Reklama

Eduardo vs Lewandowski. Mecz starych kumpli w Ekstraklasie

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2018, 12:03 • 3 min czytania 11 komentarzy

Lipiec 2010. Szachtar Donieck za ponad siedem baniek kontraktuje piłkarza Arsenalu, Eduardo da Silvę, a jedna z najważniejszych postaci w drużynie, Mariusz Lewandowski, wita go i wprowadza w klubowe realia. Chorwat furory na ukraińskich boiskach nie robi, choć rzecz jasna gra regularnie – dwa razy udaje mu się przebić barierę 10 bramek na sezon w lidze (na sześć prób). Z Mariuszem Lewandowskim szybko zaczyna widywać się już tylko jako vis a vis – Polak jeszcze w tym samym oknie przenosi się do FK Sewastopola. Bilansu z Eduardo nie ma zbyt dobrego…

Eduardo vs Lewandowski. Mecz starych kumpli w Ekstraklasie

Zwycięstwa: 3:0 dla Eduardo
Bramki drużyny: 10:2 dla Eduardo
Bramki zawodników: 1:0 dla Eduardo

Dziś obaj panowie spotykają się w kompletnie innym położeniu. Eduardo wprawdzie znów przyjeżdża do wschodniej ligi jako gwiazda a Lewandowski znów spotyka się z nim w roli lidera słabszego klubu, ale na tym podobieństwa się kończą. Nikt nie ma pojęcia, ile starego Eduardo zostało w 35-latku i w jakiej jest dyspozycji. Pewnie nie wie tego nawet on sam, gdyż lwią część przygotowań do sezonu stracił z powodu kontuzji (dziś pewnie nie wyjdzie w pierwszym składzie). Ostatni mecz o stawkę – lipiec. Ostatni mecz na ławce rezerwowych – wrzesień. Ostatnia bramka – kwiecień. Gdyby doszukiwać się pozytywnych akcentów w jego wykonaniu, trzeba sięgać pamięcią głębiej.

Ale trzeba pamiętać, że gdybyśmy szybko znajdowali pozytywne akcenty, nie pisalibyśmy o nim jako o zawodniku Legii.

Lewandowski z kolei staje przed pierwszym poważnym testem. Miał drużynę w całym okresie przygotowawczym, więc mógł dobrać obciążenia tak, jak chciał, poukładać klocki tak, jak chciał, wprowadzić taką dyscyplinę i takie zasady, do których jest przekonany. Jedyne, czego zapewne nie chciał, to wyjęcie z jego drużyny Jacha i Świerczoka, czyli dwóch bezwzględnie najważniejszych postaci. Szczególnie brakować będzie tego drugiego. Zagłębie było od niego bowiem zależne jeszcze bardziej niż Wisła od Carlitosa. Wszystko mówią suche liczby reprezentanta Polski.

Reklama

Bramki: 16
Asysty: 3
Kluczowe podania: 2
Procentowy udział przy bramkach Zagłębia: 68%

68%! Przecież to tak, jakby z samochodu wyjąć silnik, skrzynię biegów i cztery koła. Zastąpić Świerczoka ma ktoś z trójki Patryk Tuszyński (możliwe), Jakub Mares (możliwe) bądź Martin Nespor (raczej bez szans). Za ostatnim z wymienionych fatalny okres – został bez jakiegokolwiek żalu puszczony na wypożyczenie do ligi albańskiej, gdzie kompletnie przepadł (rozegrał tylko 124 minuty), a jeśli ktoś przepadł w lidze albańskiej, istnieje duże prawdopodobieństwo, że takiego kozaka jak Świerczok nie zastąpi. Mares? Przez dwa ostatnie sezony wykręcił w lidze słowackiej 31 goli i 8 asyst, co daje mniej więcej takie liczby, jakie zaliczył Świerczok tylko w 2017 roku. Ale nie przesądzamy – gość przychodzi do nas będąc w gazie, więc można zakładać, że podtrzyma formę strzelecką.

Największym wzmocnieniem obu ekip mogą okazać się jednak powroty – Filipa Starzyńskiego (można tylko żałować, że lider Miedziowych wypadł akurat wtedy, gdy życiówkę złapał Świerczok) i Miroslava Radovicia. Zachwycenia Serbem nie ukrywa Romeo Jozak, który na konferencji prasowej powiedział, że Rado ma dziesięć razy więcej energii niż Guilherme, co można odebrać wręcz jako pocisk w stronę zasłużonego legionisty, obecnie piłkarza Benevento. Nie nam rozstrzygać, ile w tym elegancji.

Jak będzie wyglądać Legia po mocnej ofensywie transferowej? Jak Zagłębie pokaże się po pierwszym okresie przygotowawczym z Lewandowskim? Czy po dzisiejszej dawce Ekstraklasy będziemy mieli jutro siłę na cokolwiek? To bardzo ważne pytania, na które odpowiedź dostaniemy już o 20:30.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

11 komentarzy

Loading...