Dzisiejszy „Przegląd Sportowy” poinformował, że przed przetargiem o prawa do transmisji w latach 2019-22 Ekstraklasę czekają duże zmiany. Najważniejsza będzie rzecz jasna reforma formatu rozgrywek (które zmienią się prawdopodobnie na 18-zespołową ligę). Poza tym zmianie ulegnie system rozgrywania Pucharu (bez jakichkolwiek meczów rewanżowych) oraz układ meczów w kolejce (zlikwidowanie piątkowego meczu o 18:00, kilka meczów nakładających się na siebie w sobotę, zmiana godziny poniedziałkowego spotkania).
Co będą te zmiany oznaczać?
Przede wszystkim to, że Ekstraklasa zagości w większej liczbie miast. 16 zespołów, 16 województw – obecnie wychodzi średnio po jednym klubie w Ekstraklasie na województwo, jednak ta średnia niewiele ma wspólnego ze stanem faktycznym. Obecne rozgrywki zdominowane są głównie przez Małopolskę (cztery kluby). Poza tym solidną reprezentację mają Mazowsze, Pomorze oraz Dolny i Górny Śląsk (po dwa kluby). Oznacza to, że na ten moment w siedmiu województwach nie gra się w piłkę na poziomie ekstraklasowym (lubelskie, podkarpackie, lubuskie, łódzkie, opolskie, warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie). Mówiąc szczerze – to bardzo dużo. Rozszerzenie ligi to oczywiste zaproszenie do stołu tych, którzy wcześniej na swój kawałek tortu nie mogli liczyć. W teorii będzie znacznie mniej ośrodków, w których najbliższy ekstraklasowy stadion oddalony jest o 200 kilometrów.
Pytanie jednak, czy dotąd niezagospodarowane województwa zechcą z tego zaproszenia skorzystać. Obecnie w górnej części stawki swoich reprezentantów z tego grona ma tylko opolskie (Odra) i podkarpackie (Stal). Poza tym dominuje głównie Górny i Dolny Śląsk (aż siedem zespołów w I lidze).
Odbędzie się też więcej meczów. W systemie ESA37 rozgrywanych jest 296 meczów, w ESA34 – 306 meczów. Liczba może być nieco myląca, bo de facto każdy klub rozegra tych meczów mniej, dzięki dwóm nowym zespołom po prostu będzie więcej do obejrzenia. Pytanie – gdzie te mecze będą rozgrywane? Przyzwyczailiśmy się już do meczów odbywających się na pięknych stadionach, a tak naprawdę żaden z kandydatów do awansu nie wniósłby na tu i teraz do ligi powiewu stadionowej świeżości.
Z drugiej strony, co może zmotywować do walki o nowy, ładny stadion, jeśli nie awans do Ekstraklasy?
Jednocześnie nowy format kolejki ma sprawić, że nie odczujemy przesytu. Najważniejszą zmianą w tej kwestii jest usunięcie terminu „piątek 18:00”, z którym każdy z nas ma oczywiste skojarzenia, których nie będziemy jednak przywoływać, by nie popsuć nastroju przed nadchodzącym startem ligi. Prawdopodobnie stałym punktem kolejki będą mecze rozgrywane o jednakowej godzinie w sobotę i niedzielę. Z jednej strony to lepiej (oglądanie mini-multiligi może okazać się przyjemniejsze niż trzy paździerze po sobie), z drugiej – niepowtarzalnym atutem maniaków Ekstraklasy było to, że mogli w łatwy sposób obejrzeć wszystkie mecze. Teraz będzie trzeba polować na powtórki.
Uszczuplony zostanie także Puchar Polski, w którym wyeliminowane zostaną jakiekolwiek mecze rewanżowe (obecnie rozpoczynają się one na poziomie ćwierćfinału). Mniejsza liczba meczów dla poszczególnych klubów oznaczać będzie naturalnie szybszy koniec sezonu, a co za tym idzie – kluby nie powinny już narzekać na zbyt krótkie urlopy. Według nowego systemu granie ma kończyć się w okolicach maja.
A co o tym wszystkim sądzicie wy?
Czy już jesteśmy gotowi na taką zmianę?
Czy kołderka okaże się wystarczająco długa?
I przede wszystkim – czy zmiana formatu rozgrywek w ogóle może podnieść poziom polskiej piłki? Naszym zdaniem niekoniecznie. Jeśli system ESA37 niektórzy określali jako pudrowanie trupa, zmiany oznaczać będą, że obejrzymy go w całej okazałości.
Gdyby to od was zależało, na co byście postawili?
Fot. FotoPyK
[yop_poll id=”67″]