Reklama

Godzina dyskomfortu. Na tyle było dziś stać Yeovil

redakcja

Autor:redakcja

26 stycznia 2018, 22:51 • 3 min czytania 1 komentarz

Żadną wielką tajemnicą wszechświata nie jest, że mecz z Yeovil Town był dla Manchesteru United raczej koniecznością niż spotkaniem, na które wyczekuje się z niecierpliwością. Wobec kalendarza – między innymi meczów z Tottenhamem i Chelsea, a także pierwszego starcia 1/8 finału Ligi Mistrzów – dodatkowe 90 minut to nic przyjemnego. Gra toczyła się więc oczywiście o to, by uniknąć kolejnej – po Bristol City – pucharowej wpadki. Ale i o to, by awans zapewnić sobie możliwie szybko. Udało się w sześćdziesiąt minut.

Godzina dyskomfortu. Na tyle było dziś stać Yeovil

To właśnie po godzinie padł bowiem gol, który ostatecznie zamknął temat jakiejkolwiek niespodzianki, czy wręcz sensacji. Bramka na 2:0 Andera Herrery, który w ten sposób uczcił 150. występ w barwach Czerwonych Diabłów. Od tamtego momentu poza łatwym dla Romero strzałem z dystansu Lewisa Winga trudno było uświadczyć jakichkolwiek prób gospodarzy, by jeszcze napsuć krwi rywalowi z najwyższej klasy rozgrywkowej.

Wcześniej parokrotnie udawało się im jednak podnieść ciśnienie Jose Mourinho. Nawet nie tyle klarownymi szansami, co determinacją w odbiorze, zaangażowaniem, gdy trzeba było walczyć o stykową piłkę. Piłkarzom United zdarzało się „miękko” podchodzić do tego typu sytuacji, za co obchodzący dziś urodziny „The Special One” miał do nich duże pretensje. Jeśli zaś chodzi o same szanse na zdobycie gola – Sergio Romero udało się Yeovil sprawdzić trzykrotnie jeszcze w pierwszym kwadransie, ale Argentyńczyk ani po strzale Greena, ani Jonesa czy Sowumniego nie dał ciała.

Ciała dał za to Tom Jones, gdy juz wydawało się, że na przerwę Yeovil zejdzie z czystym kontem. Zamiast wyjaśnić, ociągał się z wybiciem piłki po zagraniu debiutującego dziś Alexisa Sancheza i pozwolił Marcusowi Rashfordowi pokonać dobrze spisującego się w całym meczu Artura Krysiaka. Choćby w sytuacji, kiedy raz jeszcze stanął oko w oko z Rashfordem i ośmiornicą typową dla innego Artura – Boruca – zatrzymał zawodnika United.

Nie można Krysiaka także winić za utratę gola numer dwa, tego autorstwa Herrery. Hiszpan wykończył akcję, którą zapoczątkowała wygrana w środku pola przez Juana Matę walka o piłkę precyzyjnym, płaskim uderzeniem po długim słupku. Później zanosiło się już tylko na podwyższenie prowadzenia niż na jego zniwelowanie.

Reklama

Bramki numer trzy i cztery, które ostatecznie padły, były w dużej mierze konsekwencją rezygnacji, jaka musiała w końcu dopaść zawodników Yeovil. Gol na 3:0 był popisem Jessego Lingarda. Anglik wykorzystał fakt, że nikt szczególnie nie kwapił się, by przerwać jego rajd z piłką, więc ten związał pięciu zawodników rywala i oddał kąśliwy, płaski strzał. Trafienie na 4:0? Kontra bliźniaczo podobna do tej przy bramce Herrery, zakończona zagraniem Rojo do Lukaku i potężnym uderzeniem Belga. Obie sytuacje – zdecydowanie nie do obrony dla Polaka.

Czerwone Diabły mogą więc wracać do Manchesteru całkiem usatysfakcjonowane. Po pierwsze – wygrały 4:0. Po drugie – udało się to osiągnąć naprawdę niskim nakładem sił, bo ani przez moment nie można było odnieść wrażenia, że ekipa Mourinho wrzuciła najwyższy bieg.

Najnowsze

Anglia

Anglia

Świetna wiadomość dla fanów Manchesteru City. Guardiola przedłużył swój kontrakt!

Bartosz Lodko
1
Świetna wiadomość dla fanów Manchesteru City. Guardiola przedłużył swój kontrakt!

Komentarze

1 komentarz

Loading...