Wychodząc w Ligue 1 naprzeciw PSG, właściwie nigdy nie jesteś faworytem. Lyon – choć przed 22. serią gier był wiceliderem i miał przyjąć lidera u siebie – też nim nie był. Był za to zespołem w formie uprawniającej do myślenia o sprawieniu paryżanom kłopotów. I trzeba to przyznać z uznaniem – zrobił wszystko, co tylko mógł, by rywal wspominał ten niedzielny wieczór jak najgorzej. I by wydrzeć tym samym komplet punktów.
Fatalnie wspominać go będzie z pewnością Kylian Mbappe, choć jego groźnie wyglądające starcie z Anthonym Lopesem nie wynikało z agresji rywala, a ze zdecydowania golkipera w ataku na piłkę. Ataku przepisowego, ale jednak takiego, który doprowadził do zniesienia młodego Francuza na noszach.
Z pewnością z rozrzewnieniem nie będzie do potyczki z Lyonem wracał też Dani Alves, któremu odcięło prąd po wślizgu na Ndombele i postanowił wdać się w pyskówkę z sędzią. Podwyższając tym samym karę z żółtej do bezpośredniej czerwonej kartki.
Ale i pozostali gracze paryżan nie będą z uśmiechem oglądać analizy tego spotkania w wykonaniu Unaia Emery’ego, do której dojść w środku tygodnia po prostu musi. Dawali się pozbawiać piłki jeszcze w środkowej strefie, nie potrafili wykreować sobie szczególnie wielu sytuacji, a na domiar złego – zbyt często tracili panowanie nad sobą. Nikt nie byłby zdziwiony, gdyby w pakiecie z Danim Alvesem z boiska wyleciał Verratti, gdy wytrącił sędziemu Turpinowi czerwoną kartkę z rąk. Nerwy puściły też w końcówce Cavaniemu, gdy kopnął Mendy’ego w parterze.
Ale niesprawiedliwością byłoby sprowadzać przebieg tego spotkania do nieczystych zagrywek, bo to, co dostaliśmy w nim przede wszystkim, to trzy przepiękne gole. Każdy z nich mógłby spokojnie kandydować do miana gola kolejki, miesiąca czy nawet sezonu. Jeden okazalszy od drugiego, gdy wydawało się, że trudno będzie przebić najpierw strzał Fekira:
FEKIR! 😮😱😍
Kapitan Olympique Lyon strzelił gola w meczu z Paris Saint-Germain już w drugiej minucie. I to jakiego! NIESAMOWITE UDERZENIE! 👏 pic.twitter.com/xc3AT5vbcQ
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 21 stycznia 2018
Później wolej Kurzawy:
WOLEJ 11/10! 😲🔝
Zobaczcie bombę L. Kurzawy w hicie OL – PSG. Co za bomba! 💣 #modanafrancję 🇨🇵 pic.twitter.com/m6K1nyLEWX
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 21 stycznia 2018
Aż wreszcie taką rakietę ziemia-powietrze w 94. minucie odpalił Memphis Depay, urywając się Lo Celso i wprawiając w szał radości trybuny wypełnione do ostatniego miejsca kibicami Lyonu:
Fekir? Kurzawa? DEPAY! 😍😍😍
Fenomenalny gol Holendra zapewnił wygraną Olympique Lyon z PSG 2:1. Przepiękne trafienie! #modanafrancję 🇨🇵 pic.twitter.com/mkQPGMBL1x
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 21 stycznia 2018
Tym ciekawszy to przypadek, że poza bramkami, nie mieliśmy zbyt wielu okazji, by choćby lekko drgnąć na fotelach. Goręcej pod bramką PSG zrobiło się, gdy Mariano Diaz urwał się Thiago Silvie, jednak uderzał już z na tyle ostrego kąta, by nie sprawić wielkich problemów Areoli, a także gdy po wrzutce z prawej strony ani Areola, ani Thiago Silva i Marquinhos nie kwapili się z wybiciem piłki, w efekcie czego sytuację musiał ratować Meunier. PSG? Okazje paryżan, poza golem, można zamknąć w pierwszych dwóch kwadransach. Dwa uderzenia Cavaniego – z lewego skrzydła, gdy daleko poza bramką znalazł się Anthony Lopes oraz głową, w sam środek bramki – a także wybicie Morela, które mogło zmienić się w samobója i to by było na tyle.
Dlatego też – choć suchy wynik oczywiście zaskakuje – trudno mówić o wielkiej niesprawiedliwości w tym, że to Lyon zszedł z boiska zwycięski. Gospodarze byli dziś dość agresywni, dość zuchwali, a przy tym trafili na wystarczająco słaby dzień PSG (brak Neymara i szybka zmiana Mbappe miały na to duży wpływ), by zwycięstwo z majaczącego gdzieś w oddali marzenia stało się faktem.