionów euro. Zakładając, że Słowak nagle nie zatrzyma się w rozwoju (a nie ma ku temu przesłanek), ta kwota nie będzie przeszkodą dla żadnego większego klubu, szczególnie angielskiego. Każda ze stron powinna być zadowolona z tego dealu.
Fot. NewsPix.pl