4 obronione karne na 7, którymi obdarowywani byli rywale. Nie Łukasz Fabiański, nie Wojciech Szczęsny, a Paweł Kieszek ma w tym sezonie zdecydowanie najlepszą wśród polskich bramkarzy skuteczność, gdy piłka ustawiona jest na jedenastym metrze i trzeba spróbować bronić. W ten weekend, choć jego zespół zagrał na Teneryfie kompromitująco, dołożył czwartego wyłapanego karnego. I przy okazji został mianowany najlepszym zawodnikiem drużyny.
Przyznamy, lubimy czasami sprawdzić, jak radzą sobie nasi mniej znani, grający w mniej medialnych ligach stranieri. Może i nie są to piłkarze, którzy ocierają się jakkolwiek o reprezentację Polski. Na ich mecze nie czeka się z niecierpliwością, zakreślając każdy kolejny czerwonym kolorem w kalendarzu. Ale mimo wszystko miło słyszeć, że radzą sobie na obczyźnie, gdzie większość trenerów nie lubi Polaków, albo – jak na złość – zostaje zwolniona akurat w momencie, gdy nasz rodak właśnie przebijał się do składu.
Paweł Kieszek takich wymówek szukać nie musi. Jego Cordoba radzi sobie w Segunda Division fatalnie – zajmuje miejsce w strefie spadkowej, ostatnio w zasadzie tylko przegrywa. Ale on i tak jest najjaśniejszym punktem drużyny. Takim mianował go na przykład ostatnio portal minuto90.com, który na tytuł pomeczówki Tenerife – Cordoba dał wymowne „Upokorzeni”.
To, że polski golkiper jest w Cordobie doceniany, to jednak żadna nowość. W poprzednim sezonie kibice wybrali go najlepszym transferem letniego okienka, a ich szacunek wzmocnił się tylko, gdy okazało się, że pod koniec minionego sezonu grał ze złamanym palcem. Sam zresztą nie obnosił się z tym faktem, nie zgrywał męczennika, a sprawa wyszła na jaw tylko ze względu na wywiad z jego klubowym kolegą Hectorem Rodasem.
Szkoda tylko, że klubowi Polaka idzie tak słabo, że ugrzązł w strefie spadkowej drugiej ligi hiszpańskiej. W innym przypadku z czystym sercem moglibyśmy napisać, że jeśli życzyć polskiemu piłkarzowi drugiego-trzeciego szeregu fajnej zagranicznej przygody, to właśnie takiej w stylu Kieszka. No bo tak po ludzku – gdzie dziś szukać minusów sytuacji Kieszka, poza pozycją jego zespołu w tabeli? Kraj? Bardzo przyjemny do życia, zimą zdecydowanie cieplejszy niż Polska. Rywale? W wielu przypadkach z doświadczeniem w Primera Division, czasami nawet w klubach z czołówki. Kibice? Licznie przychodzą (w większości przypadków melduje się ich na trybunach przynajmniej 10 tys.) i kochają Kieszka, bo jest jednym z niewielu pozytywnych bohaterów, nawet w przegranych meczach.
Indywidualnie… czego chcieć więcej?
Fot. Newspix.pl