Gdy Guilherme zamieniał Legię Warszawa na Benevento, po piłkarskiej Polsce przeszedł pomruk zdziwienia. Albo inaczej – była to dyskusja, w której jedna strona nie mogła zrozumieć, dlaczego chłop z kartą na ręką i zainteresowaniem innych klubów pcha się do klubu, który zapisał się na kartach historii jako najgorsza ekipa czołowych lig, a druga próbowała racjonalnie wytłumaczyć ruch Brazylijczyka. Argumenty? Serie A, mecze z wielkimi firmami, bardzo przeciętni rywale do gry – idealne warunki, by się pokazać i zaczepić na stałe już w poważniejszym otoczeniu. Niedługo minie miesiąc od momentu, w którym Gui oficjalnie trafił do Włoch, więc to dobry moment, by zastanowić się, kto w tym sporze miał rację.
Po czterech meczach nie mamy żadnych wątpliwości – ci, którzy wykazywali się zrozumieniem w stosunku do ruchu byłego legionisty. Powiedzieć, że wszystko idzie zgodnie z planem, który w głowie zapewne miał piłkarz i jego otoczenie, to jak nic nie powiedzieć. Jest lepiej, niż mogliby przypuszczać.
Po pierwsze, Benevento pomimo wzmocnień składu i sięgnięcia po znane w skali Europy nazwiska notuje beznadziejne wyniki. Zwycięstwa nad Chievo i Sampdorią w końcówce starego i na początku nowego roku dały nadzieję, ale po kolejnych starciach z podopiecznych Roberto De Zerbiego mogło zejść powietrze.
0-3 z Bologną
0-3 z Torino
0-2 z Napoli
2-5 z Romą
Benevento pędzi autostradą w kierunku Serie B – do końca sezonu zostało 14 meczów, a do bezpiecznej lokaty, którą zajmuje Crotone, traci już 14 punktów. Na pierwszy rzut oka to słaba informacja również dla Guilherme, ale na drugi już nie. Dlaczego? Ano dlatego, że na tle tej mizerii stosunkowo łatwo jest pokazać się z niezłej strony.
I Guilherme właśnie to robi, w zasadzie od pierwszego spotkania. Przeciwko ekipie z Bolonii był aktywny i choć nie wykorzystał dwóch bramkowych okazji, Włosi przyjęli jego debiut z entuzjazmem. Torino? W zasadzie ta sama sytuacja – znów jedynym zarzutem w stosunku do Brazylijczyka był brak skuteczności. Poza tym – klasa. Napoli? Tym spotkaniem skompletował hat-tricka. Znów potrafił ładnie zakręcić np. Albiolem, ale nie przełożyło się to na gole.
Umówmy się – takiego Guilherme dobrze znamy. Efektownego, ale nieefektywnego. Doskonale wiemy też, że z czasem potrafi to irytować. Jednak zanim Włosi zdążyli dojść do takiego wniosku, Guilherme dał konkrety. I to w sposób, który zapada w pamięć, bo kto nie lubi takich tancerzy?
Później Brazylijczyk zaliczył jeszcze kluczowe podanie do Lombardiego przy bramce Brignoli. Co na to włoskie media?
Czwarty mecz i po raz trzeci Guilherme wybrany najlepszym piłkarzem Benevento przez @Gazzetta_it „Brazylijczyk, którego warto mieć na oku. Zdobył pierwszą bramkę w Serie A i zapoczątkował akcję, po której mogło być 2:0. Był konkretny i dyskretnie groźny” #włoskarobota pic.twitter.com/BsSldr8tOE
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) 12 February 2018
„Którego warto mieć na oku”. Czy nie o to w tym transferze chodziło? Wydaje się, ze Guilherme jest już nie tylko na oku, ale też w notesach kilku dyrektorów sportowych. Biorąc pod uwagę niektóre kariery po odejściu z ekstraklasy, to całkiem przyjemna informacja.
Fot. NewsPix.pl